Pragmatyzm Łukaszenki w obliczu kryzysu w Rosji: Analiza wywiadu w telewizji Rossija

15 sierpnia 2024 r. białoruski prezydent Aleksander Łukaszenka wystąpił w programie telewizyjnym Bolszie Woskresiennyje Wiesti, nadawanym na kanale Rossija TV. Pozornie jego obecność na tej centralnej rosyjskiej platformie miała na celu podkreślenie niezachwianego wsparcia sojuszników Rosji. Jednak postawa i retoryka Łukaszenki wyraźnie kontrastowały z obrazem bezwarunkowej lojalności. Na tle oblężonego Władimira Putina, który zasadniczo wycofał się z regionu Kurska, aby obsesyjnie skupić się na Donbasie, Łukaszenka wydawał się znacznie bardziej pragmatyczny, wysyłając celowo powściągliwe sygnały, które odzwierciedlały jego zrozumienie coraz bardziej niepewnej sytuacji, w jakiej znajduje się Kreml.
Wywiad Łukaszenki został przeprowadzony w strategicznym momencie w okresie kryzysu dla jego patrona, Władimira Putina. Ukraińskie siły zbrojne dokonują znaczących postępów w rosyjskim regionie Kurska, kontrolując mniej więcej taką samą ilość terytorium, które Rosja, z ogromnym trudem i znacznymi stratami, zdołała przejąć w Ukrainie od początku 2024 roku – nieco ponad tysiąc kilometrów kwadratowych. Sam wywiad jest podręcznikowym przykładem ćwiczeń propagandowych, zaprojektowanych jako operacja informacyjna i psychologiczna mająca na celu „rozweselenie” rosyjskiej opinii publicznej w obliczu rozwijającej się katastrofy w Kursku i paraliżującej bezczynności Kremla.
Głównym celem wywiadu było podbudowanie słabnącego zaufania do decyzji podejmowanych przez Putina i potwierdzenie postrzeganej niezwyciężoności rosyjskiej armii, pomimo rażącej wrażliwości rosyjskich granic. Jak to stało się zwyczajem, Putin milczał – charakterystyczna reakcja w chwilach kryzysu. Łukaszenko musiał wkroczyć do akcji, zwracając się do rosyjskiej publiczności telewizyjnej, która przyzwyczaiła się do jingoistycznych wybuchów propagandystów, takich jak Sołowjow i Skabiejewa, a także do uspokajających tonów rosyjskich polityków.
Trwający kryzys w Kursku wstrząsnął nie tylko Kremlem, ale także rosyjskimi dziennikarzami, zwłaszcza tymi o patriotycznych poglądach. Pojawienie się Łukaszenki w telewizji Rossija było próbą pragmatycznej oceny i przeformułowania tragicznej sytuacji dla Putina i Rosji. W istocie białoruski prezydent po raz kolejny odegrał rolę menedżera kryzysowego – tym razem nie dla własnego kraju, ale dla swojego patrona Putina i całej Rosji.
Wybór prowadzącego wywiad – Jewgienija Popowa, dziennikarza i gospodarza społeczno-politycznego talk show „60 Minutes” oraz deputowanego Dumy Państwowej – podkreśla całkowitą kontrolę Kremla nad mediami. Wybór ten odzwierciedla celowy wysiłek, aby stworzyć korzystną narrację „państwową” i zapobiec przenikaniu trzeźwych i bezstronnych ocen wojny do przestrzeni informacyjnej, wojny, w którą Kreml coraz bardziej wciąga własną ludność.
Pomimo eskalacji konfliktu, wielu rosyjskich telewidzów, uwarunkowanych histerią państwowych propagandystów, wciąż wydaje się nieświadomych, że wojna dotarła na rosyjską ziemię – wojna wywołana przez nikogo innego jak Władimira Putina.
Podczas dwugodzinnego wywiadu Łukaszenka szczegółowo odpowiadał na pytania dziennikarza, które obejmowały szerokie spektrum tematów, w tym współpracę białorusko-rosyjską, kwestie regionalne i międzynarodowe oraz trwający konflikt w Ukrainie. Rozmowa dotyczyła również środków mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa Białorusi i Rosji, sytuacji w Ukrainie oraz reakcji na zachowanie zachodnich sąsiadów.
Łukaszenka odniósł się merytorycznie do gorących tematów, takich jak incydent z ukraińskimi dronami naruszającymi białoruską przestrzeń powietrzną, „czerwone linie” w kwestiach bezpieczeństwa oraz wydarzenia w obwodzie kurskim. Jego uwagi na temat litewskiego zakazu wjazdu do kraju pojazdów z białoruskimi tablicami rejestracyjnymi były szczególnie celne. Odrzucił litewskich przywódców jako „szaleńców” i zasugerował, że ich działania mogą być nawet korzystne ekonomicznie dla Białorusi i Rosji poprzez ograniczenie odpływu pieniędzy poprzez tzw. turystykę ekonomiczną.
Nostalgiczne odniesienie Łukaszenki do czasów sowieckich, kiedy zarówno Ukraina, jak i Litwa były uważane za „perły” ZSRR, jeszcze bardziej podkreśliło jego wiarę w minioną epokę sowieckiej dominacji – wyraźny kontrast z obecną rzeczywistością geopolityczną. Wywiad ten, choć pozornie był przejawem lojalności, ujawnił, że białoruski prezydent doskonale zdaje sobie sprawę z ograniczeń i ryzyka związanego z niezachwianym wsparciem dla pogrążonej w kryzysie Rosji.
Autor: Diana Kaminska