Ochraniał Donalda Tuska. Wyjawił kilka faktów. Mówili, że ma „wilcze spojrzenie”, a to „byczy facet”

Fot. Martyna Niećko / Agencja Wyborcza.pl
– Wiem, że nie chroniłem żadnego potwora, jak wiele osób go przedstawia w mediach społecznościowych – wspomina Robert „Dragon” Pietrzyk, który był prywatnym ochroniarzem Donalda Tuska. – Chroniłem człowieka, który z szacunkiem odnosił się do innych ludzi – dodał w rozmowie z WP.pl.
Robert „Dragon” Pietrzyk, zajmujący się prywatną ochroną znanych osób zarówno w Polsce, jak i za granicą, opowiedział w rozmowie z Wirtualną Polską o ochronie lidera Platformy Obywatelskiej. W czerwcu tego roku wydał książkę „Szczerze o premierze”, w której opisuje m.in. współpracę z Donaldem Tuskiem.
Prywatny ochroniarz Donalda Tuska wspomina pracę z byłym premierem
Robert Pietrzyk pracował jako Private Military Contractor i brał udział w działaniach wojennych i kryzysowych w strefach, które były objęte konfliktami wojennymi. Współpracował z komandosami (m.in. z JW GROM), a także ze specjalistami wywiadu oraz kontrwywiadu w Polsce i na świecie. Obecnie jest prezesem Fundacji Airo Grom International.
Robert Pietrzyk ochraniał lidera PO podczas promocji książki „Szczerze” wydanej w grudniu 2019 roku. Mężczyzna wspomina, że podczas pierwszego spotkania, Donald Tusk był zaskakująco naturalny. – Ktoś może mu zadać zaskakujące pytanie i w pierwszej chwili nie odpowie na nie. Po czym przyjdzie do niego z trafną ripostą. Potrafi też dużo rzeczy obrócić w żart, czy sam z siebie się śmiać – relacjonował Pietrzyk w rozmowie z WP.
– Wiem, że nie chroniłem żadnego potwora, jak wiele osób go przedstawia w mediach społecznościowych. Fala hejtu, która wylewa się w internecie, jest zupełnie niepotrzebna. Internauci sami siebie nakręcają informacjami nie do końca sprawdzonymi – dodał mężczyzna.
Donald Tusk nie lubi otaczać się ochroniarzami. „Byczy facet, równy gość”
Robert Pietrzyk przyznał również, że był zaskoczony, że Donald Tusk nie otrzymał ochrony w Polsce po tym, jak przestał być przewodniczącym Rady Europejskiej. – Powinien mieć ochronę automatycznie przyznaną przez MSWiA. Tym bardziej że obecne władze przyznały ochronę rekordowej liczbie „swoich” ministrów, często bez sensownego uzasadnienia – komentował Pietrzyk.
Zwrócił również uwagę, że lider PO nie lubi otaczać się ochroniarzami. – Prywatnie to „byczy facet”, czyli równy gość. (…) Dobrał sobie zgrany zespół, który mu towarzyszył. Tak stworzył pracę, żeby każdy wiedział, co ma robić. Nie było przepychanek, nerwowości czy udawania. Zdaję sobie sprawę, że łatwo jest przykleić byłemu premierowi łatkę „złego”, bo ktoś np. widział w telewizji „wilcze spojrzenie”. Ale ja wiem jedno. Chroniłem człowieka, który z szacunkiem odnosił się do innych ludzi – dodał.
Robert Pietrzyk: Kolegom z SOP-u podpowiedziałbym, aby więcej czasu poświęcili na doszkolenie swoich kierowców
Według Roberta Pietrzyka obecnie kierownictwo Służby Ochrony Państwa „nie rozumie wielu rzeczy”. – Przed laty BOR potrafił prowadzić tzw. operacyjne gry, polegające na zminimalizowaniu potencjalnego zagrożenia, a które wdrażano na szkoleniach. SOP tego nie kontynuuje, pozbawiając się w pewien sposób ochronnej tarczy – komentował mężczyzna.
Pietrzyk zwrócił również uwagę na niski poziom szkoleń. – Dobrze by było, gdyby funkcjonariusze SOP mogli wykorzystać w swoich szkoleniach wiedzę i doświadczenie swoich odpowiedników z sektora prywatnego – dodał. Zwrócił również uwagę, że doświadczenie prywatnych operatorów ochrony można w prosty sposób wykorzystać. – Kolegom z SOP-u podpowiedziałbym, aby więcej czasu poświęcili na doszkolenie swoich kierowców, a zwłaszcza w prowadzeniu aut w systemie taktycznym – dodał.
Źródło: gazeta.pl
1 thought on “Ochraniał Donalda Tuska. Wyjawił kilka faktów. Mówili, że ma „wilcze spojrzenie”, a to „byczy facet””