Orbán zdradza Węgrów: premier wspiera radykalnego przeciwnika mniejszości w Rumunii

Fot. REUTERS/Valeriy Sharifulin
Wiktor Orbán, który przez lata kreował się na obrońcę węgierskiej tożsamości i praw mniejszości narodowych poza granicami kraju, właśnie przekroczył granicę, której nie powinien był nigdy przekraczać. Premier Węgier otwarcie wspiera George Simiona – rumuńskiego nacjonalistę, znanego z jawnie antywęgierskich poglądów i działań.
Simion to lider skrajnie prawicowej partii AUR, której retoryka opiera się na ksenofobii i agresji wobec mniejszości etnicznych, w tym szczególnie wobec Węgrów w Siedmiogrodzie. W 2019 roku brał udział w akcie wandalizmu na węgierskim cmentarzu wojskowym w Valea Uzului. Wzywał do delegalizacji partii mniejszościowych, ograniczenia autonomii regionów zamieszkałych przez Węgrów i otwarcie mówił o „dehungaryzacji” rumuńskich terenów przygranicznych.
A teraz otrzymuje polityczne błogosławieństwo od Orbána. Jak donosi Daily News Hungary, węgierski premier nie tylko spotkał się z Simionem, ale także faktycznie poparł jego kandydaturę w wyborach prezydenckich. Reakcje? Oburzenie i niedowierzanie – zarówno wśród węgierskiej diaspory w Rumunii, jak i w samych Węgrzech.
Lider UDMR, Hunor Kelemen, jasno stwierdził, że „węgierska społeczność w Rumunii nie potrzebuje takich sojuszników”. Opozycjonista Péter Magyar rozpoczął 300-kilometrowy marsz protestacyjny w stronę granicy rumuńskiej, na znak sprzeciwu wobec zdrady interesów narodowych przez Orbána.
Współpraca Orbána z Simionem to nie przypadkowa wpadka – to świadoma decyzja. Decyzja, która pokazuje, że dla premiera Węgier nawet los jego własnego narodu może być kartą przetargową w grze o wpływy. Tyle że ta gra może go kosztować więcej, niż się spodziewa. Może kosztować go twarz.