Djoković zdewastowany na oczach całego świata! To długo był koncert!

Fot. REUTERS/Paul Childs

Wszyscy w Londynie i przed telewizorami ostrzyli sobie zęby na batalię podobną do finału Wimbledonu sprzed dwunastu miesięcy. Wszak pojedynki Carlosa Alcaraza i Novaka Djokovicia zapisały się już do tenisowej historii, ale tegoroczny mecz o tytuł w Londynie długo był wyjątkowo jednostronny. Obrońca tytułu dwusetowe prowadzenie objął już po 75 minutach gry. Największe trudności miał w trzeciej partii, ale i tak doszedł do trzech piłek meczowych przy swoim serwisie. Wtedy wydarzyło się coś niewiarygodnego…

– Jest jednym z najlepszych 21-letnich graczy, jakich kiedykolwiek widzieliśmy w tym sporcie. Bez wątpienia w przyszłości wygra o wiele więcej Wielkich Szlemów. Ale mam nadzieję, że nie za dwa dni, nie tym razem. Będzie miał na to czas w przyszłości – śmiał się Novak Djoković po pokonaniu w piątkowym półfinale Lorenzo Musettiego w trzech setach. Dla niego finał w Londynie był pierwszym w tym roku, a o swój dziewiąty tytuł – podobnie jak rok temu – zmierzył się z Carlosem Alcarazem. Obrońca tytułu w półfinale miał nieco trudniejszą przeprawę, albowiem pojedynkował się z Daniiłem Miedwiediewem. Ograł go 6:7(1), 6:3, 6:4, 6:4.

Dwanaście miesięcy temu hiszpański tenisista wygrał po blisko pięciosetowej batalii. Dokonał wówczas rzeczy niezwykłej, albowiem dla Novaka Djokovicia była to pierwsza porażka w Wimbledonie od 2016 roku. Alcaraz świętował drugi tytuł wielkoszlemowy, ale zdążył już poprawić swój dorobek, triumfując niedawno w Roland Garros. Do niedzielnego starcia ich bilans bezpośrednich pojedynków był remisowy – 3:3.

Pierwszy set jak przed rokiem. Odwróciły się tylko role

Już pierwszy gem zwiastował nam bardzo wyrównany mecz na korcie centralnym w Londynie. 14 minut, siedem równowag, ale za czwartym break pointem Carlos Alcaraz przełamał rywala. To jednak były fałszywe prognozy wielkiego widowiska. Novak Djoković był nerwowy, co przekładało się na błędy wolejowe. Po trzech gemach jego bilans w akcjach przy siatce wynosił raptem 2/8. Nic w jego grze nie funkcjonowało. Skutkowało to kolejnym przełamaniem. 

Po 41 minutach gry, z czego 1/3 czasu zajął pierwszy gem, Hiszpan prowadził 6:2. Pierwszy set przypominał otwierającą partię finału sprzed roku, lecz wówczas to Djoković dominował i wygrał 6:1. Teraz role się odwróciły. Obrońca tytułu w tym fragmencie spotkania przegrał raptem sześć punktów przy swoim serwisie. 

– Strasznie spóźniony do uderzeń jest dzisiaj Djoković. Jest przeciwieństwem samego siebie. Natomiast Alcaraz do bólu solidny. Tworzy przewagę swoim forehandem – analizowali komentatorzy Polsatu Sport. Na start drugiego seta ponownie doszło do przełamania na korzyść 21-letniego Hiszpana. Kapitalnie przyspieszał forehandem. 

Djoković zmiażdżony i obnażony przy siatce 

W kolejnych fragmentach meczu wydawało się, że poziom gry Novaka Djokovicia delikatnie rośnie. Łatwiej wygrywał gemy serwisowe, ale nagle ponownie się posypał. Prowadził przy swoim podaniu 30:0, ale kolejne błędy przy siatce – bilans takich akcji 8/21(!) – dały cztery punkty z rzędu Alcarazowi. Przełamanie na 5:2 ponownie doszło po podwójnym błędzie. Hiszpański tenisista po 75 minutach gry prowadził 2:0 w setach, bawiąc się na korcie centralnym. 

W trzeciej partii tym razem nie doszło do przełamania już na samym starcie, jednakże w trzecim gemie Djoković balansował nad przepaścią. Musiał bronić się przed trzema break pointami, ale w sukurs przyszedł mu serwis. Nie wyciągał jednak wniosków, albowiem wciąż atakował rywala do forehandu, za co regularnie był karcony. Wciąż obnażany był także przy siatce, nie radząc sobie z miękkimi zagraniami Alcaraza. – Djoković momentami zachowuje się jak junior. Za każdym razem Hiszpan odgrywa mu tak samo, a on nie wyciąga wniosków – irytowali się komentatorzy.

Siedmiokrotny mistrz Wimbledonu był jednak coraz bliżej dobrania się do skóry rywala. W szóstym gemie po grze na przewagi doszedł do break pointa – dopiero drugiego w meczu – ale Alcaraz wybronił się serwisem. Doprowadził do remisu 3:3 w trzecim secie po ponad 10-minutowym gemie.

Przy stanie 4:4 to 21-latek z Murcji rozegrał fenomenalnego gema, będąc stroną returnującą. Przy drugim break poincie popisał się kolejnym passing-shotem, mijając Djokovicia przy siatce. Serwował po czwarty tytuł wielkoszlemowy w swojej karierze.

Sceny przy piłkach meczowych. Alcaraz miał 40:0!

Nic nie zwiastowało takich problemów z domknięciem meczu. Carlos Alcaraz prowadził 40:0 i miał trzy piłki mistrzowskie, ale wtedy zaczęły dziać się niewiarygodne rzeczy. Najpierw popełnił podwójny błąd serwisowy, a potem mylił się w wysokich piłkach przy siatce. Doszło do równowagi, a potem przełamania na korzyść Djokovicia! Pierwszego w meczu. W takich okolicznościach. Na 5:5. 

Hiszpański tenisista pozbierał się jednak w sposób błyskawiczny. Mogło zaimponować, jak szybko wyrzucił z głowy myśli o niewykorzystanych piłkach meczowych. Był lepszy w decydującym fragmencie tie-breaka i po dwóch godzinach i 30 minutach gry triumfował 6:2, 6:2, 7:6(4)! Tym samym wygrał drugi tytuł wielkoszlemowy z rzędu – podobnie w przypadku Wimbledonu.

Było to absolutnie zasłużone zwycięstwo Hiszpana. Wyłączając końcówkę, zmiażdżył Novaka Djokovicia, obnażając jego braki w tym meczu. Serb blisko optymalnego poziomu był tylko w trzecim secie. Wciąż brakuje mu jednego tytułu do wyrównania rekordu Rogera Federera, ale ma też o czym myśleć przed nadchodzącymi igrzyskami olimpijskimi w Paryżu –  złota w singlu w tej imprezie brakuje mu w tenisowym dorobku. 

Źródło: sport.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 84
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com