Kościelny biznes jest zwolniony z podatku. Duchowni zarabiają na tym miliony

Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl
Księża znaleźli sposób jak obejść polski system podatkowy? Ze śledztwa TVN24 wynika, że parafie zarabiają miliony w świeckich branżach i nie płacą od nich żadnych podatków.
Działalność gospodarczą może prowadzić każda kościelna osoba prawna, tj. parafia, zakon, diecezja, Caritas itd. Ile z nich w Polsce to robi? Tego nie wiadomo. Dane te nie są nigdzie publikowane. TVN24 dowiedział się jednak, że tylko w 2022 roku kościelne biznesy wygenerowały blisko 324 mln zysku. To kwota od 1008 kościelnych podmiotów (w lwiej części Kościoła katolickiego). Co jeszcze bardziej szokujące – nie odprowadziły od tego ani złotówki podatku. Jak to możliwe?Kościelna działalność gospodarcza zwolniona z podatku
Trzeba cofnąć się do 1989 roku, gdy komuniści chcieli przypodobać się księżom. Uchwalili wtedy specjalną ulgę podatkową dla kościołów i związków wyznaniowych prowadzących działalność gospodarczą. Zwalnia ona z podatków kościelny biznes. Nieopodatkowane zyski w myśl tej ustawy muszą zostać przeznaczone jednak na cele: „kultu religijnego, oświatowo-wychowawcze, naukowe, kulturalne, charytatywno-opiekuńcze, na konserwację zabytków, na prowadzenie punktów katechetycznych, na inwestycje sakralne w zakresie: budowy, rozbudowy i odbudowy kościołów oraz kaplic, na adaptację innych budynków na cele sakralne, na inne inwestycje przeznaczone na punkty katechetyczne i zakłady charytatywno-opiekuńcze”.
Wydatki właściwie poza żadną kontrolą
Prawnicy, z którymi rozmawiali dziennikarze TVN24, mówią jednak wprost: zweryfikowanie tego, na co idą pieniądze, jest właściwie niemożliwe. „Jak stwierdzić, czy limuzyna faktycznie służy realizacji np. celu kultu religijnego, czy też prywatnym potrzebom hierarchy? Biskup nie jest przecież biskupem od godziny 9 do 17. Można więc założyć, że wszystko, co robi, robi w ramach sprawowania kultu religijnego” – opisuje TVN24 jeden z wielu prawnych dylematów.
Do tego Urząd Skarbowy niezbyt interesuje się zyskami kościelnych biznesów. A nawet gdyby skarbówka chciała się im bliżej przyjrzeć, to ma związane ręce. Kościelna spółka w razie kontroli powinna udokumentować wydatki, które pochodzą z nieopodatkowanego zysku. Sęk jednak w tym, że w ustawie nie ma mowy o tym, kiedy należy przeznaczyć pieniądze uprawnione do ulgi. Zawsze taka spółka może, więc zadeklarować, że przeznacza zysk np. na cele kultu religijnego, ale dopiero za 10 lat czy 20 lat. Tymczasem po pięciu latach nie ma obowiązku przechowywania dokumentacji podatkowej.
TVN24 wysłał zapytanie do Ministerstwa Finansów czy planuje wprowadzić jakieś zmiany w tych przepisach. Resort nie odpowiedział na to zapytanie, a jedynie przedłużył czas odpowiedzi do końca września. Konferencji Episkopatu Polski również nie udzieliła komentarza redakcji.
Źródło: gazeta.pl
„Można więc założyć, że wszystko, co robi, robi w ramach sprawowania kultu religijnego”.
„Zawsze taka spółka może, więc zadeklarować, że przeznacza zysk np. na cele kultu religijnego”.
Fajna interpunkcja.
A to tylko dwa przykłady!