Macron chce dać gwarancje zbrodniarzom wojennym. Nie rozumie Rosji

autor: PAP/EPA/VLADIMIR ASTAPKOVICH/KREMLIN POOL/SPUTNIK
Jeśli Putin przegra na Ukrainie, przegra u siebie. Czy wtedy stanie przed międzynarodowym trybunałem? Nie pójdzie, Moskwa go nie wyda. A jeśli go nie odda, Rosja nie przejdzie przez zmianę podobną do tej, przez którą przeszły Niemcy po wojnie.
Co będzie po wojnie? Jak sobie radzić z chorą, śmiertelnie niebezpieczną Rosją? Podstawowe pytania dla Europy, dla świata. Pod koniec ubiegłego tygodnia przemawiał do nich prezydent Francji Emmanuel Macron. Dwa dni po tym, jak zapowiedział, że wkrótce przeprowadzi rozmowy z Putinem, i po tym, jak prezydent USA Joe Biden powiedział, że będzie rozmawiał z prezydentem Rosji Władimirem Putinem tylko wtedy, gdy wykaże zamiar zakończenia wojny.
Macron: „Jednym z fundamentalnych punktów, z którymi musimy się uporać, jest – jak zawsze powtarzał Putin – strach, że NATO zapuka do jego drzwi, a także rozmieszczenie rakiet, które mogłyby zagrozić Rosji”. Powiedział to w wywiadzie dla francuskiego kanału telewizyjnego TF1. Kontynuował: „To będzie jeden z tematów rozmów pokojowych, więc musimy przygotować się na to, co jesteśmy gotowi zrobić, jak będziemy chronić naszych sojuszników i państwa członkowskie oraz jak damy Rosji gwarancje, kiedy wróci” do stołu negocjacyjnego”.
Nastąpiły ostre reakcje. Mychajło Podoljak, doradca prezydenta Ukrainy, napisał na Twitterze: „Cywilizowany świat potrzebuje „gwarancji bezpieczeństwa” przeciwko barbarzyńskim zamiarom postputinowskiej Rosji. Będzie to możliwe dopiero po skazaniu przez trybunał podżegaczy wojennych, zbrodniarzy wojennych , nałożenie reparacji na dużą skalę i wyjaśnienie, kto spośród rosyjskich elit jest za to odpowiedzialny”. Były premier Finlandii, która stara się o członkostwo w NATO, Alexander Stubb, powiedział: „Rosja musi najpierw zagwarantować, że nie będzie atakować innych. Dopiero wtedy możemy rozpocząć rozmowy”.
Odpowiedzi udzielone Macronowi pokazują pułapkę, w którą wpadł świat zachodni. Rosja prowadzi ludobójczą wojnę z Ukrainą, atakując ludność cywilną, wypędzając ją z domów, niszcząc jej podstawową infrastrukturę. Toczy wojnę z zachodnią ideą przyszłości świata, z demokracją, z wolnością. Dziś Rosja jest morderczym agresorem, ludzkie życie nie ma dla niej żadnej wartości. Łącznie z życiem jego mieszkańców.
Zachód pomaga Ukrainie, zaopatruje ją w broń, informacje, wsparcie i nakłada sankcje na Rosję. Ale ani Ukraina, ani NATO nawet nie planują ataku na Rosję. Źródło szaleństwa i zniszczenia pozostaje w jakiś sposób nietykalne. Są dwa powody: zachodni politycy nie chcą trzeciej wojny światowej. Drugim powodem jest rosyjska broń nuklearna.
Putin odpowiada za zbrodnie wojenne na Ukrainie. Jest zbrodniarzem wojennym i masowym mordercą. Mimo to Joe Bide powiedział w zeszłym tygodniu, że „jest gotów dogadać się z nim, jeśli wykaże zamiar zakończenia wojny. Jeszcze tego nie zrobił. Kiedy to się stanie, po konsultacji z naszymi partnerami z NATO, będę szczęśliwy spotkać się z nim i porozmawiać z nim”. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz mówi podobnie; powtarza, że jest gotów negocjować zawieszenie broni z Moskwą tylko pod warunkiem całkowitego wycofania rosyjskich sił inwazyjnych z Ukrainy.
Depczą słabych, słuchają silnych
Biden, Marcon i Scholz są gotowi dogadać się z Putinem, jeśli zakończy wojnę. OK. Wszyscy chcemy, żeby wojna się skończyła, większość z nas chce, żeby Rosja wycofała się z Ukrainy i pozwoliła jej żyć. Ale jednocześnie są zbrodnie wojenne, rozpoczęte ludobójstwo, uprowadzenia dzieci i dorosłych z Ukrainy do Rosji, morderstwa, gwałty, tortury, całe rosyjskie piekło.
Jak chcesz postępować z osobą, która to wszystko zaczęła i kontroluje? Z potworem? Jak chcesz postępować z państwem, którego mieszkańcy, jakkolwiek manipulowani, popierają te okropności? Jak?
Przykład, bo tylko przykład przybliży o co chodzi. Dwa sąsiednie domy. Właściciel jednego postanawia poślubić drugiego. Wspina się na płot, zabija część ludności, ale inni niespodziewanie stawiają mu opór. Okoliczni sąsiedzi wspierają obrońców. Agresywny sąsiad widzi, że nie wygra, więc zaczyna negocjować, pod jakimi warunkami dom nie zostanie ponownie zaatakowany oraz nie będzie mordował i torturował jego mieszkańców. Czy rozumiesz? To całkowicie absurdalne. Logiczne byłoby postawienie mordercy przed sądem. Kto powie nie? Kto będzie go bronił? Nikt. Ale Putin jest wspierany przez niektórych w naszym kraju.
Im dalej jesteś od konfliktu, tym bardziej może cię to nie obchodzić. Mówisz sobie: przede wszystkim zostaw to w spokoju. Ale to jest podstawowe pytanie – czy kiedykolwiek będzie pokój od Putina? Czy będzie pokój z Rosją? nie będzie.
Jeśli Putin przegra na Ukrainie, przegra u siebie. Kto go zastąpi? I czy zostanie poddany ekstradycji do międzynarodowego trybunału? To się nie stanie, Rosja na to nie pozwoli. Ale jeśli na to nie pozwolą, nie będzie żadnej zmiany podobnej do tej, przez którą przeszły Niemcy po drugiej wojnie światowej. Niemcy zostały pokonane, Rosja nie zostanie pokonana. Ma broń nuklearną, jeśli sama jej nie użyje przeciwko Ukrainie i Zachodowi – to już się dzisiaj dzieje – nie zostanie pokonana. Przegrywa, ale za mało.
Czy zatem Macron ma rację? Czy musimy dawać Putinowi gwarancje? Nie brać Ukrainy do NATO? Nie zbroić państw NATO przeciwko rosyjskiej wojnie? Nie, on nie ma racji. Każda słabość, nieprzygotowanie krajów zachodnich będzie prowokować agresję. Wszystko, co słabe lub nieprzygotowane, współczesna Rosja zaatakuje i będzie chciała zniszczyć, przerobić na swój sposób. Kompulsywne przywiązanie Macrona do Rosji jest niebezpieczne i myli jego wizję przyszłości. Rosyjska propaganda pójdzie na tysiąc procent, wyprała mózgi ogromnej większości Rosjan.
Istnieją dwa sposoby obrony przed Rosją. Wypędzić go z Ukrainy i nie okazywać słabości, wręcz przeciwnie, demonstrować siłę, siłę nieagresywną. Rosjanie depczą słabych, słuchają silnych. Druga, idealna droga to zmiana ustroju rosyjskiego, czyli droga nie dla Zachodu, który nie zaatakuje Rosji, ale dla Rosjan. Podróż czekająca na cud.