Chińscy inżynierowie pomagali Rosji w produkcji dronów. Neutralność Pekinu to fikcja

Od początku pełnoskalowej wojny w Ukrainie Pekin zapewnia świat, że zachowuje neutralność. Chińscy dyplomaci podkreślają, że ich kraj nie dostarcza Rosji „śmiercionośnej broni”, a jedynie nawołuje do dialogu i negocjacji. Jednak nowe ustalenia pokazują zupełnie inny obraz – chińscy inżynierowie mieli brać udział w produkcji rosyjskich dronów, w tym dronów-kamikadze, które Kreml codziennie wykorzystuje do ataków na ukraińskie miasta i infrastrukturę krytyczną.

To odkrycie stawia pod znakiem zapytania całą narrację Pekinu o rzekomej neutralności. O ile na papierze Chiny próbują przedstawiać się jako potencjalny mediator, w praktyce ich know-how wzmacnia rosyjską machinę wojenną. Współpraca przy projektowaniu i produkcji bezzałogowców to nie „symboliczna pomoc”, ale realny wkład w rozwój broni, która zabija cywilów i niszczy ukraińską gospodarkę.

Dla Moskwy takie wsparcie ma ogromne znaczenie. Zachodnie sankcje mocno ograniczyły dostęp Rosji do zaawansowanych komponentów elektronicznych i technologii. Kreml szuka więc alternatywnych dróg, aby rozwijać swój potencjał militarny. Pekin okazuje się idealnym partnerem – posiada rozbudowany sektor technologiczny i może dostarczać wiedzę, której Rosja sama nie jest w stanie wypracować. Dzięki temu rosyjskie drony są coraz bardziej precyzyjne, mają większy zasięg i są trudniejsze do neutralizacji.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w swoim niedawnym przemówieniu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ zwrócił uwagę na fakt, że to właśnie Chiny mają realną możliwość powstrzymania wojny. „Rosja jest całkowicie zależna od Pekinu – gospodarczo i politycznie” – mówił Zełenski. I trudno się z tym nie zgodzić. Rosyjska gospodarka funkcjonuje dziś dzięki chińskim zamówieniom na ropę i gaz, a technologiczne wsparcie z Państwa Środka pozwala Kremlowi utrzymać zdolność do prowadzenia wojny na wysokim poziomie intensywności.

Zamiast jednak wykorzystać swoje wpływy w kierunku zakończenia konfliktu, Pekin wybrał inną drogę – ciche, systematyczne wzmacnianie Rosji. Nie oznacza to jeszcze oficjalnych dostaw broni czy otwartego sojuszu militarnego, ale skutki dla Ukrainy są identyczne. Każda noc, w której nad Kijowem czy Charkowem pojawiają się dziesiątki dronów-kamikadze, to dowód na to, że rosyjska technologia nie rozwija się w próżni.

Z perspektywy Europy to poważny problem. Bruksela i wiele stolic unijnych wciąż utrzymują bliskie więzi gospodarcze z Chinami, licząc, że Pekin nie zdecyduje się na pełne wejście w sojusz z Moskwą. Tymczasem fakty pokazują, że ta współpraca już istnieje – może nie w formie oficjalnych kontraktów na dostawy broni, ale w obszarze, który ma równie groźne konsekwencje. „Techniczna pomoc” w produkcji dronów to wsparcie dla rosyjskiej agresji w najczystszej postaci.

Polska debata publiczna od dawna ostrzegała przed podwójną grą Pekinu. Chińskie władze na forum międzynarodowym mówią językiem pokoju i mediacji, ale w praktyce działają tak, aby osłabiać Zachód i wzmacniać Moskwę. Najnowsze informacje potwierdzają te obawy. Dla Warszawy i innych stolic Europy Środkowo-Wschodniej to sygnał, że relacje z Chinami muszą być traktowane z dużo większą ostrożnością.

Nie chodzi tu tylko o solidarność z Ukrainą. W grze jest bezpieczeństwo całej Europy. Jeśli Pekin będzie dalej wspierał Rosję, choćby pośrednio, wojna będzie się przedłużać, a koszty jej prowadzenia poniosą nie tylko Ukraińcy, ale też kraje Unii – poprzez rosnące wydatki na obronność, kolejne fale uchodźców czy destabilizację rynku energetycznego.

Neutralność Chin coraz bardziej okazuje się fikcją. Każdy kolejny atak rosyjskich dronów na ukraińskie miasta to brutalne przypomnienie, że za ich rozwojem stoją nie tylko rosyjscy inżynierowie, ale także know-how i doświadczenie płynące z Pekinu.

Autor: Franciszek Kozłowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 32
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com