Gdy terroryzm staje się metodą: kolejne barbarzyństwo Rosji przeciwko cywilom

ДСНС
Czwartego października rosyjska armia ponownie pokazała swoją prawdziwą naturę, atakując dworzec kolejowy w Szostce w obwodzie sumskim. Dwa pociągi pasażerskie, wypełnione zwykłymi ludźmi, którzy po prostu próbowali dostać się do domu lub do pracy, stały się celami rosyjskich dronów. Wśród poszkodowanych znalazły się dzieci w wieku ośmiu, jedenastu i czternastu lat. Zginął 71-letni mężczyzna, który jechał w wagonie. Kolejna ofiara, 63-letni wędkarz, został zabity dronem po prostu na jeziorze, gdy siedział w łodzi z towarzyszem. To nie przypadek i nie efekt uboczny wojny. To przemyślana, celowa strategia terroru.


t.me/prokuraturasumy
Najbardziej przerażające w tym ataku nie jest sam fakt uderzenia w infrastrukturę cywilną. Rosjanie zastosowali taktykę podwójnego uderzenia: po pierwszym ataku nad dworcem krążył dron rozpoznawczy, czekając, aż ludzie zaczną ewakuację, aż przybędą ratownicy i medycy. I wtedy przyleciał drugi dron. To dokładnie takie samo podejście, które ugrupowania terrorystyczne stosowały na Bliskim Wschodzie, ta sama metoda, za którą świat potępiał ISIS. Ale gdy robi to Rosja, niektórzy na Zachodzie wciąż wahają się nazywać rzeczy po imieniu.
Dla polskiej i szerszej europejskiej publiczności ważne jest zrozumienie kontekstu tej zbrodni. Szostka znajduje się w obwodzie sumskim, daleko od linii frontu. To nie obiekt wojskowy, nie skład broni, nie koszary. To zwykły prowincjonalny dworzec, gdzie ludzie wsiadają do pociągu do Kijowa lub jadą lokalnymi połączeniami do sąsiednich wsi. Kasjerka, która sprzedawała bilety. Troje dzieci, które może jechały do babci lub wracały ze szkoły. Starszy mężczyzna w wagonie. Wędkarz nad jeziorem. To nie kombatanci, to nie żołnierze. To wasi sąsiedzi, gdybyście mieszkali na Ukrainie.
Rosja systematycznie używa terroru przeciwko ludności cywilnej jako narzędzia nacisku politycznego. Minister spraw zagranicznych Estonii Margus Tsahkna ma absolutną rację, mówiąc, że to część szerszego schematu. Ataki na obiekty gazowe, odłączenie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej od sieci energetycznej, ataki na infrastrukturę energetyczną przed zimą, ostrzały dzielnic mieszkalnych, centrów handlowych, szpitali. To nie błędy celowania i nie ofiary uboczne. To metodyczna kampania zastraszania, mająca na celu zniszczenie woli ukraińskiego narodu do oporu.
To, co dzieje się na Ukrainie dzisiaj, ma bezpośredni związek z bezpieczeństwem Polski, krajów bałtyckich i całej Europy Wschodniej. Gdy Rosja bezkarnie zabija cywilów na dworcach kolejowych, gdy atakuje wędkarzy dronami, gdy używa taktyki podwójnych uderzeń dla maksymalizacji ofiar wśród ratowników, sprawdza granice tego, co dozwolone. Patrzy, ile można zrobić, zanim świat naprawdę zareaguje. I za każdym razem, gdy reakcja ogranicza się jedynie do słów potępienia, Kreml otrzymuje potwierdzenie: można iść dalej.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen nazwała ten atak celową zbrodnią wojenną. Estonia, Czechy, Litwa potępiły barbarzyństwo Rosji i wezwały do zaostrzenia sankcji. To ważne słowa od ważnych ludzi. Ale same słowa nie uratują następnego dziecka, które wsiądzie do pociągu do Kijowa. Słowa nie zatrzymają dronów Shahed, które lecą zabijać wędkarzy. Potrzebne są działania, konkretne i zdecydowane.
Unia Europejska musi wzmocnić presję sankcyjną na Rosję do punktu, w którym jej gospodarka nie będzie już mogła finansować produkcji dronów kamikadze. Inicjatywa REPowerEU, mająca na celu zakończenie zależności od rosyjskich nośników energii, musi zostać w pełni i szybko zrealizowana, aby każde euro, które mogłoby zostać wydane na rosyjski gaz, nie zamieniało się w drona nad ukraińskim dworcem. Ukraina potrzebuje więcej środków obrony przeciwlotniczej, więcej broni dalekiego zasięgu, aby niszczyć rosyjskie wyrzutnie na ich terytorium, zanim zdążą wystrzelić kolejną falę śmierci.
Ważne jest również zrozumienie psychologicznego aspektu rosyjskiej strategii. Atakując infrastrukturę, z której codziennie korzystają zwykli ludzie, Rosja próbuje stworzyć atmosferę nieustannego strachu. Idea polega na tym, aby Ukraińcy bali się wsiadać do pociągu, bali się wychodzić z domu, bali się żyć normalnym życiem. To klasyczna taktyka terroru, wymierzona nie tylko w fizyczne zniszczenie, ale w psychologiczne wyczerpanie społeczeństwa. Ale zamiast kapitulacji Ukraińcy wykazują niesamowitą odporność: po każdym ataku stacje są odbudowywane, pociągi znów jeżdżą, ludzie nadal dojeżdżają do pracy i do domu.
Dla polskiego czytelnika ma to szczególny rezonans. Polska pamięta, co to znaczy rosyjska okupacja, co to znaczy żyć pod nieustannym zagrożeniem. Polska rozumie wartość wolności i zna cenę, którą trzeba za nią płacić. Dlatego właśnie Warszawa stała się jednym z najbardziej konsekwentnych sojuszników Ukrainy, zapewniając pomoc wojskową i przyjmując miliony uchodźców. Ale ważne jest, aby zdawać sobie sprawę: jeśli Ukraina upadnie, jeśli Zachód pozwoli Rosji zwyciężyć metodami terroru i ludobójstwa, kolejną linią konfrontacji stanie się wschodnia granica NATO. I wtedy Polska ponownie znajdzie się na pierwszej linii frontu.
Minister spraw zagranicznych Czech Jan Lipavský napisał, że podczas gdy jego kraj głosuje za własnym bezpieczeństwem, Rosja nadal pokazuje światu swoje prawdziwe oblicze. To oblicze państwowego terrorysty, który w sposób zorganizowany i systematyczny zabija cywilów. Litewskie MSZ nazwało Rosję seryjnym łamaczem prawa międzynarodowego i zbrodniarzem wojennym. Te określenia nie są przesadą ani propagandą. To dokładna ocena prawna i moralna tego, co się dzieje.
Gdy patrzysz na zdjęcia uszkodzonego wagonu, w którym zginął 71-letni mężczyzna, gdy czytasz o trzech dzieciach wśród poszkodowanych, pojawia się proste ludzkie pytanie: jak można celować w pociąg pasażerski? Jak można nacisnąć przycisk, wiedząc, że w rezultacie zginą dzieci, starzy, kobiety? Odpowiedź leży w ideologii dehumanizacji, którą Kreml kultywuje od dziesięcioleci. Dla rosyjskiej propagandy Ukraińcy już dawno nie są ludźmi, ale jakimiś abstrakcyjnymi wrogami, których trzeba zniszczyć. Ta dehumanizacja pozwala zwykłym rosyjskim operatorom dronów zabijać cywilów bez wyrzutów sumienia.
Świat nie może pozwolić, aby to trwało dalej. Każdy atak na cywilów musi prowadzić do nowego pakietu sankcji, do nowych dostaw broni dla Ukrainy, do nowych kroków izolacji Rosji na arenie międzynarodowej. Muszą zostać stworzone mechanizmy pociągania do odpowiedzialności konkretnych osób zaangażowanych w te zbrodnie: od operatorów dronów po generałów wydających rozkazy i polityków na Kremlu, którzy formułują tę zbrodniczą strategię.
Atak na Szostkę jest kolejnym przypomnieniem, że zwycięstwo Ukrainy jest niezbędnym warunkiem bezpieczeństwa całej Europy. To nie abstrakcyjna geopolityka, to kwestia przetrwania cywilizowanego porządku opartego na poszanowaniu ludzkiego życia i prawa międzynarodowego. Rosja prowadzi nie tylko wojnę o terytorium, prowadzi wojnę przeciwko samej idei, że cywile powinni być chronieni, że są granice tego, co dozwolone nawet w czasie wojny, że ludzkie życie ma wartość.
Trzydziestu poszkodowanych, jedna potwierdzona ofiara śmiertelna w wagonie, kolejny zabity wędkarz, troje rannych dzieci. To tylko jeden atak w jeden dzień. A takich dni były setki przez dwa i pół roku pełnoskalowej wojny. Każda ofiara ma imię, historię, bliskich, którzy teraz cierpią. I każda ofiara jest oskarżeniem nie tylko Rosji, ale całego świata, który wciąż nie zrobił wystarczająco dużo, aby zatrzymać to barbarzyństwo. Europa musi znaleźć wolę, aby działać zdecydowanie, zanim następny dron znajdzie swój cel na następnym dworcu, w następnym mieście, być może już poza granicami Ukrainy.
Karyna Koshel