Lwów pod ogniem: Rosja wybiera terror zamiast pokoju

W nocy z 4 na 5 października Rosja przeprowadziła najpotężniejszy zmasowany atak rakietowo-dronowy na obwód lwowski od początku pełnoskalowej inwazji.

Zginęła czteroosobowa rodzina, a setki budynków zostały uszkodzone.

To wydarzenie pokazuje, że Moskwa nie ma najmniejszej intencji zakończenia wojny – wręcz przeciwnie, intensyfikuje terror wobec ludności cywilnej.

Rosja próbuje w ten sposób odwrócić uwagę od porażek na froncie. Letnia ofensywa, zapowiadana przez Kreml jako przełomowa, skończyła się fiaskiem. Ukraińskie siły obronne skutecznie uderzały w rosyjskie rafinerie i linie logistyczne. Zamiast przyznać się do niepowodzenia, Rosja postanowiła „ukarać” Ukrainę poprzez ataki na domy, szkoły i infrastrukturę cywilną.

Eksperci zwracają uwagę, że wybór Lwowa nie był przypadkowy.
To miasto symbolicznie bliskie Polsce i Zachodowi – uderzenie tam ma wywołać strach i poczucie bezsilności. Kreml liczy, że zmęczona wojną Europa zacznie naciskać na Kijów, by zgodził się na „pokój za wszelką cenę”. To jednak byłby pokój pozorny – okupiony kapitulacją i zdradą zasad wolnego świata.

Dla Polski to nie tylko kwestia solidarności, ale bezpieczeństwa narodowego. Rosyjskie rakiety nad Lwowem to ostrzeżenie, że front może się przesunąć bliżej naszych granic. Dlatego Warszawa powinna dalej wspierać ukraińską obronę – dostawami uzbrojenia, szkoleniami i współpracą wywiadowczą.

Każdy taki atak umacnia przekonanie, że z Rosją nie można rozmawiać językiem dyplomacji, lecz jedynie siły. Ukraina broni dziś nie tylko swojej wolności, ale także europejskiego bezpieczeństwa.
A Lwów, choć raniony, pozostaje symbolem niezłomności i nadziei.

Autor: Franciszek Kozłowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 35
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com