Rosja „weszła prosto pod ukraiński nóż”. Korespondent ujawnia: Możliwe są kolejne wtargnięcia

Fot. REUTERS/Viacheslav Ratynskyi
Ukraina nie zatrzymuje się po sukcesywnym ataku na obwód kurski w Rosji. Zdaniem byłego korespondenta wojennego Marcina Ogdowskiego możliwe są kolejne wtargnięcia. Ekspert w rozmowie z Gazeta.pl wskazał błędy, które popełniła Rosja oraz co może się wydarzyć.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że ukraińscy żołnierze kontynuują działania w obwodzie kurskim i konsekwentnie posuwają się do przodu. Do ataku miało zostać zaangażowanych co najmniej kilka tysięcy żołnierzy i ciężki sprzęt. Dziennikarze relacjonowali, że ukraińskie pojazdy wojskowe były widziane w miejscowości Girji znajdującej się około 30 kilometrów od prawdopodobnie zajętego przez Ukraińców miasta Sudża. Zarówno tam, jak i w sąsiadującym obwodzie biełgorodzkim odbywa się natomiast ewakuacja rosyjskich cywilów. O szczegółach w tej sprawie rozmawiamy w Gazeta.pl z Marcinem Ogdowskim, byłym korespondentem wojennym, pisarzem i autorem bloga BezKamuflażu.pl.
Ukraina „umacnia się na zajętych terenach” obwodu kurskiego. „Możliwe są kolejne wtargnięcia”
Marcin Ogdowski zwraca uwagę, że przyznanie się Rosji do porażki w obwodzie kurskim świadczy o tym, że sukces Ukrainy może być jeszcze większy. – Rosjanie przyznają, że Ukraińcy zapuścili się 12 kilometrów w głąb obwodu kurskiego, w pasie o szerokości 40 km. Skoro takie informacje są przekazywane oficjalnie przez stronę rosyjską, to prawdopodobnie obszar znajdujący się pod kontrolą Ukrainy jest znacznie większy – mówi Gazeta.pl Marcin Ogdowski.
Zdaniem eksperta to nie koniec podobnych działań w Rosji. – Wszystko wskazuje na to, że Ukraińcy umacniają się na zajętych terenach. Mieliśmy już do czynienia z wymianą personelu, który brał udział w pierwszych dniach operacji. Biorąc pod uwagę informacje, które do nas docierają, możliwe są kolejne wtargnięcia na przygraniczne tereny, w pierwszej kolejności w obwodzie biełgorodzkim. Ukraińcy już wypuszczają tam grupy dywersyjno-rozpoznawcze, które mają siać zamęt, pojawiać się znikąd, co wywołuje w Rosji panikę. Skutek jest wymierny, władze obwodu biełgorodzkiego ogłosiły ewakuację ludności cywilnej – wyjaśnia.
„Rosja kolosem na glinianych nogach”. Władimir Putin nie ufa wojsku? „Weszli pod ukraiński nóż”
Jak dodaje nasz rozmówca, Ukraińcy doskonale wytypowali miejsce uderzenia. – Okazało się, że przygraniczne tereny to miękkie podbrzusze Rosji. Tylko czy możemy być tym zaskoczeni, biorąc pod uwagę wcześniejsze, mniejsze operacje organizowane przez ukraiński wywiad? Nie wspominając już o puczu Prigożyna, w trakcie którego kilka tysięcy drabów wchodziło w Rosję jak w masło i z marszu zdołało zająć dwa milionowe miasta. Rosja po prostu taka jest – nadmuchana, napompowana na zewnątrz, a w środku okazuje się być kolosem na glinianych nogach – mówi Ogdowski.Korespondent wojenny podkreśla, że w przypadku operacji Ukraińców w obwodzie kurskim Rosjanie „ewidentnie się pogubili”. – Widać, że nie potrafią skoordynować działań. Putin do wypędzenia Ukraińców oddelegował, jako dowódców, oficerów FSB, co pokazuje, że nie ufa wojsku, bo to wojsko go zawiodło. Okazało się bowiem, że na przygranicznym terenie Rosja nie ma umocnień, nie ma tam oddziałów szybkiego reagowania, jest tylko zbieranina trzeciorzędnych, tyłowych jednostek, które nie stanowiły dla Ukraińców poważnego wyzwania. Później naprędce zaczęto ściągać inne oddziały, ale też zrobiono to „po rosyjsku” – do walki skierowano żołnierzy wymęczonych na innych odcinkach frontu. Ci ludzie właściwie weszli prosto pod ukraiński nóż – mówi.
Co jest celem ataku na obwód kurski? „Dla imperium atomowego to jest upokarzające”
Marcin Ogdowski wskazał również, co może być celem Ukrainy. – Wszystko wskazuje na to, że intencją operacji jest czasowa okupacja przygranicznych rejonów Rosji. Możemy zastanawiać się, po co? Najbardziej oczywisty cel to wzmocnienie pozycji negocjacyjnej przy ewentualnej wymianie z Rosją terenów, które ta zajęła Ukraińcom – mówi ekspert w Gazeta.pl.- Ważne są oczywiście inne powody, na przykład wysłanie Zachodowi komunikatu: „możemy wygrać tę wojnę, potrzebujemy tylko sprzętu”. Ważny jest czynnik psychologiczny, działający w obu kierunkach – z jednej strony sianie strachu w Rosji, z drugiej budowanie własnego morale. Istotna jest też kwestia związana z jeńcami, których będzie można wymienić na pojmanych Ukraińców. Tych skutków jest wiele, ale co do zasady, w moim przekonaniu, strategicznym celem operacji jest czasowa okupacja w kontekście rozmów pokojowych – ocenia analityk.
Jak mówi, Rosja w końcu odpowie uderzeniem na ukraiński atak. – Na razie wciąż doskwiera im „krótka kołderka” – nie ma kim wyprowadzić takiego uderzenia. Ostatecznie wyzbierają te siły, ściągając najlepsze jednostki z innych odcinków frontu. Jakkolwiek będą przebiegać te walki, istotne jest, że będą się toczyć na rosyjskim terytorium, co dla imperium atomowego jest zwyczajnie upokarzające – ocenia Marcin Ogdowski.
Źródło: gazeta.pl