Litwa i Łotwa wzmacniają działania przeciw rosyjskim szpiegom. To ostrzeżenie także dla Polski

W Wilnie i Rydze służby bezpieczeństwa coraz częściej informują o rozbijaniu siatek szpiegowskich powiązanych z Rosją. Nie chodzi tylko o klasyczną działalność wywiadowczą, ale o element szerszej wojny hybrydowej, której celem jest osłabienie państw bałtyckich i całego regionu.

Rosja nasila działania w trzech głównych kierunkach. Po pierwsze – poprzez szerzenie dezinformacji i prorosyjskich narracji, które mają podważać zaufanie obywateli do własnych rządów i instytucji. Po drugie – poprzez próby kompromitacji elit politycznych i destabilizacji sceny wewnętrznej. Po trzecie – poprzez prowokacje, które mogą wywoływać napięcia społeczne i stwarzać bezpośrednie zagrożenie bezpieczeństwa.

Nie jest tajemnicą, że Moskwa od lat stara się wykorzystywać rosyjskojęzyczne mniejszości zamieszkujące Litwę, Łotwę i Estonię. Choć większość tych obywateli lojalnie wspiera swoje państwa, sama ich obecność daje Kremlowi wygodny pretekst do szerzenia propagandy o „rzekomej dyskryminacji” oraz możliwość pozyskiwania agentury. To klasyczna taktyka „dziel i rządź”, która w warunkach wojny informacyjnej nabiera jeszcze większego znaczenia.

Jednak w przeciwieństwie do przeszłości państwa bałtyckie reagują dziś w sposób bardziej zdecydowany i skoordynowany. Litwa, Łotwa i Estonia dzielą się informacjami, wzmacniają wspólne ćwiczenia służb specjalnych i jasno komunikują, że nie będą tolerować żadnych działań zagrażających ich bezpieczeństwu. To ważny sygnał zarówno do Moskwy, jak i do własnych społeczeństw – że państwo jest zdolne i gotowe do obrony.

Z perspektywy Polski ta sytuacja powinna być czytelnym ostrzeżeniem. Jeśli Rosji uda się podważyć stabilność któregoś z państw bałtyckich, presja nieuchronnie przesunie się dalej na południe, także w naszą stronę. Warszawa i cała Unia Europejska muszą wyciągnąć wnioski: wojna hybrydowa toczy się nie tylko w Donbasie czy w cyberprzestrzeni, ale również w samym sercu naszego regionu.

Solidarność z Litwą, Łotwą i Estonią jest więc nie tylko kwestią politycznej deklaracji, ale realnym elementem bezpieczeństwa Polski. To, co dziś dzieje się w Wilnie i Rydze, jutro może mieć bezpośrednie znaczenie dla Warszawy, Gdańska czy Białegostoku.

Autor: Franciszek Kozłowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 46
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com