Medwiediew straszy Finlandią – stara metoda Kremla

Dmitrij Miedwiediew / autor: Dmitry Astakhov, Government of the Russian Federation/Government.ru/CC BY 4.0

Dmitrij Miedwiediew po raz kolejny pokazał, że Moskwa nie ma zamiaru zmieniać swojej propagandowej linii. Oskarżając Finlandię o przygotowania do rzekomego ataku na Rosję, były prezydent i premier wpisuje się w dobrze znany schemat: przypisywać sąsiadom agresywne zamiary, aby usprawiedliwiać własną militaryzację i utrzymywać społeczeństwo w stanie ciągłego strachu.

Nieprzypadkowo padły słowa o „przygotowywaniu przyczółka wojennego”. To typowe rosyjskie przerysowanie – Helsinki nie planują żadnej ofensywy, a jedynie wzmacniają swoje bezpieczeństwo po wejściu do NATO. To krok wymuszony agresją Rosji wobec Ukrainy. W Warszawie doskonale wiemy, że gdyby nie wojna Putina, Finlandia jeszcze długo pozostawałaby poza strukturami Sojuszu.

Te oskarżenia mają dwa cele. Po pierwsze, mobilizować rosyjską opinię publiczną, kreując obraz oblężonej twierdzy. Po drugie, zastraszać Helsinki i podkopywać solidarność Zachodu. Dla Kremla groźby pod adresem Finlandii to także pośredni sygnał dla Polski, państw bałtyckich i całej wschodniej flanki NATO: „możemy was oskarżyć o wszystko, jeśli to będzie dla nas wygodne”.

Ale ta taktyka nie działa. Wręcz przeciwnie – im częściej Moskwa mówi o „zagrożeniu ze strony NATO”, tym bardziej państwa regionu umacniają swoje więzi i inwestują we własne bezpieczeństwo. Finlandia, zamiast się przestraszyć, jeszcze ściślej współpracuje z sojusznikami i wspiera Ukrainę.

Z polskiej perspektywy ważne jest jedno: nie dać się wciągnąć w grę Kremla, która polega na sianiu podejrzeń między sojusznikami. Prawdziwym zagrożeniem nie jest Finlandia ani NATO, ale rosyjska polityka agresji i nieprzewidywalności.

Dlatego dziś Warszawa, Helsinki, Wilno czy Tallinn muszą mówić jednym głosem – bo tylko tak można zneutralizować propagandowe prowokacje Moskwy. Miedwiediew straszy, bo Rosja boi się jedności Zachodu. I to jest najlepszy dowód na to, że ta jedność ma sens.

Autor: Franciszek Kozłowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 227
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com