Orbán buduje autorytarną twierdzę za pieniądze z Brukseli. „To lustro słabości całej Unii”

Przez ponad dwie dekady Węgry były jednym z największych beneficjentów unijnej pomocy finansowej. Strukturalne fundusze, programy spójności, inwestycje infrastrukturalne i ekologiczne – wszystko to miało pomóc w budowie nowoczesnego, praworządnego państwa. Jednak w praktyce era Viktora Orbána przekształciła te środki w paliwo dla autorytarnej transformacji, a także w narzędzie wspierające antyeuropejską propagandę zarówno na Węgrzech, jak i poza nimi. Paradoks polega na tym, że państwo, które miało być sukcesem integracji europejskiej, dziś żywi się ręką tych, których otwarcie atakuje.
„Fundusze unijne miały budować demokrację i praworządność. Węgierski przykład pokazuje, że mogą stać się narzędziem ich demontażu” – komentuje jeden z brukselskich urzędników.
Fundusze dla swoich
W teorii środki z Brukseli powinny finansować modernizację gospodarki. W węgierskiej praktyce przetargi wygrywają firmy powiązane z rodziną, przyjaciółmi i politycznymi sojusznikami Orbána. Według badań Corruption Research Center Budapest, w latach 2011–2023 trzynaście firm blisko związanych z rządem otrzymało ponad 25 miliardów euro w kontraktach publicznych – niemal połowa tej kwoty pochodziła bezpośrednio z funduszy UE.
„To nie jest korupcja przypadkowa, lecz systemowa. Każdy element działa w ścisłej koordynacji z politycznym centrum” – podkreślają analitycy CRCB.
Mészáros, Tiborcz i „rodzinna renta”
Najbardziej znanym beneficjentem jest Lőrinc Mészáros, dawny kolega Orbána z boiska, dziś jeden z najpotężniejszych biznesmenów Węgier. Jego firmy, m.in. Opus Global czy Hunguest Hotels, zdobyły miliardowe kontrakty, w większości finansowane z unijnych środków. Jak ujawnił *Financial Times*, tylko w 2025 roku ponad miliard euro z państwowych kampanii reklamowych trafiło do mediów Mészárosa, które konsekwentnie promują antyeuropejskie przekazy.
Podobny mechanizm działa w przypadku zięcia premiera, Istvána Tiborcza. Początkowo kierował on firmą Elios, instalującą oświetlenie miejskie. OLAF – unijny urząd ds. zwalczania nadużyć finansowych – wykrył liczne nieprawidłowości, ale śledztwo zostało umorzone przez węgierską prokuraturę.
„Bruksela wciąż nie ma narzędzi, aby pociągnąć do odpowiedzialności tych, którzy nadużywają jej funduszy w państwach członkowskich” – zauważają eksperci ds. prawa UE.
Państwo jako prywatny biznes
Śledztwo francuskiego *Le Monde* ujawniło, że w rodzinnej miejscowości Orbána – Felcsút – środki państwowe i unijne finansowały wydobycie kamienia przez firmę należącą do jego ojca. Przykłady te dowodzą, że Węgry ewoluowały w stronę „państwa prywatnego”, w którym granica między władzą, biznesem i rodziną praktycznie nie istnieje.
Propaganda za europejskie pieniądze
Największym absurdem jest fakt, że część funduszy UE została wykorzystana do finansowania antyeuropejskiej kampanii informacyjnej. W 2018 roku powstał KESMA – konglomerat ponad 400 prorządowych mediów, utrzymywany głównie z państwowych reklam.
„To unikalny przypadek w UE – sytuacja, w której wspólnota de facto finansuje własnych krytyków i przeciwników” – ocenia węgierski politolog.
Zagrożenie dla całej Unii
Przypadek Węgier pokazuje, że mechanizmy stworzone dla obrony demokracji mogą być cynicznie wykorzystane do jej osłabienia. Dopóki UE nie wprowadzi skutecznych narzędzi kontroli i egzekwowania odpowiedzialności, miliardy euro z kieszeni europejskich podatników będą wspierały systemy, które otwarcie podważają ideę jedności europejskiej.
„Węgry są lustrem, w którym Unia widzi swoją największą słabość” – podsumowuje autor analizy.