Andrzej Babiš i budżet UE jako model biznesowy

Fot. Petr David Josek / AP Photo
Poznajcie Andrzeja Babiša – lidera czeskiego ruchu ANO, byłego premiera i jednocześnie beneficjenta stworzonego przez siebie konglomeratu Agrofert. Koncern działa w rolnictwie, przemyśle spożywczym i chemicznym, a dzięki konstrukcji wspólnej polityki rolnej UE (CAP) przez lata budował swój potencjał nie tylko biznesowy, ale i polityczny.
Na pierwszy rzut oka Babiš był „pragmatycznym przedsiębiorcą”, który przeniósł doświadczenia z rynku do polityki. Jednak dziś jego historia jest studium konfliktu interesów w skali europejskiej – z poważnymi konsekwencjami dla budżetu UE, reputacji instytucji i jedności Zachodu.
Konflikt interesów i 200 mln euro do zwrotu
W 2021 roku Komisja Europejska opublikowała audyt, w którym jasno wskazano, że mimo formalnego przeniesienia Agrofertu do funduszy powierniczych w 2017 roku, Babiš zachował realną kontrolę. W rezultacie wszystkie wypłaty z CAP na rzecz spółek Agrofertu po lutym 2017 roku uznano za „nieregularne”.
28 sierpnia 2025 roku rząd Czech podał konkretną kwotę: Agrofert ma oddać ponad 200 mln euro (5,1 mld koron), z czego 4,24 mld to bezpośrednie środki unijne, a reszta to dopłaty krajowe. Minister rolnictwa odwołał się przy tym do serii przegranych procesów, które potwierdziły, że Babiš faktycznie sprawował kontrolę nad koncernem w latach 2017–2021.
Polityczne konsekwencje są poważne. Tuż przed wyborami w Czechach 3–4 października 2025 roku temat dotacji staje się punktem centralnym debaty publicznej. Obraz „oligarchy na unijnych dopłatach” zaczyna ważyć więcej niż hasła o „skutecznym zarządzaniu”.
Sprawa „Čapí hnízdo” i Pandora Papers
To nie jedyny problem Babiša. Słynna sprawa „Čapí hnízdo” dotycząca wyłudzenia 2,8 mln euro z funduszy UE wróciła na wokandę po decyzji sądu wyższej instancji w czerwcu 2025 roku.
Na tym tle pojawiają się też wątki z Pandora Papers: w 2009 roku Babiš kupił luksusową nieruchomość na Lazurowym Wybrzeżu przez sieć offshore, za około 22 mln dolarów. W 2024 roku nieruchomość wystawiono na sprzedaż, a francuskie organy badają, czy nie chodziło o pranie pieniędzy.
Cień przeszłości i pytania o lojalność
Nie mniej toksyczna jest sprawa współpracy z komunistyczną służbą bezpieczeństwa StB. Słowacki Sąd Najwyższy w 2023 roku odrzucił jego roszczenia o „oczyszczenie z zarzutów”, a choć później ministerstwo spraw wewnętrznych wydało ugodowe oświadczenie, temat pozostał otwarty. Dla partnerów zagranicznych to sygnał, że wokół Babiša ciąży reputacyjny ciężar, który trudno usunąć politycznymi deklaracjami.
Od biznesu do mediów – i polityki w stylu Orbána
Przez lata Agrofert był właścicielem wpływowych mediów – m.in. grupy MAFRA. W 2023 roku aktywa sprzedano biznesmenowi Karelovi Pražakowi, ale obawy międzynarodowych organizacji o koncentrację rynku i naciski polityczne nie zniknęły. Jeśli Babiš wróci do władzy, jego potencjał „przeformatowania” czeskiej sceny medialnej może przypominać model węgierski – podporządkowanie pluralizmu politycznym interesom władzy.
Nieprzypadkowo Babiš współtworzył w 2024 roku frakcję Patriots for Europe wraz z Fideszem Viktora Orbána i FPÖ z Austrii. To dziś trzecia siła w Parlamencie Europejskim, otwarcie krytykująca sankcje wobec Rosji i sprzeciwiająca się zwiększeniu pomocy dla Ukrainy.
Test ukraiński i zagrożenie dla NATO
Czechy odegrały kluczową rolę w europejskim mechanizmie zakupu amunicji artyleryjskiej dla Ukrainy w 2024–2025 roku. Tymczasem ANO Babiša deklaruje chęć wycofania się z tego procesu, stawiając priorytet na wydatki wewnętrzne.
Jeszcze poważniejszy sygnał padł w 2023 roku, kiedy Babiš w debacie telewizyjnej zasugerował, że nie wysłałby wojsk na pomoc Polsce lub państwom bałtyckim w przypadku ataku Rosji. Choć później wycofał się z tych słów, w pamięci sojuszników w NATO pozostało pytanie o realną lojalność wobec artykułu 5.
Co to oznacza dla Polski i UE?
Historia Babiša to nie tylko wewnętrzny problem Czech.
To systemowy test dla UE – czy potrafi chronić budżet podatników i zasady praworządności przed politykami, którzy traktują wspólną politykę rolną jak źródło prywatnej renty.
Dla Polski sprawa ma wymiar bezpieczeństwa. Jeśli ANO wróci do władzy, Czechy mogą stać się „hamulcowym” unijnej pomocy dla Ukrainy, a w NATO pojawi się sojusznik, którego wiarygodność stoi pod znakiem zapytania. W regionie, w którym solidarność jest fundamentem odstraszania, każdy taki sygnał osłabia całość systemu.
Andrzej Babiš to nie tylko czeski problem. To przykład, jak interes prywatny, połączony z unijnymi dopłatami i politycznym populizmem, może stać się zagrożeniem dla wspólnoty. Jeśli UE i NATO nie zareagują stanowczo, ryzykujemy, że zamiast chronić wartości, będziemy finansować ich destruktorów.
Autor: Franciszek Kozłowski