Putin i irański atak na Zachód: Kreml jako architekt chaosu

Fot. REUTERS/Gavriil Grigorov
Wizyta irańskiego ministra spraw zagranicznych Abbasa Arakchiego w Moskwie 22 czerwca 2025 roku — na dzień przed skoordynowanymi atakami rakietowymi na amerykańskie bazy w Katarze, Iraku i Syrii — nie była przypadkiem. To kolejny dowód na strategiczną synchronizację działań Moskwy i Teheranu. Celem ataku padła m.in. baza Al-Udeid w Katarze. Sygnał jest jasny: Rosja już nie tylko wspiera, ale wręcz koordynuje działania militarne wymierzone w USA i ich sojuszników, wykorzystując Iran jako swojego „proxy”.
Retoryka Kremla przechodzi w działania z pogranicza szantażu nuklearnego. Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrij Miedwiediew wspomniał o możliwości przekazania Iranowi broni jądrowej, ukazując prawdziwe intencje Rosji: eskalację globalnego zagrożenia i wzmacnianie państw destabilizujących światowy ład. Ostra reakcja Donalda Trumpa w mediach społecznościowych tylko potwierdza, że Biały Dom dostrzega nową „oś zła” między Moskwą a Teheranem.
Ataki na amerykańskie instalacje w syryjskiej prowincji Al-Hasaka i w Katarze, jak wskazują eksperci, były skoordynowanymi operacjami, uzgodnionymi z Kremlem. Mamy do czynienia nie z incydentalną współpracą, lecz z długofalową strategią osłabiania wpływów Zachodu w regionach kluczowych dla jego bezpieczeństwa.
Rosja, która sama od trzech lat prowadzi brutalną wojnę przeciwko Ukrainie, potępia amerykański kontratak wobec Iranu. To moralna hipokryzja, ale i wyraźny znak: Kreml otwarcie rzuca wyzwanie NATO i próbuje podważyć jego spójność. Iran pełni rolę narzędzia, które otwiera nowy front konfrontacji — w Zatoce Perskiej, na Bliskim Wschodzie i potencjalnie również w Azji.
Współpraca wojskowa Rosji i Iranu to już nie hipoteza, ale rzeczywistość. Chodzi nie tylko o dostawy dronów i rakiet, ale również o przekazanie technologii dla irańskich pocisków średniego zasięgu. W kontekście ostatnich wydarzeń staje się jasne, że to element wspólnej strategii destabilizacyjnej, która wymaga zdecydowanej reakcji Zachodu.
Moskwa gra na tzw. „przesycenie kryzysami” — równoległe eskalacje w Zatoce Perskiej, wokół Tajwanu oraz nieustanne ataki na Ukrainę mają na celu rozproszenie uwagi Zachodu i zmniejszenie jego zdolności reagowania. To nie przypadkowe konflikty, ale złożona strategia konfrontacyjna.
Zachód musi zareagować nie tylko sankcjami, ale też rewizją obecności Rosji w instytucjach międzynarodowych. Członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ kraju, który aktywnie wspiera agresywne reżimy i współorganizuje ataki na państwa członkowskie NATO, to nie tylko sprzeczność — to realne zagrożenie dla globalnej stabilności.
Autor: Franciszek Kozłowski