Bodnar: Z kart kredytowych resortu opłacano reklamy polityków Suwerennej Polski

Fot. Adam Stępień / Agencja Wyborcza.pl

– Afera Funduszu Sprawiedliwości pokazuje, że środowisko odpowiedzialne za reformę wymiaru sprawiedliwości dopuszczało się czynów haniebnych. (…) To jest to samo środowisko, które „wyprodukowało” Tomasza Szmydta – powiedział minister sprawiedliwości Adam Bodnar w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

W związku z aferą Funduszu Sprawiedliwości i taśmami, które wychodzą na jaw, już na początku czerwca minister sprawiedliwości Adam Bodnar zwrócił się do szefowej Krajowego Biura Wyborczego Magdaleny Pietrzak o sprawdzenie, czy wydatki dokonywane z Funduszu Sprawiedliwości są zgodne z kodeksem wyborczym. Ujawniono bowiem, że poprzednie kierownictwo resortu przyznało poza konkursem i naborem ponad dwa tysiące dotacji na łączną kwotę 224 milionów złotych. Większość tej kwoty, czyli 201 milionów, trafiło do okręgów, gdzie startowali kandydaci Suwerennej Polski. To nie wszystko, pod koniec maja Fundusz znalazł się ponownie pod lupą Najwyższej Izby Kontroli. Tym razem kontrolerzy badają okres od maja 2021 roku. 

Bodnar: Z kart kredytowych Ministerstwa Sprawiedliwości opłacane były reklamy i promocja polityków Suwerennej Polski

Adam Bodnar stwierdził, że afera Funduszu Sprawiedliwości pokazuje, że „to samo środowisko, które dopuszczało się tak haniebnych czynów, które w zasadzie doprowadziło wręcz do prywatyzacji państwa, jednocześnie odpowiadało za reformę wymiaru sprawiedliwości”. – To jest to samo środowisko, które „wyprodukowało” Tomasza Szmydta. To jest to samo środowisko, które jest odpowiedzialne za aferę hejterską – powiedział minister sprawiedliwości w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Prokurator generalny poinformował także o odkryciu dokonanym w resorcie sprawiedliwości. – Odkryliśmy, że z kart kredytowych Ministerstwa Sprawiedliwości z Biura Komunikacji opłacane były reklamy i promocja polityków Suwerennej Polski w mediach społecznościowych. Wydatkowano na to kwoty po kilka tysięcy złotych. Gdy przeanalizowaliśmy te reklamy, to okazało się, że nie do końca mieszczą się one w ogólnym profilu resortu sprawiedliwości – poinformował szef resortu.

Jak dodał, chodzi o „reklamę o uchodźcach”, co oznacza, że „jej cel jest bardziej wyborczy niż informacyjny”. W związku z tym Bodnar powiadomił o zdarzeniu Państwową Komisję Wyborczą. Minister sprawiedliwości już wcześniej zapowiedział także kilka wniosków o uchylenie immunitetu poselskiego w związku z nieprawidłowościami w Funduszu. 

Nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości

Tymczasem były dyrektor w Najwyższej Izbie Kontroli zeznawał w poniedziałek przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa. Marek Bieńkowski zarzucił dekonspirację funduszu operacyjnego Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Były urzędnik NIK ocenił, że zakup systemu do inwigilacji ze środków Funduszu Sprawiedliwości był niezgodny z prawem.

Bieńkowski mówił też, że transfer 25 milionów złotych do CBA był uderzeniem w tajność działań tej służby specjalnej. – W najczarniejszych snach nie przyszłoby mi do głowy, żeby jawny Fundusz Sprawiedliwości dekonspirował de facto fundusz operacyjny [CBA – red.], który ma klauzulę ściśle tajne i do którego nawet sejmowa komisja ds. służb specjalnych, ba, nawet premier, który powinien nadzorować służby specjalne, nie mieli dostępu – podkreślił świadek komisji śledczej.

Według NIK problem z finansowaniem Pegasusa polegał na tym, że CBA powinna zostać dofinansowana przez nowelizację budżetu państwa, a nie z kasy ministerialnego funduszu. – Skarb Państwa nie mógł zawrzeć umowy ze Skarbem Państwa – dodał Bieńkowski.

Tymczasem były wiceminister sprawiedliwości Michał Woś, któremu w tej sprawie grozi utrata immunitetu, stwierdził, że zapis ustawy o CBA mówiący o finansowaniu Biura z budżetu nie wyłącza możliwości pozyskiwania innych środków. W tym kontekście polityk powoływał się między innymi na pozyskiwanie przez CBA grantów z funduszy norweskich.

Zeznawać ma także były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który został wezwany przed komisję na 1 lipca. Jednak przewodnicząca gremium Magdalena Sroka przekazała, że na razie nie ma żadnych sygnałów ze strony Ziobry. – Były minister sprawiedliwości jest ostatnio bardzo aktywny w mediach społecznościowych. Komentuje sprawy na bieżąco, stąd też nasze zaproszenie na komisję. Mam nadzieję, że chętnie będzie chciał podzielić się z nami swoją wiedzą na temat tego systemu. Sekretariat wysłał wezwanie na komisję śledczą, ale nie mamy w tej chwili żadnej informacji zwrotnej – powiedziała polityczka.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 57
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com