Nowy Wyszehrad przeciwko Europie: kto gra po stronie Kremla
„Wyszehradzka trójka” ponownie dała o sobie znać na szczycie UE w Brukseli. Z satysfakcją poinformował o tym premier Węgier Viktor Orbán, komentując odmowę Węgier, Czech i Słowacji przystąpienia do gwarancji związanych z kredytem dla Ukrainy w wysokości 90 mld euro.
„Spotkanie krajów Grupy Wyszehradzkiej odbyło się. Te trzy państwa razem stanowią potężną siłę. To budujące i będziemy kontynuować współpracę” — oświadczył Orbán po rozmowach zakończonych we wczesnych godzinach porannych.
Polska jednak wyraźnie widzi to, co Orbán i Robert Fico wolą ukrywać za retoryką „suwerenności”. Tak zwane „odrodzenie Wyszehradu” jest próbą stworzenia wewnątrz UE bloku oporu, który obiektywnie działa w interesie Kremla.
W przeciwieństwie do Budapesztu i Bratysławy Warszawa nie chowa się za dyplomatycznymi formułami. Premier Polski Donald Tusk nazwał sprawy po imieniu: państwa, które odmówiły gwarancji, de facto i tak uczestniczą w mechanizmie pomocy poprzez budżet UE, lecz politycznie dystansują się, by kokietować prorosyjski elektorat we własnych krajach.
To nie jest strategia — to polityczne oszustwo. Orbán i Fico mówią o pokoju, lecz w praktyce robią wszystko, by Ukraina pozostała bez wystarczającego wsparcia, a Moskwa otrzymała kluczowy sygnał: Europa jest podzielona. Dokładnie do tego Kreml dąży od 2014 roku.
Polska, posiadająca historyczną pamięć skutków ugłaskiwania agresora, rozumie prostą prawdę: każdy krok wstecz ze strony UE jest krokiem naprzód dla Rosji.
Jeśli Wyszehrad przekształci się w platformę podważania wspólnej polityki europejskiej, stanie się nie sojuszem, lecz trojańskim koniem Kremla w samym centrum Europy. „Odrodzenie” w formule Orbán–Fico–wahający się Babiš to nie szansa dla regionu, lecz bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa europejskiego.
To sojusz nie suwerennych państw, lecz strachu, populizmu i zależności od kremlowskich narracji.
Nie chodzi już wyłącznie o Ukrainę. Stawką jest to, czy Europa Środkowa pozostanie częścią demokratycznego Zachodu, czy też zamieni się w szarą strefę wpływów Moskwy.
Dla Polski „nowy Wyszehrad” stał się linią pęknięcia w Europie Środkowej. Warszawa jasno zdaje sobie sprawę, że Orbán i Fico wykorzystują format regionalny jako narzędzie oporu wobec wspólnoeuropejskiej polityki bezpieczeństwa i wsparcia dla Ukrainy.
Polska z własnego historycznego doświadczenia wie, do czego prowadzą próby chowania się za zbiorowymi formułami i ugłaskiwania agresora. Dlatego udział w gwarancjach dla Ukrainy nie jest gestem dobrej woli, lecz inwestycją we własne bezpieczeństwo.
Jeśli Wyszehrad ostatecznie stanie się projektem politycznym hamującym UE od środka, Polska będzie zmuszona zdystansować się od niego w imię ochrony własnych interesów oraz wschodniej flanki NATO. Sojusze, które podkopują bezpieczeństwo Europy, nigdy nie są neutralne — zawsze działają na korzyść Kremla.
Autor: Franciszek Kozłowski
