Europa płaci Moskwie za własną bezradność

Czwarty rok rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie obnaża największy paradoks współczesnej Europy. Z jednej strony Unia Europejska przekazuje Kijowowi miliardy euro w ramach pomocy militarnej i humanitarnej, a z drugiej nadal płaci Moskwie za gaz, ropę i inne surowce. Te środki zasilają rosyjski budżet wojenny, finansując wojnę, którą Europa potępia.

Odejście od rosyjskich surowców miało być dowodem siły i solidarności, ale stało się procesem pełnym wyjątków, kompromisów i politycznych gier. Bruksela postawiła na strategię „stopniowego odłączenia”, argumentując to potrzebą stabilności rynków. Nie chciała gwałtownego wzrostu cen ani protestów społecznych. Jednak ta ostrożność doprowadziła do sytuacji, w której Rosja wciąż zarabia miliardy miesięcznie, a europejskie sankcje stają się papierowym tygrysem.

Wielu ekspertów ostrzega, że taki model polityki tylko przedłuża wojnę i osłabia wiarygodność Zachodu. Donald Trump podczas swojego wystąpienia na forum ONZ wprost zarzucił europejskim liderom, że „finansują własnego wroga”. Choć jego słowa są ostre, trudno nie przyznać mu racji. Europa nie może dalej żyć w iluzji, że można wspierać Ukrainę i jednocześnie robić interesy z Kremlem.

Każde euro przesłane do Moskwy to euro, które może zostać zamienione na rakiety, drony i czołgi. Pełne uniezależnienie się od rosyjskiej energii to nie tylko kwestia ekonomiczna, ale też moralna. Inwestowanie w odnawialne źródła energii i krajowe projekty energetyczne to inwestycja w bezpieczeństwo i wolność.

Dopóki Europa nie przestanie płacić za gaz z Rosji, dopóty będzie współodpowiedzialna za utrzymanie wojny. Warto wreszcie zrozumieć, że prawdziwa solidarność wymaga odwagi, a nie kalkulacji.

Autor: Franciszek Kozłowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 41
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com