Rosjanie krwawią, ale niewiele z tego mają. Idą naprzód, ale Ukraińcy nie zostają dłużni [SYTUACJA NA FRONCIE]

Fot. Jarosław Wolski/map.army

Mijają kolejne dni bez wielkich przełomów. Po przegrupowaniu Rosjanie ewidentnie w wielu miejscach ruszyli naprzód, ale napotykają opór, a miejscami nawet udane kontrataki. Ewidentnie rosyjskie wojsko krwawi. Pytanie, na jak długo mu jeszcze starczy sił.

Ostatni raz podsumowanie sytuacji na ukraińskich frontach przygotowaliśmy w piątek. Przez dwa dni przerwy nie stało się nic przełomowego. Sytuacja wyraźnie ustabilizowała się, pomimo wyraźnego wznowienia przez Rosjan ataków w kilku kierunkach.

Przybliżoną sytuacją na froncie można zobaczyć na tej interaktywnej mapie aktualizowanej przez dziennikarza „Nowej Techniki Wojskowej”, Jarosława Wolskiego. To stan na niedzielę wieczorem. Do teraz nie doszło do radykalnych zmian.

Zmienne szczęście pod Kijowem

W rejonie Kijowa Rosjanie wyraźnie wznowili próby ofensywy. Na zachodzie od miasta, gdzie w minionym tygodniu Ukraińcy przeprowadzili częściowo udane kontrataki, teraz znów oddali trochę terenu. Rosjanie ewidentnie są w Buczy i Irpieniu, dwóch miastach na zachodnich obrzeżach Kijowa, które wcześniej kontrolowało wojsko ukraińskie.

To tam w weekend prowadzono ewakuację ludności cywilnej i doszło do ostrzału, którego efekty uwiecznione na zdjęciach obiegły cały świat. Nie jest jasne, jak wygląda dokładnie kontrola obu miejscowości, ale jest ewidentne, że Rosjanie na pewno są w głębi Irpiena, co potwierdzają nagrania takie jak to. Pytanie ile tam się utrzymają, bo w takim terenie lekko opancerzone wozy BMD wojsk powietrznodesantowych to łatwe cele, a żołnierze nie wyglądają na zbyt czujnych.

Jednocześnie Rosjanie starają się dalej przebijać na południe w celu dalszego okrążania Kijowa od zachodu, ale idzie im to dość powoli. W obliczu ukraińskiego oporu i kontrataków posunęli się o może dziesięć kilometrów w ciągu tygodnia. Dalej na północy odpychają Ukraińców od swoich kluczowych szlaków zaopatrzeniowych wiodących ku granicy z Białorusią. Robią to jednak równie powoli.

Na wschód od Kijowa sytuacja rysuje się podobnie. Po dotarciu na odległość kilkudziesięciu kilometrów od centrum miasta w połowie minionego tygodnia Rosjanie zastygli na kilka dni. Najpewniej próbowali się przegrupować i poczekać na dostarczenie zaopatrzenia. Przeprowadzali jedynie ograniczone zwiady i byli odpierani. W niedzielę ponownie ruszyli, tym razem chyba większymi siłami. Ich celem najpewniej są miasta Browary i Boryspol (jest tam główne lotnisko Kijowa), ale na razie nic nie wskazuje na to, aby się tam przebili. Przed nimi stoją istotne ukraińskie siły, które są jednak powoli spychane.

Front, którego nie ma

Dalej na północ heroicznie broni się okrążony, lub w znacznej mierze okrążony Czernihów. Miasto jest bombardowane i ostrzeliwane, giną cywile, ale Rosjanie nie są w stanie go wziąć. Broni się tam jedna ukraińska brygada pancerna wsparta obroną terytorialną, czyli jak na siły rosyjskie rzucone na tym kierunku, siły stosunkowo niewielkie. Pomimo tego Ukraińcy bronią się nad podziw skutecznie i nawet przeprowadzają lokalne kontrataki. To nagranie ma przedstawiać rosyjską ciężarówkę, której kierowca się zgubił i wjechał na ukraińskie pozycje.

W weekend dało się jednak zauważyć dodatkowy ruch Rosjan. Część sił z tego rejonu skręciła na południe, ogólnie w kierunku Połtawy i do tej pory oszczędzonego przez wojnę centralnego obszaru wschodniej Ukrainy. Ruch w tym kierunku jest jednak dość powolny. Jednocześnie Ukraińcy chwalą się nagraniami jak to, mające przedstawiać cały rosyjski oddział, który oddał się dostał się do niewoli w rejonie Sumy.

Nieustannie broni się Charków. Nie jest całkowicie okrążony, tysiące cywilów próbują więc uciekać z miasta, które jest ostrzeliwane i bombardowane. W ciągu kilku ostatnich dni Ukraińcy przeprowadzili w jego rejonie kilka kontrataków, z czego niektóre wyraźnie udane. Najpewniej były jednak ograniczone i miały wyrządzić maksymalne szkody, a nie doprowadzić do jakichś trwałych zdobyczy terenowych i odrzucenia Rosjan. W weekend Ukraińcy chwalili się między innymi zdobyciem kolejnych czołgów T-80 i najwyraźniej jakiejś tymczasowej rosyjskiej bazy na tyłach.

Niezależnie od tego wiele rosyjskich oddziałów omija miasto i atakuje dalej na południe oraz wschód. Wygląda na to, że Rosjanie będą próbować domknąć okrążenie miasta. Ukraińcy twierdzą jednak, że w ciągu ostatnich 24 godzin przeprowadzili udany kontratak na miasto Czegujew na południe od Charkowa, zadając rosyjskiemu wojsku istotne straty i komplikując jego zamiary.

Zwijanie obrony i gehenna Mariupola

W Donbasie sytuacja wygląda niezmiennie od tygodnia, kiedy na dobre ruszyły rosyjskie i separatystyczne oddziały. Ukraińcy są konsekwentnie spychani na zachód i ponoszą straty, choć regularnie wrzucają też zdjęcia strat wroga. Tak jak wcześniej kluczowe dla nich jest uniknięcie okrążenia i jak najskuteczniejsze wykrwawianie przeciwnika. Rosjanie już od kilku dni starają się atakować na południe z rejonu Charkowa, aby wyjść na tyły oddziałów w Donbasie. Ukraińcy jak na razie skutecznie bronią się jednak w rejonie Izium, w ten sposób blokując próby okrążenia. Jest jednak bardzo prawdopodobne, że będą musieli w tym rejonie szybko się wycofywać.

Dalej na południe w rejonie Zaporoża i Mariupola walki na przestrzeni ostatnich dni toczą się ze zmiennym powodzeniem. Rosjanie generalnie wyraźnie wyhamowali. Tak jak przez mniej więcej pierwszy tydzień dość szybko pokonywali w tym rejonie teren, tak teraz są przyblokowani przez ukraiński opór i kontrataki. Nie ma przy tym jasności, czy Mariupol jest szczelnie okrążony. Ukraińcy w weekend próbowali kontrataków, choć nie ma pewności z jakim powodzeniem. Na pewno w rejonie Mariupola Rosjanie ponieśli straty, zarówno podczas prób ataków miasta, jak i w jego pobliżu. Broniący się w mieście pułk Azow opublikował między innymi zdjęcia wielu zdobytych i zniszczonych czołgów T-72B3 oraz transporterów BWP-3.

Pozycja Ukraińców w Mariupolu i okolicach jest jednak generalnie raczej zła. Nie wygląda na to, aby mieli dość sił do dużego kontrataku i trwałego rozbicia okrążenia. Miasto liczące przed wojną niemal pół miliona ludzi, czeka gehenna.

Dalej na zachód Rosjanie próbują od kilku dni bez powodzenia zająć lub obejść Mikołajów, blokujący im drogę do Odessy. W weekend toczyły się tam intensywne walki. Ukraińcy opublikowali między innymi nagranie zniszczonego dużego stanowiska rosyjskiej artylerii, które najwyraźniej nakryli swoim ogniem artylerii.

Dodatkowo w nocy z niedzieli na poniedziałek ukraińska piechota morska miała dokonać rajdu z rejonu Mikołajowa do Chersonia, gdzie na lotnisku zniszczyła niesprecyzowaną liczbę rosyjskich śmigłowców, przesuniętych tam z Krymu. Ukraińcy podają liczbę 30 maszyn, ale nie opublikowali żadnych zdjęć na dowód. Za jedyny dowód służą nagrania wybuchów i pożarów wykonywane z oddali przez mieszkańców Chersonia.

W poniedziałek mer Mikołajowa ogłosił, że po zaciętych walkach udało się odrzucić agresora na południe i odbić położone na przedmieściach lotnisko. Nie ma przy tym wiarygodnych doniesień na temat rosyjskich prób obejścia miasta od północy. Rosjanie na pewno doszli w rejon miasta Wozneseńsk, gdzie znajduje się najbliższy dogodny most przez rzekę Boh, ale nic nie wskazuje na to, żeby je zajęli. Wobec tego droga na Odessę pozostaje zamknięta, a bez tego nie będzie też raczej ciągle możliwego desantu morskiego w tym rejonie. Próby ataku w kierunku Krzywego Rogu zostały przez Ukraińców powstrzymane.

Rosjanie brną i krwawią

Ogólnie jest ewidentne, że po półtora tygodnia walk Rosjanie nie zrealizowali żadnych ze swoich strategicznych celów. Po kilku dniach pauzy i najpewniej reorganizacji, pod koniec weekendu wznowili natarcia na wielu kierunkach. Ukraińcy darowanego im oddechu najpewniej też jednak nie marnowali. Przez zachodnią granicę napływa fala broni, w tym już ponad 17 tysięcy różnego rodzaju systemów przeciwpancernych i kilkaset nowoczesnych lekkich wyrzutni rakiet przeciwlotniczych. Ukraińska obrona ciągle jest zacięta i choć na szeregu kierunków Ukraińcy oddają Rosjanom teren, to zadają im jednocześnie straty i co najważniejsze nic nie świadczy o załamywaniu się ukraińskiego morale czy rozpadaniu się całych oddziałów.

Według Pentagonu Rosjanie wjechali już na Ukrainę praktycznie wszystkimi zgromadzonymi do inwazji siłami. Nie oznacza to, że one wszystkie już walczą, ale prowadzą działania na ukraińskiej ziemi. Jednocześnie na przestrzeni półtora tygodnia walk ponieśli ciężkie straty w sprzęcie i ludziach. Bloger Oryx zliczający je na podstawie dostępnych zdjęć i nagrań, doliczył się już ponad 800 straconych przez Rosjan systemów uzbrojenia. Przy czym ta liczba rośnie nieustannie bardzo szybko i na pewno nie jest pełna. Pentagon szacuje liczbę zabitych rosyjskich żołnierzy na około 4,5 tysiąca, choć zastrzega, że to bardzo przybliżone dane. W wojskach bez dobrej służby ewakuacji rannych (jak rosyjskie) zazwyczaj jest ich trzy razy więcej niż zabitych, więc może to oznaczać już blisko 20 tysięcy zabitych i rannych.

Taka skala strat na dłuższą metę jest nie do wytrzymania. Zwłaszcza że w całą operację agresji na Ukrainę ma być zaangażowanych 150-190 tysięcy ludzi. Mówimy tymczasem o państwie dwa razy większym niż Polska, jeśli chodzi o powierzchnię. Perspektywa totalnego zwycięstwa, pobicia wszystkich ukraińskich oddziałów i zajęcia kluczowych miast, jest dla Rosjan coraz dalsza i dalsza.

Źródło: https://wiadomosci.gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 132
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com