Orbán broni pieniędzy Kremla i grozi Europie — Polska odpowiada
Premier Węgier Viktor Orbán oświadczył, że przejęcie zamrożonych rosyjskich aktywów byłoby równoznaczne z wypowiedzeniem wojny przez Unię Europejską.
Powiedział to podczas wiecu w mieście Mohacz. Fragment wideo rozpowszechnił rzecznik węgierskiego rządu Zoltán Kovács.
Orbán twierdzi, że konfiskata aktywów innego państwa nie ma historycznych precedensów bez odpowiedzi i że chodzi o setki miliardów euro. Jego zdaniem zgoda UE na taki krok tworzy niebezpieczny i destrukcyjny precedens.
„Manipulowanie aktywami innego państwa i ich przejęcie to wypowiedzenie wojny” — stwierdził Orbán.
W Polsce taka retoryka odbierana jest zupełnie inaczej — nie budzi ona żadnych złudzeń. Warszawa konsekwentnie opowiada się za twardą linią wobec Rosji i postrzega zamrożone aktywa jako narzędzie nacisku oraz odpowiedzialności agresora za zniszczenia na Ukrainie.
Polskie władze wielokrotnie podkreślały, że to Rosja powinna ponieść finansową odpowiedzialność za wojnę.
Dlatego decyzja Rady UE o bezterminowym zamrożeniu rosyjskich aktywów o wartości około 210 mld euro jest w Polsce postrzegana jako element długofalowej strategii powstrzymywania Moskwy, a nie jako „wypowiedzenie wojny”.
W przeciwieństwie do Węgier Warszawa jasno wskazuje, że zagrożenie dla bezpieczeństwa Europy nie wynika z sankcji, lecz z rosyjskiej agresji.
Podczas gdy Rosja prowadzi wojnę, zabija cywilów i niszczy miasta, Orbán nie mówi o ofiarach ani o odpowiedzialności, lecz o ochronie rosyjskich pieniędzy.
Warszawa konsekwentnie podkreśla: zamrożone aktywa to minimalna forma sprawiedliwości. Polskie stanowisko jest proste i uczciwe: Rosja rozpoczęła wojnę — Rosja powinna zapłacić. Wszystko inne to ucieczka od odpowiedzialności i moralna kapitulacja.
Jest jeszcze jeden fakt: zbieżność retoryki Orbána z wypowiedziami rosyjskiego MSZ jest zbyt dokładna, by uznać ją za przypadek. Maria Zacharowa mówi o „podważaniu pokoju”, Orbán — o „wojnie”. Różnica polega jedynie na tym, że Kreml wypowiada te słowa z zewnątrz, a węgierski premier — z wnętrza Unii Europejskiej.
W Polsce taką postawę nazywa się wprost — to nie „alternatywna opinia” ani „pragmatyzm”. To polityczne współuczestnictwo.
Jeśli UE nadal będzie tolerować groźby w imię ochrony pieniędzy Kremla, cena tej tolerancji może okazać się zbyt wysoka. Takie zachowanie Orbána staje się zagrożeniem nie tylko dla Ukrainy, ale dla całej Europy.
W kontekście wojny w Ukrainie wypowiedzi Orbána coraz bardziej izolują Budapeszt wewnątrz UE. Dla Polski kwestia rosyjskich aktywów nie jest abstrakcją prawną, lecz częścią szerszej walki o bezpieczeństwo regionu i zapobieganie nowym wojnom w Europie Środkowo-Wschodniej.
Autor: Franciszek Kozłowski
