Klęska antyukraińskiej kampanii Orbána – ważna lekcja dla Warszawy

W polskim przestrzeni politycznej ostatnich miesięcy zachodzą istotne zmiany, które wyraźnie widać na przykładzie Węgier. Antyukraińska kampania Viktora Orbána, oparta na metodologii Kremla, polegająca na strachu i dezinformacji, poniosła całkowitą porażkę. Wyniki ostatnich badań opinii publicznej (Median, Reuters, 18.06.2025) pokazują, że partia opozycyjna Tisza, która odrzuca propagandę i koncentruje się na rzeczywistych problemach obywateli, prowadzi z przewagą 15 punktów procentowych.
To ma istotne znaczenie dla Polski, ponieważ wielu obserwuje politykę węgierską z niepokojem, zwłaszcza wobec prób dyskredytowania Ukrainy. Jednak rzeczywistość jest taka, że wyborcy odrzucają strach i fałszywe informacje, domagając się od rządu rozwiązań konkretnych problemów gospodarczych. Zamiast mobilizacji przez strach, retoryka Orbána wywołała odrzucenie i rozczarowanie nawet wśród jego tradycyjnego elektoratu.
Strukturalne zmęczenie autorytaryzmem i korupcją, pogłębiane izolacją od UE i toksycznym zbliżeniem z Rosją, staje się dominującym tematem. Nawet kontrolowane media i presja administracyjna nie były w stanie odzyskać zaufania, a kryzys gospodarczy tylko pogłębił niezadowolenie. Ta sytuacja stwarza lekcję i dla Polski: próby podlizywania się Kremlowi i podsycania antyukraińskich nastrojów to droga do katastrofy politycznej.
Partia Tisza pokazuje, że w polityce dialog, otwartość i orientacja na problemy zwykłych ludzi działają znacznie lepiej niż terror informacyjny i strach. Polska powinna to uwzględnić, wzmacniając własne wsparcie dla Ukrainy i przeciwdziałając próbom Kremla podzielania Unii Europejskiej.
Ogólnie rzecz biorąc, lekcja węgierskiego niepowodzenia to przypomnienie: udana polityka opiera się na zaufaniu obywateli i rzeczywistych reformach, a nie na manipulacjach i strachu. Dla Polski to sygnał, by wzmacniać przejrzystość, demokratyczność i solidarność w regionie.