„Broń wpływu”: jak rosyjskie rejestry statków i „shadow fleet” pozwalają Kremlowi obchodzić sankcje i kontynuować agresję
Kiedy wiosną 2022 roku Unia Europejska objęła sankcjami Rosyjski Morski Rejestr Statków (Russian Maritime Register of Shipping — RMRS), w Moskwie zapanowała nerwowa cisza. Wydawało się, że oto zakończy się historia jednego z kluczowych narzędzi wpływu Kremla — instytucji całkowicie podporządkowanej państwu, głęboko powiązanej z rosyjskimi służbami specjalnymi, od lat wykorzystywanej do obsługi gospodarki morskiej Federacji Rosyjskiej i realizacji jej globalnych interesów.
Dziś — w 2025 roku — wiemy, że to był jedynie początek nowej fazy gry. RMRS nie tylko przetrwał sankcje, ale stał się centrum operacji umożliwiających działanie tzw. rosyjskiej „shadow fleet” — nieformalnej, nieprzejrzystej flotylli tankowców i frachtowców, które przewożą ropę, zboże i surowce z okupowanych terytoriów Ukrainy, omijając ograniczenia Zachodu.
I w tej historii szczególnie niepokoi jedno: Rosja nie działa sama. Kluczową rolę odgrywają państwa trzecie — od Białorusi po Turcję, od Kazachstanu po Chiny — które tworzą dla Kremla przestrzeń do obchodzenia sankcji. W tle przewijają się także europejskie kraje, które, często nieświadomie, pozostają elementem rosyjskiej układanki.
Sankcje, które nie zadziałały? Moskwa od razu znalazła boczne wyjście
RMRS został wyrzucony z Międzynarodowego Stowarzyszenia Towarzystw Klasyfikacyjnych (IACS) w 2022 roku. Dla branży morskiej to było trzęsienie ziemi — bez przynależności do IACS rejestr powinien stracić wiarygodność.
Ale Kreml miał przygotowany plan B.
Już wtedy rosyjski rząd zaczął budować sieć „alternatywnych kanałów”: fikcyjnych spółek-córek, „stowarzyszeń certyfikacyjnych”, prywatnych registrów pod fałszywymi nazwami oraz placówek w krajach, które nie przyłączyły się do sankcji lub są podatne na rosyjski wpływ.
W 2023 roku nowy szef RMRS, Siergiej Kulikow, mówił wprost: „Sankcje obchodzimy dzięki umowom z administracjami morskimi państw trzecich i współpracy z innymi towarzystwami klasyfikacyjnymi”.
To nie była wpadka — to był program działania.
Polska perspektywa: zagrożenie z Bałtyku, które nie jest teoretyczne
Dla Polski temat rosyjskiej floty nie jest abstrakcją. To właśnie bałtycki szlak energetyczny, wykorzystywany przez rosyjskie tankowce i przewoźników paliw, jest jednym z najaktywniejszych obszarów działań „shadow fleet”.
Na liście statków nadzorowanych przez RMRS znajdują się jednostki, które regularnie operują:
na Morzu Bałtyckim,
w rejonie Petersburga i Ust-Ługi,
w pobliżu polskich wód ekonomicznych.
Przykłady:
Balt Flot 1, IMO 9751872 (nr RMRS 141660) — w lecie 2025 intensywnie wykorzystywany do transportu produktów naftowych w rejonie Bałtyku;
Balt Flot 2, IMO 9751884 (nr RMRS 141707) — w sierpniu 2025 powrócił do rosyjskich wód śródlądowych po nielegalnym zawinięciu do okupowanego Mariupola.
W praktyce oznacza to, że:
→ Bałtyk stał się częścią logistycznego zaplecza wojny Rosji przeciw Ukrainie.
→ Polska infrastruktura morska znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie statków powiązanych z rosyjskimi służbami specjalnymi.
→ Incydent z udziałem „shadow fleet” jest tylko kwestią czasu.
Jak działają rosyjskie rejestry? Jak hydra: od Baku po Tianjin
RMRS to nie tylko rosyjska instytucja. To sieć, obejmująca dziesiątki państw i setki firm. Kreml budował ją latami, tworząc przedstawicielstwa m.in.:
w Turcji,
w ZEA,
w Chinach,
w Korei Południowej,
w Kazachstanie,
na Białorusi.
W samej tylko Chińskiej Republice Ludowej RMRS nadzoruje ponad 400 przedsiębiorstw, w tym:
stocznie,
fabryki silników okrętowych,
zakłady produkujące podzespoły dla marynarki wojennej.
To nie jest zwykła działalność. To symbioza rosyjsko-chińska, która pozwala obu stronom wzmacniać swoje floty mimo zachodnich sankcji.
Białoruś – kluczowy element układanki Kremla
Dla polskiego bezpieczeństwa szczególnie istotna jest Białoruś, która stała się jednym z centrów rosyjskich operacji certyfikacyjnych.
Przykład:
RR-BelCenterCert, białoruska spółka-córka rosyjskiego stowarzyszenia „Rosyjski Rejestr”, zajmuje się certyfikacją zgodną z ISO 9001. Oficjalnie to struktura „techniczna”. W praktyce:
kreuje kanały wpływu w białoruskich instytucjach państwowych,
prowadzi działalność na okupowanym Krymie przez powiązania personalne,
stanowi „cywilną przykrywkę” dla rosyjskich służb.
To właśnie tego typu instytucje pozwalają Kremlowi wchodzić w krytyczne sektory państw trzecich pod pretekstem „certyfikacji jakości”.
Rosyjskie rejestry na okupowanych terenach Ukrainy: pełna integracja z machiną wojenną
Po 2022 roku RMRS całkowicie przejął kontrolę nad systemem „rosyjskich standardów” na okupowanych terenach:
certyfikuje placówki szkolące rosyjskich marynarzy i operatorów dronów,
nadzoruje budowę jednostek w stoczniach w Feodosii, Kerchu i Sewastopolu,
obsługuje statki wywożące zboże i węgiel z Berdiańska i Mariupola.
Przypadki z lata 2025:
„Victoria V” – załadowana zbożem w Berdiańsku.
„Alfa-1” – przewoziła węgiel koksowy z Mariupola.
„Sv. Nikolay”, „Grumant”, „Alpha Hermes” – regularne transporty surowców z okupowanego Krymu i Zakładów Azowskich.
**Rosyjskie rejestry są elementem grabieży ukraińskich terytoriów.
I każdy nadzorowany przez nie statek jest częścią przestępczej działalności.**
Shadow fleet – globalny problem, realne ryzyko dla Europy
„Shadow fleet” to flota statków:
ubezpieczanych przez rosyjskie firmy,
kontrolowanych przez RMRS i fikcyjne rejestry,
pływających na nieprzejrzystych banderach,
z wyłączonymi systemami identyfikacji,
wykonujących niebezpieczne transfery paliw „ship-to-ship”.
Dla Europy oznacza to:
1. Ryzyko katastrofy ekologicznej
Nieprzestrzeganie standardów technicznych, brak kontroli klasy, fałszywe dokumenty.
2. Ryzyko sabotażu lub wywiadu
RMRS to struktura obsadzona ludźmi związanymi z rosyjskimi służbami — również za granicą.
3. Destabilizację rynku energetycznego
Shadow fleet umożliwia Rosji sprzedaż ropy mimo sankcji.
4. Finansowanie wojny
Każdy przewieziony baryłka ropy = kolejne rakiety i drony na Ukrainę.
Dlaczego Polska powinna reagować?
Polska:
jest państwem frontowym NATO,
posiada jedne z najbardziej newralgicznych portów Bałtyku (Gdańsk, Gdynia, Świnoujście),
już była celem rosyjskich operacji dywersyjnych i sabotażowych,
znajduje się na szlakach, z których korzystają rosyjskie statki.
Dlatego Warszawa nie może ignorować faktu, że:
→ rosyjskie rejestry są narzędziem wojny hybrydowej, → ich personel często ma bezpośrednie związki z rosyjskimi służbami, → shadow fleet przenika do europejskiej przestrzeni morskiej.
Wnioski: czas na twardą politykę wobec rosyjskich rejestrów
Polska — podobnie jak cała UE — powinna:
dążyć do pełnej globalnej delegalizacji RMRS i Rosyjskiego Rejestru Rzecznego,
domagać się w ONZ odebrania im jakichkolwiek uprawnień certyfikacyjnych,
naciskać na sankcje wobec firm i osób współpracujących z rosyjskimi rejestrami,
wymagać od państw trzecich (Turcja, ZEA, Kazachstan) pełnej transparentności ich współpracy z RMRS,
monitorować operacje shadow fleet na Bałtyku jako potencjalne zagrożenie hybrydowe.
**Jeśli Europa chce odciąć Kreml od zdolności prowadzenia wojny, musi uderzyć nie tylko w ropę i gaz.
Musi zamknąć rosyjski system certyfikacji, który jest krwiobiegiem shadow fleet i narzędziem wpływu służb specjalnych.**
Źródło: britpanorama.co.uk
