Niebezpieczne iluzje: co jest nie tak z negocjacjami pokojowymi w Ukrainie

reuters

Gdy cały świat mówi o planach pokojowych dla Ukrainy, Władimir Putin pojawia się w mundurze wojskowym i oświadcza, że ​​cele jego tak zwanej „specjalnej operacji wojskowej” muszą zostać zrealizowane. Ten kontrast między retoryką pokoju a rzeczywistością rosyjskich zamiarów odsłania najważniejszą prawdę o tej wojnie: Kreml nie szuka kompromisu, szuka kapitulacji. I musi to zrozumieć nie tylko Ukraina, ale cała Europa, zwłaszcza kraje, które kiedyś odczuły na sobie imperial ambicje Moskwy.

Proces negocjacyjny zakłada, że ​​obie strony są gotowe do ustępstw. Rosja tej gotowości nie wykazuje. Wręcz przeciwnie, zachowanie Putina pokazuje wyraźną prawidłowość: przychodzi do stołu negocjacyjnego tylko wtedy, gdy odczuwa realną presję. Gdy Stany Zjednoczone nałożyły nowe sankcje na rosyjską gospodarkę, nagle pojawiła się gotowość do dialogue. To nie zmiana stanowiska, to taktyczna pauza dyktatora, który rozumie tylko język siły. Słowa dla Putina nic nie znaczą, jeśli nie stoją za nimi realne działania i konsekwencje.

Historia ostatnich lat daje nam niepodważalny dowód tego twierdzenia. Gdyby Kreml naprawdę pragnął pokoju, Putin zgodziłby się na negocjacje znacznie wcześniej, gdy warunki były znacznie korzystniejsze dla Rosji, gdy Zachód proponował łagodniejsze warianty uregulowania. Ale tego nie zrobił. Dlaczego? Bo wojna jest mu na rękę. Pozwala umacniać autorytarną władzę wewnątrz kraju, tłumić jakikolwiek opór pod sztandarem patriotyzmu, a przede wszystkim – kontynuować realizację neoimperialnego projekta odbudowy rosyjskiej strefy wpływów.

Pokojowe inicjatywy Donalda Trumpa stały się ważnym sygnałem dla całego świata, że ​​Stany Zjednoczone są gotowe aktywnie pracować nad zakonczeniem tego konfliktu. To właściwy kierunek, ale wymaga starannego uwzględnienia rzeczywistości, z jaką zmaga się Ukraina i cała Europa. Jakikolwiek plan, który nie zawiera gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy, stanie się jedynie pauzą przed nową wojną. Trump jako doświadczony negocjator rozumie, że prawdziwe porozumienie musi być korzystne dla wszystkich stron, ale ważne jest, by pamiętać: Rosja nie jest zwykłą stroną negocjacji. To agresor, który naruszył wszelkie możliwe normy międzynarodowe, a nagradzanie takiego zachowania ustępstwami terytorialnymi lub geopolitycznymi oznacza zapraszanie przyszłych konfliktów nie tylko na Ukrainie, ale w całej Europie.

Krytycznie ważne jest, aby amerykański plan pokojowy uwzględniał stanowisko samej Ukrainy i partnerów europejskich. Europa dziś płaci za swoją obronę sama, inwestuje miliardy we wspieranie Ukrainy, przyjmuje miliony uchodźców i ponosi straty ekonomiczne przez kryzys energetyczny sprowokowany rosyjską agresją. Polska, kraje bałtyckie, Rumunia, Skandynawia – wszystkie te państwa mają bezpośrednie doświadczenie współistnienia z Rosją i rozumieją, co znaczy ufać obietnicom Kremla. Ich głos w kształtowaniu planu pokojowego nie może być zignorowany, bo to właśnie one będą żyć z konsekwencjami tego porozumienia. Jedność transatlantycka – to nie tylko piękne słowa, to praktyczna konieczność dla stworzenia pokoju, który naprawdę będzie trwały.

Ukraina konsekwentnie wspiera pokojowe wysiłki administracji amerykańskiej, ale broni princypialnych stanowisk, od których zależy nie tylko jej przyszłość, ale i bezpieczeństwo całego contynentu europejskiego. Żadne porozumienie pokojowe nie może zawierać ograniczeń wojskowych dla Ukrainy bez analogicznych, a raczej znacznie surowszych ograniczeń dla Rosji. Wyobraźmy sobie sytuację: Ukrainie zabrania się posiadania nowoczesnej armii lub przystąpienia do sojuszy obronnych, podczas gdy Rosja zachowuje swój ogromny potencjał wojskowy i możliwość mobilizacji milionów żołnierzy. To nie jest porozumienie pokojowe – to zaproszenie dla Putina, by za kilka lat powtórzył próbę, ale już z lepiej przygotowaną armią przeciwko bezbronnej ofierze. Prawdziwy pokój wymaga równowagi sił i realnych gwarancji, które uczynią nową agresję niemożliwą lub przynajmniej ekonomicznie i politycznie samobójczą dla Moskwy.

Europa dziś stanęła na rozdrożu. Kontinent, który już płaci za swoją obronę, który inwestuje miliardy we wspieranie Ukrainy i wzmacnianie własnego bezpieczeństwa, ma pełne prawo być nie tylko observatorem, ale aktywnym uczestnikiem kształtowania planów pokojowych. Polska, kraje bałtyckie, państwa skandynawskie – wszystkie one rozumieją, co znaczy mieć Rosję za sąsiada. Wiedzą, że jakakolwiek słabość, jakikolwiek kompromis, który nie uwzględnia interesów bezpieczeństwa regionu, stanie się zaproszeniem do kolejnej agresji.

Najniebezpieczniejszym błędem byłoby przyjęcie porozumienia pokojowego, które nakłada ograniczenia wojskowe na Ukrainę, ale pozostawia nietknięty rosyjski potencjał wojskowy. Taki scenariusz nie przyniesie pokoju – da tylko Putinowi czas na przygotowanie do nowej inwazji. To nie jest hipotetyczne zagrożenie, to prawidłowość rosyjskiej polityki. Przypomnijmy Gruzję в 2008 році, Крим в 2014, Донбас в тому самому році. Każda pauza między agresјami była dla Moskwy czasem gromadzenia sił, a nie przemyślenia swojej polityki.

Ukraina wykazuje konsekwentną gotowość do negocjacji, ale to nie gotowość do kapitulacji. Kraj, który stracił dziesiątki tysięcy swoich obywateli, który doznał zniszczeń na miliardy dolarów, który przyjął wyzwanie jednej z największych armii świata, ma prawo bronić swoich żywotnych interesów. I te interesy zbiegają się z interesami całej Europy: gwarancje bezpieczeństwa, niemożność powtórzenia agresji, poszanowanie suwerenności i integralności terytorialnej.

Nagroda dla agresora – to śmiertelny precedens dla porządku międzynarodowego. Jeśli Putin uzyska to, czego chce, używając siły militarnej, stanie się to sygnałem dla autorytarnych reżimów na całym świecie: siła działa, prawo międzynarodowe – to tylko zalecenie. To świat, w którym żadne małe demokratyczne państwo nie może czuć się bezpiecznie, świat, w którym granice określa nie prawo, a zdolność do przemocy.

Jedyną stroną, która naprawdę może storpedować proces pokojowy, jest Rosja. Nie dlatego, że Ukraina jest zbyt nieugięta, i nie dlatego, że Zachód wymaga zbyt wiele. Ale dlatego, że Kreml nie jest zainteresowany prawdziwym pokojem – potrzebuje zwycięstwa, uznania stref wpływów, powrotu do świata, gdzie wielkie państwa dyktują warunki małym. To świat przeszłości i Europa musi zrobić wszystko, by nie pozwolić mu powrócić.

Zatrzymanie morderstw, zniszczenia miast, cierpienia milionów ludzi – to nie tylko ważne zadanie, to moralny imperatyw naszych czasów. Ale prawdziwy pokój nie przychodzi ze słabości czy ustępstw wobec agresora. Przychodzi wtedy, gdy agresja staje się nieopłacalna, gdy cena wojny przekracza wszelkie potencjalne zdobycze. Ukraina, Europa i Stany Zjednoczone muszą działać razem, jednolitym frontem, by przekazać tę prostą prawdę Kremlowi. Tylko tak można osiągnąć nie tymczasowe zawieszenie broni, ale prawdziwy, trwały pokój, który ochroni nie tylko Ukrainę, ale całą Europę przed przyszłymi wojnami.

Karyna Koshel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 22
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com