PSL zdecydował ws. wyborów. Kosiniak-Kamysz ogłosił decyzję
Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Wyborcza.pl
Polskie Stronnictwo Ludowe będzie startowało w najbliższych wyborach parlamentarnych samodzielnie, ponieważ „jest samodzielną partią polityczną” – oznajmił Władysław Kosiniak-Kamysz. Sondaże jednak wskazują, że samodzielny start ludowców może ich wykluczyć z Sejmu.
Kosiniak-Kamysz komentuje sondaż. „I wygraliśmy”
W czwartek Władysław Kosiniak-Kamysz został zapytany o wyniki sondażu Ogólnopolskiej Grupy Badawczej, z którego wynika, że obecny obóz rządzący może utracić większość. Prezes PSL stwierdził, że kiedyś już widział podobne sondaże, które dawały jednej liście koalicyjnej zwycięstwo w 2019 roku, a „później miały dać zwycięstwo w 2023 roku”. – Gdybyśmy się na to umówili, to byłoby tak, jak na Węgrzech. Tam stworzono jedną listę i przegrali. My nie stworzyliśmy jednej listy i wygraliśmy – podkreślił.
PSL pójdzie do wyborów samodzielnie. Jest deklaracja
Polityk oświadczył, że Polskie Stronnictwo Ludowe będzie startowało w najbliższych wyborach parlamentarnych samodzielnie, ponieważ „jest samodzielną partią polityczną”. Takie rozwiązanie oznacza jednak, że partia Władysława Kosiniaka-Kamysza za dwa lata może znaleźć się poza Sejmem. Z sondażu OGB wynika bowiem, że PSL popiera aktualnie 2,78 proc. Polaków, a próg wyborczy wynosi 5 proc.
Jak wypadły inne partie?
Koalicja Obywatelska może liczyć na 38,12 proc. głosów, a Prawo i Sprawiedliwość na 29,81 proc. Wyborcze podium zamyka Konfederacja z wynikiem 15,5 proc. W Sejmie znalazłaby się jeszcze Konfederacja Korony Polskiej – poparcie na poziomie 6,02 proc. Progu wyborczego nie przekraczają: Nowa Lewica – 4,13 proc., PSL – 2,03 proc., Razem – 2,03 proc., a także Polska 2050 – 1,61 proc.
Jednak wspólna lista? Nieoficjalne ustalenia Gazeta.pl
Tymczasem, jak dowiedziała się dziennikarka Gazeta.pl, wspólna lista nie jest wcale taka niemożliwa. „Na razie wszystkie ugrupowania koalicyjne, również te, które notują bardzo słabe wyniki w sondażach, optują za samodzielnym startem w wyborach parlamentarnych za dwa lata. Po cichu słychać jednak i takie głosy, że wspólna lista dzisiejszego obozu rządowego może okazać się koniecznością, by powstrzymać powrót PiS do władzy” – pisze Marta Rawicz. Czytaj więcej w tekście: Od Sawickiego do Żukowskiej? Koalicja ma szansę na wspólną listę? „Nikt przecież nie będzie idiotą”.
Źródło: gazeta.pl
