Rozmowy o pokoju utknęły? Ukraina zapowiada kolejny krok

Fot. REUTERS/Alexander Kazakov

Wizyta amerykańskich wysłanników w Moskwie nie przyniosła żadnego przełomu. Kreml powtarza stare żądania i jedynie udaje gotowość do rozmów. Rosja gra na czas i liczy, że zmęczony wojną świat sam przyjmie jej warunki.

Wizyta amerykańskiej delegacji w Moskwie, która miała być kolejnym krokiem w rozmowach o zakończeniu wojny, w praktyce nie przyniosła przełomu – tak oceniają światowe media, które analizują pierwsze reakcje Kremla. Rzecznik Putina szybko uciął spekulacje o możliwym świątecznym rozejmie i podkreślił, że „żadne zawieszenie broni na Boże Narodzenie czy Nowy Rok nie jest obecnie rozważane”. Jednocześnie Waszyngton zaprosił stronę ukraińską do USA na kolejną rundę konsultacji w ramach toczącego się procesu pokojowego. O zaproszeniu poinformował w Brukseli minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha po spotkaniu szefów dyplomacji państw NATO.

Sybiha przekazał, że sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, a jednocześnie szef ukraińskiej delegacji, Rustem Umierow, odbył rozmowę telefoniczną ze specjalnym wysłannikiem prezydenta USA Stevem Witkoffem po jego negocjacjach z Władimirem Putinem w Moskwie. Według ukraińskiej dyplomacji Amerykanie „pozytywnie” ocenili rozmowy, choć szczegółów nie ujawniono ze względów bezpieczeństwa. Kijów podkreśla, że prace nad 20-punktowym planem pokojowym – rozwijanym po konsultacjach w Genewie – trwają, a część najbardziej wrażliwych kwestii pozostaje w nawiasach i ma zostać rozstrzygnięta na poziomie przywódców. Spotkanie Putina z Witkoffem i Jaredem Kushnerem 2 grudnia dotyczyło propozycji wypracowanych wcześniej na Florydzie. Po rozmowach Kreml oświadczył jednak, że strony nie osiągnęły kompromisu, a „kwestie terytorialne” wciąż blokują postęp. Dzień później dziennikarz „Kyiv Post” Alex Raufoglu poinformował, że planowane spotkanie Witkoffa z Wołodymyrem Zełenskim zostało odwołane.Czego chce Putin? „Kreml próbował odciągnąć rozmówców od tematu wojny”

Według ustaleń NBC News rosyjski urzędnik zaangażowany w rozmowy – wypowiadający się anonimowo – wskazał trzy punkty, w których Kreml nie zamierza ustępować. Po pierwsze, Moskwa domaga się uznania Donbasu za „rosyjskie terytorium” bez jakichkolwiek warunków. Po drugie, oczekuje drastycznego ograniczenia ukraińskiej armii, de facto jej redukcji do formatu, który uniemożliwiłby Ukrainie realną obronę. Po trzecie, Kreml żąda międzynarodowego uznania „nowych granic Rosji” przez USA i państwa europejskie. Gotowość do „elastyczności” putinowska delegacja sygnalizuje jedynie w sprawach rzekomo drugorzędnych – na przykład dotyczących zamrożonych rosyjskich aktywów w Europie.

Wymagania te w pełni odzwierciedlają wieloletnie cele Władimira Putina: przejęcie całego Donbasu, osłabienie ukraińskich sił zbrojnych oraz przekształcenie Ukrainy w podatną na presję strefę buforową między Rosją a NATO. Ukraińskie media podają, że podczas negocjacji w Moskwie rosyjscy przedstawiciele przez kilka godzin próbowali przekonywać Amerykanów do dyskusji o gospodarce, współpracy dwustronnej i „normalizacji relacji”, konsekwentnie unikając tematu zakończenia agresji. Strona amerykańska – jak podkreślają władze w Kijowie – twardo podnosiła konieczność natychmiastowego wstrzymania ognia i rozpoczęcia realnych rozmów pokojowych.

– Obecnie wysłannicy prezydenta USA mają zdać Trumpowi raport z tej rozmowy – z tego, co mówiono w Moskwie przez prawie pięć godzin. I nie potwierdzam doniesień, że Rosjanie odrzucili plan Trumpa. To nieprawda – mówił w telewizji Espreso były szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, a dziś deputowany, Wałentyn Naływajczenko. Jak dodał, z dostępnych informacji wynika, że Kreml przez większość czasu próbował odciągnąć rozmówców od tematu wojny i namawiać na wznowienie współpracy gospodarczej.

Zdaniem Naływajczenki milczenie Putina po rozmowach i przekaz z ust jego doradcy Jurija Uszakowa są elementem kremlowskiej gry informacyjnej. – To nie były żadne rozmowy o kompromisach. Od Putina oczekuje się jednej rzeczy – decyzji o zakończeniu agresji, poczynając od zatrzymania ognia – powiedział. Były szef SBU potwierdził także, że sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony oraz szef sztabu generalnego Ukrainy w najbliższych dniach udadzą się do USA, aby kontynuować rozmowy z delegacją amerykańską kierowaną przez sekretarza stanu Marco Rubio.

Rosja tylko udaje, że chce pokoju. „Wnioski są oczywiste”

Rosja nadal jedynie imituje gotowość do rozpoczęcia realnych rozmów pokojowych, a perspektywa jakiegokolwiek przełomu pozostaje bardzo odległa – ocenia politolog Dmytro Lewus. W rozmowie z kanałem FREEДОМ podkreślił, że oczekiwanie na szybkie rezultaty po moskiewskich konsultacjach amerykańskiej delegacji jest całkowicie nierealistyczne. – Myślę, że to bardzo naiwne oczekiwać, że teraz nagle wydarzy się coś, co przyniesie pokój. Przed spotkaniem Putin jasno powiedział, że Rosji nie interesuje nic poza wcześniejszymi żądaniami Kremla. Wnioski są oczywiste – stwierdził analityk.

Ekspert podkreśla, że celem Kremla nie jest deeskalacja, lecz kontynuacja gry pozorów i próba zdejmowania z siebie odpowiedzialności za wojnę. – Moskwa nadal robi to, co robiła wcześniej – udaje dobrą wolę. Chodzi o to, żeby ograniczać sankcje i by USA nie sprzedawały broni sojusznikom Ukrainy. Kreml chce, żeby to Ukrainę uznano za główną przeszkodę dla zakończenia wojny. A jednocześnie Rosjanie otwarcie mówią, że chcą zabrać ukraińskie terytoria, rozbroić Ukrainę i zmusić Zachód do uznania ich zdobyczy. To całkowicie niszczy współczesny porządek międzynarodowy – podkreślił Lewus. Według niego polityka Rosji wobec Europy również nie uległa żadnej zmianie: celem Kremla nadal pozostaje zastraszenie europejskich społeczeństw i podzielenie państw NATO.

Ukraiński publicysta Wadym Denysenko na Facebooku także zwrócił uwagę, że moskiewskie rozmowy zakończyły się de facto bez konkretnych rezultatów. – Negocjacje zakończyły się niczym. A właściwie – jak wynika ze słów Uszakowa – strony omówiły kwestie finansowe i, można zakładać, sankcyjne, związane z ewentualnym przyszłym porozumieniem – napisał. Jego zdaniem taki przebieg wydarzeń był przewidywalny, bo Amerykanie podczas wcześniejszych rozmów w Miami nie naciskali na temat, który dla Trumpa i Putina jest kluczowy: kwestie terytorialne. Denysenko uważa, że USA mogą próbować zbudować własną sekwencję rozmów: najpierw ustalenia z Rosją w kwestiach ważnych dla Waszyngtonu, a dopiero później nacisk na Kijów w sprawie granic. – Oddzielnie trzeba zwrócić uwagę na Chiny. Tuż przed spotkaniem Kushnera i Witkoffa z Putinem do Moskwy przybył Wang Yi i coś przekazał Szojgu. Możemy się tylko domyślać, co to była za wiadomość – dodaje publicysta.

Denysenko ostrzega, że Kijów powinien się już teraz martwić o kwestie finansowe. – Podstawowa sprawa to pieniądze. Nie tylko na 2026 rok, ale na kolejnych pięć lat. Jeśli będziemy podążać scenariuszem przyspieszonego końca wojny – jeśli USA i Rosja się dogadają – jedynymi gwarancjami naszego bezpieczeństwa będą gwarancje finansowania i sprzedaży broni. A o tym nikt nie mówi. Ani 28 punktów Witkoffa, ani skrócona wersja ze Szwajcarii w ogóle tego nie dotyka – napisał ekspert z Kijowa.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[ngd-single-post-view id="post_id"]
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com