Przyjął uchodźców z Ukrainy. Fiskus każe mu zapłacić 40 tys. zł podatku. „Czuję się oszukany”

Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl
Emeryt z Ciechocinka przyjął uchodźców z Ukrainy do zamkniętego przed laty hotelu. Wznowienie działalności oznaczało jednak konieczność zapłacenia podatku. Po półtora roku zapukała do niego skarbówka, domagając się prawie 40 tys. zł.
Od 24 lutego 2022 roku, gdy Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainie, do Polski trafiło ponad 12 milionów uchodźców. Wielu z nich zostało przyjętych przez Polaków, do swoich domów czy ośrodków. Państwo zresztą premiowało taką postawę różnymi rekompensatami. Jedną z osób, które wzięło pod swój dach, uciekających przed wojną obywateli Ukrainy był pan Marian, którego historię opisano w programie „Interwencja” Polsatu.
Emeryt zapłaci za to, że przyjął uchodźców?
77-latek, gdy jeszcze był aktywny zawodowo, prowadził usługi hotelarskie, ale kilka lat temu zrezygnował z tej działalności i przeszedł na emeryturę. Swoje zaplecze hotelarskie chciał wykorzystać, gdy do Polski zaczęli napływać uchodźcy. Aby to zrobić, musiał jednak ponownie zarejestrować działalność, a po półtora roku przypomniał sobie o nim Urząd Skarbowy. Zażądano od niego zapłaty 36 800 złotych.
Skarbówka domaga się odprowadzenia podatku w skali 8,5 proc. od przychodu, czyli 70 złotych dziennie, które pan Marian otrzymuje z racji tego, że przyjął uchodźców. Taki bowiem wyliczono dzienny koszt utrzymania uchodźcy, który pokrywa rząd. W skali miesiąca to 2100 zł, które zresztą – według emeryta – jest niewystarczające.
– Ta kwota po półtora roku, to dalej jest 70 złotych. Choć inflacja 20 procent, prąd podrożał 300 procent, gaz 250 procent, jedzenie… – wymienia w rozmowie z Polsatem.
Zamieszanie wokół podatku. Różne interpretacje prawa
Kwota, którą otrzymuje od rządu, jest zwolniona z podatku dochodowego i objęta zerową stawką VAT, ale nie jest zwolniona z podatku VAT od świadczonej usługi hotelarskiej. Dlatego fiskus domaga się wspomnianej wcześniej należności.
Prawnik Bartosz Graś w rozmowie z Polsatem przyznaje, że rzeczywiście skarbówka ma podstawy, żeby tak interpretować przepisy. Odpowiedzialnością za zamieszanie obarcza urzędników miejskich, którzy wprowadzili go w błąd, dodając zapisy o zwolnieniu z podatku.
Pan Marian opowiada w rozmowie z Polsatem, że choć z własnych oszczędności finansuje byt uchodźcom, to nie chce się z nimi rozstawać i czuje do nich przywiązanie. – Niektórzy do dzisiaj są, to już półtora roku i dalej tę działalność prowadzę, mimo że czuję się oszukany – mówił Polsatowi.
Zarówno władze Ciechocinka, jak i Krajowa Izba Skarbowa nie odpowiedziały na pytania Polsatu.
Źródło: gazeta.pl