Coś się kończy. 10 tys. osób straci pracę. Wielka firma logistyczna z wielkim spadkiem na giełdzie

Fot. Bartosz Bańka / Agencja Wyborcza.pl
Po pandemii był wystrzał zamówień, brakowało kontenerów i statków, by obsłużyć wystrzał skumulowanych zamówień na towary przewożone drogą morską. Teraz sytuacja bardzo się zmieniła. Transport morski to krwiobieg globalnego handlu, a to, co mówią firmy takie jak Maersk, może dużo powiedzieć o gospodarczych trendach.
Maersk, duński gigant w branży kontenerowego transportu morskiego, zlikwiduje przynajmniej 10 tysięcy miejsc pracy. Liczba zatrudnionych ma spaść z 110 tysięcy do poniżej 100 tysięcy. To da oszczędności na poziomie 600 milionów dolarów rocznie. Firma poinformowała, że musi mocniej ciąć koszty w związku z negatywnymi zjawiskami w swoim otoczeniu gospodarczym. W reakcji notowania giełdowe spółki spadały nawet aż o 18 procent.
Maersk zwolni 10 tysięcy osób. Koszty do cięcia, koniec eldorado
Jakie są te problemy? Przede wszystkim to, że konsumenci są mniej skłonni wydawać pieniądze. Mniejsza ochota do wydatków to mniejsze zamówienia na produkty i towary z zagranicy, a zatem i mniejsze obroty firm logistycznych. Do tego spadają stawki frachtu. „Nasza branża stoi w obliczu nowej normalności z ograniczonym popytem, cenami ponownie odpowiadającymi poziomom historycznym i presją inflacyjną na bazę kosztową” – powiedział, cytowany w oświadczeniu, dyrektor generalny Vincent Clerc. Maersk już wcześniej ostrzegał, że ten rok będzie trudniejszy niż poprzedni, ale teraz wygląda na to, że ta perspektywa jeszcze się pogorszyła.
Zysk operacyjny Maerska w trzecim kwartale spadł do 1,9 miliarda dolarów z 10,9 miliarda rok wcześniej. Przychody skurczyły się o 47 procent, do 12,1 miliarda dolarów. Warto jednak zaznaczyć, że mówimy o spadkach z rekordowo wysokich poziomów zysków takich firm. W czasie lockdownów zarabiały tak dużo, jak jeszcze nigdy dotąd, gdy konsumenci z jednej strony masowo zwiększyli zakupy przez internet, a z drugiej kłopoty z podażą (zbyt mało statków, niedostępne kontenery, zatkane porty) pozwoliły podnosić opłaty za transport towarów drogą morską.
Ponure prognozy
W czasie branżowego eldorado firmy transportu morskiego zamawiały też nowe statki. Maersk mniej niż jego główny konkurent i lider branży MSC, ale i tak okazuje się, że te zamówienia mogły być na wyrost. Teraz będzie trudniej. Maersk obawia się, że po wejściu na rynek nowych jednostek cenniki frachtu jeszcze bardziej spadną. Firma już zwolniła 6,5 tys. osób z planowanych 10 tys., a cięcia dotknęły „wszystkich biur” na świecie. „Podczas pandemii musieliśmy zatrudnić wielu kolegów, ale teraz nie potrzeba takiej samej siły roboczej” – stwierdził Vincent Clerc. „Niekoniecznie uważamy, że już po wszystkim, dlatego podejmujemy dość radykalne kroki, aby zapewnić sobie najlepszą możliwą formę do przetrwania wszystkiego, co się wydarzy” – dodał dyrektor generalny Maerska (przytaczamy jego słowa za „Financial Timesem”).
Inwestorom to wszystko nie bardzo się spodobało. W piątek, w czasie giełdowej sesji, akcje spółki w notowaniach w Kopenhadze traciły nawet 18 proc., spadając do najniższego poziomu od trzech lat. Ostatecznie dzień zakończyły na niemal tak samo solidnym, blisko 17-procentowym minusie.
Spółka spodziewa się w tym roku wyniku EBITDA (zysk przed odsetkami, podatkami i amortyzacją) między 9,5 mld dolarów a 11 mld, przy czym ten niższy poziom jest bardziej prawdopodobny. W zeszłym roku MAERS zanotował rekordowo wysoką EBITDĘ 36,84 mld dolarów. Spadek będzie więc dramatyczny (choć z wysokiej drabiny).
„Popyt na transport [dla Maerska] będzie duży, jeśli gospodarka będzie dobrze się rozwijać, ale sytuacja będzie odwrotna, jeśli na horyzoncie pojawią się chmury” – napisał Russ Mould, dyrektor inwestycyjny w AJ Bell w piątkowej notce dla inwestorów, którą przytacza portal CNBC.com. Podkreślił, że dynamika aktywności branży nie przebiega tak, jak to tradycyjnie miało miejsce w przypadku zmniejszenia popytu – i statków jest teraz za dużo. „Oznacza to nadwyżkę mocy produkcyjnych – świetnie, jeśli to Ty płacisz za przewóz towarów z punktu A do B, ponieważ powinno to umożliwić ci transport za niższą cenę, okropnie, jeśli to ty jesteś właścicielem i operatorem statków” – zauważył.
Źródło: gazeta.pl