Polska partia podpisze porozumienie na Białorusi. „Łączy nas liberalne podejście do gospodarki”

Fot. Sputnik/Mikhail Metzel/Pool via REUTERS
Prorosyjska partia Front pod przewodnictwem byłego wiceministra w rządzie PiS Krzysztofa Tołwińskiego podpisze wkrótce umowę o partnerstwie z białoruską Partią Liberalno-Demokratyczną – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Polski polityk przekonuje, że obydwie organizacje połączyło „liberalne podejście do gospodarki”.
Partia Liberalno-Demokratyczna jest jedną z czterech formacji politycznych działających na Białorusi. Jednocześnie pozostaje ona lojalna wobec sprawującego władzę reżimu. Jak przypomina „Gazeta Wyborcza”, jej przewodniczący Oleg Gajdukiewicz wycofał się z ostatnich wyborów prezydenckich i udzielił poparcia Alaksandrowi Łukaszence. Teraz, jak dowiaduje się „Rzeczpospolita”, białoruskie ugrupowanie zawiąże partnerstwo z partią Front Krzysztofa Tołwińskiego.
Kim jest Krzysztof Tołwiński? Jego partia głosi jawnie prorosyjskie poglądyTołwiński prowadzi działalność polityczną od 1995 roku. Przez lata był powiązany z PSL – z ramienia ludowców pełnił między innymi funkcję wicemarszałka województwa podlaskiego. Później związał się z PiS, a w 2007 roku przez dwa miesiące był wiceministrem Skarbu Państwa w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. W 2010 roku objął na krótko mandat poselski.
W kolejnych latach bez powodzenia kandydował w wyborach z list Kukiz’15 i Konfederacji. W 2023 roku zarejestrował Front. Poglądy partii są jednoznacznie prorosyjskie i probiałoruskie. Tołwiński krytykuje inne frakcje polityczne za znajdowanie się „pod protektoratem Amerykanów oraz wykonywanie ich poleceń”. Jest również przeciwny wsparciu dla Ukrainy, którą nazywa „gospodarczym wrogiem Państwa Polskiego”.
„Dotychczasowa polityka Państwa Polskiego, poszczególnych rządów w stosunku do Federacji Rosyjskiej i republiki Białoruś, charakteryzowała się kursem konfrontacyjnym, osiągając ostatecznie tytuł polityki paranoiczno-prowokacyjnej” – czytamy na stronie partii. Front proponuje więc inne podejście – kształtownanie „przyjaznej i partnerskiej współpracy” z Rosją i Białorusią.Tołwiński podpisze umowę z białoruską partią. „Łączy nas liberalne podejście do gospodarki”
W rozmowie z „Rzeczpospolitą” Tołwiński potwierdził, że jego partia podpisze wkrótce umowę o współpracy z białoruską Partią Liberalno-Demokratyczną. – Umowę podpiszemy 9 września, w większości zredagowaną przez nas. Naszym formacjom jest łatwo się porozumieć, bo łączy nas liberalne podejście do spraw gospodarczych – powiedział dziennikowi.
Według ustaleń dziennikarzy partnerstwo zakładać ma między innymi wspólne spotkania, organizację konferencji i wzajemną promocję. Obydwie partie mają zobowiązać się do „realizacji wspólnego projektu Europa XXI wieku, rozumianego jako obszar polityczny, zarządzany przez narodowe suwerenne państwa w rozumieniu prawa międzynarodowego”. Na wniosek Tołwińskiego w dokumencie znalazło się stwierdzenie, że Rosja jest gwarantem bezpieczeństwa Europy.Lider Frontu od lat odbywa wizyty na Białorusi. Działacze partii ochraniali ambasadora Rosji
„Wyborcza” przypomina, że Tołwiński odbywa wizyty na Białorusi co najmniej od 2020 roku. Już wówczas, jeszcze jako przedstawiciel Konfederacji, spotkał się w Mińsku z członkami Partii Liberalno-Demokratycznej. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę nadal odbywał podobne podróże, podczas których nazywał Łukaszenkę „mężem stanu” i „prawdziwym politykiem”.
Działalność Frontu nie ustaje również teraz. W lutym tego roku Tołwiński był międzynarodowym obserwatorem wyborów do Zgromadzenia Narodowego Białorusi. Zachwalał „wspaniałą atmosferę i wysoki profesjonalizm komisji”. Trzy miesiące później, jak ujawnił Polsat News, działacze jego partii ochraniali ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa podczas składania wieńców na cmentarzu radzieckich żołnierzy.
Z mediów społecznościowych polityka dowiadujemy się, że raptem tydzień temu partia Front ponownie wysłała swoją delegację na Białoruś – do Grodna. Tołwiński zachwalał we wpisach tamtejszą służbę zdrowia oraz zapowiadał przeniesienie hodowli zwierząt futerkowych na teren kraju sąsiada.
Źródło: gazeta.pl