Czy szykowany jest zamach na Pétera Magyara? Ślady prowadzą z Mińska i Moskwy do węgierskiej dyplomacji

Wstrząsające ustalenia dotyczące włamania do systemów informatycznych węgierskich placówek dyplomatycznych budzą pytania, które w Budapeszcie woleliby przemilczeć. Z ujawnionej korespondencji – przechwyconej po wrześniowo-październikowym cyberataku grupy UNC638 – wyłania się scenariusz, który może wskazywać na przygotowania do operacji wymierzonej w najpopularniejszego obecnie polityka opozycji, Pétera Magyara.

Cyberatak, który odsłonił zbyt wiele

Jesienią 2025 r. nieznana wówczas grupa hakerska zaatakowała placówki dyplomatyczne kilku państw UE, m.in. Belgii i Węgier. Eksperci Mandiant i Arctic Wolf Labs zidentyfikowali później sprawców jako UNC638 – strukturę powiązaną z rosyjskimi służbami wojskowymi.

Włamanie ujawniło nie tylko dokumenty rządowe. Hakerzy wyciągnęli również prywatną korespondencję węgierskich dyplomatów, w tym konwersację pracownika ambasady w Belgii, Istvána Lajosa Rajcziego, z nieznaną z nazwiska osobą z Rosji.

To, co miało pozostać w ukryciu, stało się dowodem. I początkiem znacznie poważniejszej historii.


Rozmowa, której nie powinno być: „20/12. Szeged. Potrzeba dwóch ludzi”

Poniżej przytaczamy fragment zrzutów komunikatora – tłumaczenie z oryginału na język polski.


Fragment rozmowy

03/10/2025
12:51 doktor: witam
12:52 doktor: potrzebna pomoc. Trzeba się “wyczyścić”
16:10 rh354: kiedy i co dokładnie?
16:22 doktor: 20/12
16:25 rh354: gdzie?
16:27 doktor: Szeged, blisko Serbii

04/10/2025
17:07 rh354: są dwaj ludzie, ale potrzebują dokumentów, by z Białorusi do Serbii dotrzeć
17:41 rh354: „Alexander Rudenko, ur. 1984; Alexey Sapronov, ur. 1978”
17:45 rh354: i trzeba ich potem na 3–4 miesiące ukryć
17:52 doktor: pomyślę

07/10/2025
16:04 doktor: dogadałem się ze swoimi. Z naszej strony wszystko zapewnimy
17:35 rh354: bądź w kontakcie


Rozmowa dotyczy logistyki przerzutu dwóch rosyjskich obywateli przez Białoruś i Serbię na Węgry. Śledztwo wykazało, że nie są to przypadkowe nazwiska.

Kim są “dwaj ludzie”? Najemnicy znani z wcześniejszych operacji GRU

Alexander Rudenko i Alexey Sapronov to nie anonimowi podróżnicy.


Obaj służyli jako najemnicy w strukturach powiązanych z rosyjską grupą Wagnera, w przeszłości działali w Ukrainie, a w 2020 r. zostali zatrzymani w Mińsku w grupie słynnych „33 Wagnerowców”. Ich nazwiska widnieją również w dokumentach Bellingcat w ramach śledztwa „Inside Wagnergate”.

To osoby z doświadczeniem bojowym, obsługą broni i szkoleniem charakterystycznym dla operacji specjalnych. Wspólny mianownik?
Powiązania z GRU – rosyjskim wywiadem wojskowym znanym z zamachów w Europie.

Dlaczego Szeged i dlaczego akurat 20 grudnia?

Tego dnia w Szegedzie faktycznie odbywać się miało jedno duże wydarzenie kulturalne – koncert punk-rockowego zespołu Bankrupt. Ale to nie ono przyciąga uwagę.

Na 20 grudnia 2025 r. zaplanowano publiczne wystąpienie Pétera Magyara w ramach jego ogólnokrajowego tournee „Cyfrowe Koła Obywatelskie”.

Według sondaży Magyar jest najgroźniejszym przeciwnikiem Viktora Orbána przed wyborami parlamentarnymi 2026. Po latach stagnacji opozycji stał się realnym zagrożeniem dla systemu władzy Fideszu.

Czy to przypadek, że w korespondencji ustalono datę 20 grudnia – i miasto, w którym tego samego dnia przemawia Magyar? Eksperci Onetu od bezpieczeństwa twierdzą: zbieżność jest mało prawdopodobna.

Modus operandi GRU: dokumenty, “czyszczenie śladów”, długotrwałe ukrywanie

Korespondencja Rajcziego z rosyjskim kontaktem wygląda uderzająco podobnie do schematów znanych z:

  • ataku na Skripalów w Salisbury (2018),
  • zabójstwa Zelimkhana Changoszwilego w Berlinie (2019).

W obu przypadkach wykonywali je ludzie GRU z fałszywymi dokumentami, z doświadczeniem bojowym, przerzuceni wcześniej i ukrywani przez dłuższy czas.

W rozmowie Rajcziego pojawiają się te same elementy:

  • fałszywe dokumenty,
  • przerzut przez kraje trzecie,
  • ukrycie wykonawców na kilka miesięcy,
  • koordynacja z węgierskiej placówki dyplomatycznej.

To ostatnie jest szczególnie niepokojące.

Rola węgierskiego dyplomaty. Samotna inicjatywa czy systemowa operacja?

István Lajos Rajczi nie jest postacią pierwszego planu w węgierskiej polityce. Oficjalnie zajmuje się kwestiami diaspory. Jednak:

  • organizowanie nielegalnych wjazdów,
  • zapewnianie dokumentów,
  • przygotowywanie kryjówek,
  • koordynacja z rosyjskim wywiadem

to działania, których nie da się przeprowadzić w pojedynkę.

Do tego potrzebna jest:

  • struktura,
  • zasoby,
  • polityczne osłony.

Źródła Onetu wśród analityków regionu twierdzą wprost:
bez wiedzy MSZ i aparatu władzy to byłoby niemożliwe.

Dlaczego ktoś chciałby wyeliminować Pétera Magyara?

Stawka jest jasna.

Wygrana opozycji – po raz pierwszy od 2010 roku – oznaczałaby:

  • otwarcie śledztw w sprawie korupcji,
  • ujawnienie powiązań Fideszu z rosyjskimi interesami energetycznymi,
  • polityczne i prawne ryzyko dla najbliższego otoczenia Orbána.

Magyar wielokrotnie wskazywał na te właśnie obszary jako wymagające „gruntownego audytu”.

Dla ludzi związanych z systemem Orbána takie ujawnienia mogą oznaczać nie tylko utratę władzy, lecz także odpowiedzialność karną.

W tym kontekście potencjalny zamach – choć brzmi jak scenariusz z thrillera politycznego – nagle przestaje być niewiarygodny.


Ślady prowadzą do Budapesztu

Według naszych ustaleń węgierskie służby nie wszczęły żadnego publicznego postępowania po ujawnieniu korespondencji. Władze milczą.

W środowisku dyplomatycznym mówi się jednak, że osobami, które mogą mieć wiedzę o operacji, są:

  • Péter Szijjártó, szef MSZ, od lat najbliższy wykonawca polityki Orbána,
  • pracownicy resortu, w tym Rajczi.

To właśnie w tej konfiguracji – Budapeszt–Moskwa–Mińsk–Belgrad – przygotowanie logistyczne było możliwe.

Czy Péter Magyar jest zagrożony?

Choć w ujawnionej rozmowie jego nazwisko nie pada, analiza dat, lokalizacji i charakteru przygotowywanej operacji wskazuje, że mógł być potencjalnym celem.

Węgierscy komentatorzy polityczni, z którymi rozmawiał Onet Premium, uważają, że:

  • operacja była w fazie przygotowań,
  • jej uruchomienie mogło zależeć od sytuacji politycznej,
  • ujawnienie korespondencji mogło ją przerwać – lub tylko opóźnić.

Wnioski: kto miałby na tym skorzystać?

To pytanie nie wymaga wielu interpretacji.

W polityce – jak mówi klasyczna zasada śledcza – należy szukać tego, komu dana operacja przynosi największe korzyści.

A w sytuacji, gdy:

  • trwa kampania wyborcza,
  • Orbán stoi wobec największego wyzwania od 15 lat,
  • grożą mu realne konsekwencje prawne po zmianie władzy,

odpowiedź wydaje się oczywista.

Konkluzja ryzyko było – i nadal może być – realne

Ujawnione materiały nie dowodzą bezpośrednio, że Péter Magyar miał zostać zaatakowany. Ale łączenie punktów – dat, nazwisk, tras, mechanizmów działania i zaangażowania węgierskiego dyplomaty – prowadzi do wniosku, że:

  • operacja była przygotowywana,
  • brały w niej udział osoby powiązane z rosyjskimi służbami,
  • wsparcie na miejscu zapewniali ludzie ze struktur państwa węgierskiego.

To nie jest już pytanie o polityczną narrację.
To jest pytanie o bezpieczeństwo publiczne w kraju członkowskim NATO i UE.

I o to, czy Budapeszt pod rządami Orbána nie przekroczył kolejnej czerwonej linii.

Autor: L.N.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[ngd-single-post-view id="post_id"]
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com