Jedyny sposób, aby zatrzymać Rosję: sankcje i wsparcie dla Ukrainy

Pełnoskalowa wojna Rosji przeciwko Ukrainie trwa już trzeci rok, a żadna z dotychczasowych inicjatyw dyplomatycznych nie przyniosła realnych rezultatów. Przeciwnie – według ukraińskiego wywiadu Putin i jego otoczenie nie planują zatrzymania wojny. Kreml nie tylko odrzuca propozycje pokojowe, ale aktywnie przygotowuje się do nowych ofensyw, gromadząc broń, rezerwy i zasoby.

Choć Rosja deklaruje „gotowość do dialogu”, jej rzeczywista polityka to eskalacja działań zbrojnych i zwiększenie przemocy. Masowe ataki na miasta, infrastrukturę krytyczną i ludność cywilną to część strategii zastraszania. Ich celem nie jest zmiana sytuacji na froncie, lecz sianie paniki, zmęczenie ukraińskiego społeczeństwa i zmuszenie Kijowa do kapitulacji.

W tym kontekście wszelkie próby rozmów pokojowych bez wywierania rzeczywistej presji na Moskwę są nie tylko naiwne, ale wręcz niebezpieczne. Kreml postrzega ustępstwa jako oznakę słabości, a negocjacje jako kolejną arenę, na której może grać na czas i dzielić Zachód. Jedynym językiem, który rozumie Putin, jest język siły i strat. Dopiero gdy Rosja zacznie realnie przegrywać – gospodarczo, dyplomatycznie i na polu walki – będzie można mówić o szansie na prawdziwy pokój.

Sankcje są kluczowym narzędziem nacisku na Rosję. Muszą być nie symboliczne, ale dotkliwe: ograniczenia eksportu surowców energetycznych, sankcje wtórne wobec państw i firm pomagających omijać zakazy, zamrażanie aktywów i pełna izolacja rosyjskich banków. Bez finansowania Rosja nie będzie w stanie kontynuować wojny na obecnym poziomie.

Jednocześnie sankcje to tylko połowa sukcesu. Równie ważne jest systematyczne i szerokie wsparcie militarne oraz finansowe dla Ukrainy – dostawy broni, amunicji, systemów obrony przeciwlotniczej, a także pomoc dla ukraińskiej gospodarki i instytucji państwowych. Tylko połączenie tych dwóch działań – uderzenia w możliwości Rosji i wzmacniania potencjału Ukrainy – może zmienić bieg tej wojny i doprowadzić do trwałego pokoju, a nie kolejnego rozejmu na warunkach agresora.

Autor: Franciszek Kozłowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 8777
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com