To dlatego zamach na Trumpa był w ogóle możliwy. Ekspert wylicza błędy

Fot. REUTERS/Brendan Mcdermid
Zamach na Donalda Trumpa nie wydarzyłby się, gdyby nie kilka czynników. Ekspert w zakresie terroryzmu, Andrzej Mroczek wyjaśnił w Gazeta.pl, co powinny zrobić służby i wskazał błędy, które stworzyły lukę w bezpieczeństwie byłego prezydenta USA. – Agenci nie mieli pewności, że nie będzie drugiego strzelca, który wykorzysta moment paniki, chaosu i niedociągnięć – zaznaczył ekspert.
Donald Trump podczas sobotniego wiecu w Pensylwanii został postrzelony w prawe ucho. Chwilę później agenci Secret Service ewakuowali polityka, który nie doznał większych obrażeń. Wątpliwości zaczęły jednak budzić działania służb zabezpieczających teren, na którym przebywał strzelec celujący do byłego prezydenta. O tym, czy działały prawidłowo, opowiedział w rozmowie z Gazeta.pl członek Rady Programowej Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas i Analityków Informacji oraz były funkcjonariusz operacyjny wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw, Andrzej Mroczek.
Donald Trump został postrzelony. Kto ponosi winę? „To jest złożony problem”
Zdaniem eksperta w zakresie terroryzmu zapewnienie bezpieczeństwa na wiecu nie należało jedynie do Secret Service. – Przede wszystkim musimy zdać sobie sprawę z tego, że nie możemy tylko i wyłącznie ogniskować jakichś niedociągnięć i błędów na Secret Service dlatego, że zabezpieczanie tego typu spotkania lub wiecu spoczywa na różnych służbach, które powinny działać koherentnie, wymieniać się informacjami, koordynować swoje działania – zaznaczył Andrzej Mroczek w rozmowie z Gazeta.pl. – To jest złożony problem. Secret Service była odpowiedzialna tak naprawdę za bezpieczeństwo samego byłego prezydenta, któremu przysługuje ochrona. Agenci opierali się przede wszystkim na informacjach, które spływały od FBI, czyli o potencjalnych zagrożeniach – sprecyzował były funkcjonariusz.
Uwagę zwraca fakt, że strzelec dostał się na dach, z którego celował do Donalda Trumpa. Jak wyjaśnił, ekspert, jest to niedopuszczalna sytuacja, jeżeli są zastosowane właściwe zabezpieczenia. – Jest coś takiego, jak analiza ryzyka wystąpienia potencjalnych zagrożeń. Na to nakłada się analizę cech przestrzeni. I tu, jak mogliśmy zaobserwować, ta analiza cech przestrzeni nie zagrała. Dlatego, że gdyby zagrała, to byłyby zabezpieczone newralgiczne miejsca z punktu widzenia bezpieczeństwa osoby, która znajduje się na jakimś wiecu i mogłaby być celem ataku. Te zabezpieczenia są różne. W tym wypadku powinni tam stać funkcjonariusze lokalnej policji, którzy tak powinni zabezpieczyć teren, żeby nie można było wejść po drabinkach na dach, tak jak wszedł ten strzelec – powiedział Andrzej Mroczek.
„Policja była informowana przed zdarzeniem”. Ktoś odwrócił uwagę Secret Service?
Jak poinformował ekspert, duży ciężar spoczywał na lokalnej policji, która była odpowiedzialna za zabezpieczenie terenu podczas wiecu Donalda Trumpa. – Tutaj nie zadziałały pewnego rodzaju mechanizmy przekazu informacji pomiędzy przede wszystkim lokalną policją, która była informowana kilka minut przed zdarzeniem, że jest jakiś podejrzany człowiek. Te informacje były zapewne przekazane do jakiegoś sztabu, miejsca dowodzenia, tylko obieg tej informacji był spóźniony w czasie, skoro mężczyzna, który był widziany i wskazywany policjantom jako potencjalne zagrożenie, zdążył oddać strzały – zauważył Andrzej Mroczek w rozmowie z Gazeta.pl.
– Zadaniem snajperów z Secret Service była też obserwacja terenu i dlaczego sami nie wychwycili tego mężczyzny wcześniej, trudno powiedzieć. Przypuszczam, że może wystąpiło coś w tłumie, czy też w okolicy, co zogniskowało ich uwagę w inne miejsce i dlatego przeoczyli to, co działo się kilkadziesiąt metrów dalej i dopiero później przestawili statyw karabinku snajperskiego i oddali strzał – powiedział były funkcjonariusz. Istotny w tej kwestii był również czas reakcji. – Strzelcy wyborowi, którzy byli rozmieszczeni z tyłu, z prawej strony w nieznacznej odległości od Donalda Trumpa, zareagowali za późno, co wynikało z przepływu informacji – ocenił Andrzej Mroczek.
Błędy Secret Service mogły doprowadzić do tragedii. „Nie powinni na to zważać”
– Nie możemy obwiniać za całość tylko i wyłącznie Secret Service. Natomiast w tym, co się działo już po samym zamachu, rzeczywiście możemy dopatrzeć się niedociągnięć polegających na tym, że agenci nie mieli pewności, że nie będzie drugiego strzelca, który wykorzysta moment paniki, chaosu i niedociągnięć – zauważył ekspert. Andrzej Mroczek wskazał, że czas, który minął od momentu, kiedy agenci Secret Service podnieśli Donalda Trumpa i zaczęli go wyprowadzać, był stosunkowo długi. – To powinno odbyć się błyskawicznie – stwierdził.
Kolejnym elementem mającym wpływ na przebieg zdarzenia było zasłonięcie Donalda Trumpa. – Jeżeli fotoreporterzy mogli zrobić zdjęcia twarzy i górnej części torsu Donalda Trumpa, to świadczy o tym, że nieprawidłowo został zasłonięty przez agentów Secret Service – ocenił Andrzej Mroczek. – Agenci powinni wykorzystać różnego rodzaju środki, aby sylwetka Donalda Trumpa nie była narażona na potencjalne inne działanie zamachowców. Tutaj mam przede wszystkim na myśli środki techniczne takie jak ograniczenie widoczności na obiekt mogący być celem zamachu. Jedną z podstawowych metod jest rozłożenie parasola – wyjaśnił ekspert.
Wiele również zależy od samej osoby, która jest ochraniana. Przypomnijmy, że Donald Trump podczas ewakuacji krzyczał do tłumu i wymachiwał pięścią, eksponując się na ewentualny, kolejny atak. – Trzeba wziąć pod uwagę to, że są różne osoby VIP, które są ochraniane i nie podporządkowują się agentom ochrony, przynajmniej w jakimś zakresie, pomimo że są zapoznani z procedurami, jak powinni się zachować w określonych sytuacjach. Tu było widać, że agenci Secret Service konformistycznie podeszli do takich manifestacji Donalda Trumpa, a powinni nie zważać na to i bardzo szybko go ewakuować – zaznaczył Andrzej Mroczek. – Nie zauważyłem również kwestii udzielenia pomocy medycznej w postaci, chociażby zatamowania krwotoku. To także należy do agentów Secret Service – dodał.
Źródło: gazeta.pl