Szmydt przechytrzył polskie służby. Jak dostał się na Białoruś? „Sędziowie pozostają poza systemem”

Fot. REUTERS/Belta
Wiadomo już, w jaki sposób Tomasz Szmydt dostał się na Białoruś. Nie skorzystał, jak wcześniej informowano, z drogi prowadzącej przez Turcję. „Trwają intensywne czynności śledcze polegające na przesłuchaniach, przeszukaniach i zabezpieczaniu materiału dowodowego” – przekazał Tomasz Siemoniak, szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA).
Na początku maja polski sędzia Tomasz Szmydt na konferencji prasowej w stolicy Białorusi Mińsku w centrum prasowym agencji państwowej BiełTA zwrócił się do tamtejszych władz o ochronę. Publicznie podpisał podanie o zwolnienie ze służby w warszawskim sądzie administracyjnym, poprosił władze białoruskie o udzielenie mu ochrony, a także wezwał polskie władze do odnowienia dialogu z Białorusią i Rosją.
Tomasz Szmydt był jednym z bohaterów tak zwanej afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości. W związku z nią status sędziego mógł stracić już sześć lat temu. Tak się jednak nie stało, bo wytoczony mu proces dyscyplinarny był zawieszony do tej pory. Po ujawnieniu afery został odsunięty od obowiązków służbowych na 30 dni. „Zarzuty wobec niego, w trzech wątkach trafiły do rzecznika dyscyplinarnego NSA. Był nim wtedy sędzia w stanie spoczynku Jerzy Chromicki. 17 października 2019 r. zawiesił on to postępowanie dyscyplinarne a powodem był brak materiałów ze śledztwa Prokuratury Regionalnej w Lublinie” – pisze „Rzeczpospolita”.
Jak Tomasz Szmydt uciekł na Białoruś? Sposób był prosty
Według doniesień „Rzeczpospolitej” Tomasz Szmydt wyjechał z Polski na Białoruś przez przejście graniczne w Terespolu, a nie – jak wcześniej informowano – przez Turcję. Tę informację potwierdził Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej. To jedyne czynne obecnie przejście dla ruchu osobowego, kolejowego i samochodowego. Gazeta zauważa, że nie wprowadzono żadnych obostrzeń dla wyjazdów z Polski na Białoruś. Wystarczy mieć ważny paszport i białoruską wizę, a straż graniczna podróżnych sprawdza głównie w bazach policyjnych, by sprawdzić, czy nie są oni poszukiwani.
Koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak 7 maja w serwisie X zdementował doniesienia o tym, że służby od kilku miesięcy miały sędziego na oku. „Nie zajmowały się, bo służby za rządów PiS nie odnotowały kilkudniowego wyjazdu Schmydta na Białoruś w czerwcu 2023 r. i nie podjęły żadnych kroków” – napisał. Tak samo uwadze państwa umknął wyjazd sędziego na Białoruś w maju 2024.
Dlaczego do tego doszło, skoro mamy do czynienia z sędzią posiadającym dostęp do wielu „ściśle tajnych informacji”? – To efekt tego, że sędziowie pozostają poza systemem osłony kontrwywiadowczej, co wykorzystał Szmydt – przekazał z rozmowie z „Rzeczpospolitą” wysoki były oficer jednej ze służb specjalnych.
Tomasz Siemoniak poinformował w serwisie X, że „Kolegium ds. Służb Specjalnych, które odbyło się 10 maja br., zapoznało się z informacjami szefów służb specjalnych na temat aktualnych ustaleń dot. okoliczności ucieczki Tomasza Szmydta na Białoruś i jego współpracy z obcym wywiadem. Trwają intensywne czynności śledcze polegające na przesłuchaniach, przeszukaniach i zabezpieczaniu materiału dowodowego”.
Tomasz Szmydt podejrzewany o szpiegostwo
Kierownictwo resortu sprawiedliwości przedstawiło w Sejmie informację o działalności sędziego Tomasza Szmydta. Wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha mówił, że Tomasz Szmydt był traktowany w sposób szczególny przez poprzednią ekipę rządzącą i ludzi byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Według informacji wiceszefa resortu sprawiedliwości sędzia między innymi w 2018 roku w niejasnych okolicznościach został dyrektorem biura prawnego KRS. Media ujawniły nagrania, z których wynika, że o sędzim ówczesne władze resortu mówiły w samych superlatywach, określając go jako patriotę, przyjaciela i człowieka biało-czerwonego. Minister Arkadiusz Myrcha dodał, że wiceminister Zjednoczonej Prawicy Michał Wójcik wystawił sędziemu Tomaszowi Szmydtowi upoważnienie na dostęp do informacji o charakterze niejawnym.
– Albo pan minister Wójcik nie wie, komu udzielał upoważnień, albo próbuje dziś wprowadzić Polaków w błąd – ocenił wiceszef resortu sprawiedliwości. Do słów wiceministra Myrchy odniósł się Maciej Wójcik. Były wiceszef resortu sprawiedliwości powiedział, że to obecna ekipa rządząca dopuściła do ucieczki sędziego. Nie przyznał się też do znajomości z Tomaszem Szmydtem.
Przypomniał, że na delegacji w resorcie wtedy pracowało kilkuset sędziów i nie znał większości z nich. – Pracowałem tam pięć lat i nie znałem sędziego i nie jest to nic nadzwyczajnego – powiedział Wójcik. Dodał, że dziś powinno się pracować nad rozwiązaniami, które pozwolą w przyszłości zapobiec tego typu sprawom, a nie przerzucać się odpowiedzialnością. O sprawie Tomasza S. mówił także 10 maja podczas konferencji w Krakowie prokurator generalny Adam Bodnar.
– Został złożony wniosek o uchylenie immunitetu, zgodę na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie. Ten wniosek został uwzględniony wczoraj, około południa, przez sąd dyscyplinarny przy NSA. Jednocześnie też wczoraj po południu prezes NSA prof. Jacek Chlebny podjął decyzję, że przyjmuje oświadczenie Tomasza S. o zrzeczeniu się urzędu sędziego – mówił prokurator generalny. To wszystko – jak dodał Adam Bodnar – otwiera drogę do kolejnych czynności procesowych w sprawie Tomasza S. w kontekście tego, o co jest podejrzewany, czyli zarzutu szpiegostwa.
Źródło: gazeta.pl