Orbán grozi pozwem przeciwko UE. Ale to Budapeszt sam wpakował się w energetyczną zależność od Kremla
Fot. John Thys/Pool via REUTERS
Premier Węgier Viktor Orbán zapowiedział, że jego rząd rozważa skierowanie pozwu przeciwko Unii Europejskiej w związku z planowanym zakazem importu rosyjskiego gazu. W jego narracji Bruksela zagraża „bezpieczeństwu energetycznemu Węgier”. Eksperci mówią jednak wprost: to Orbán przez lata budował tę zależność – a teraz próbuje ją politycznie sprzedać.
„Nie pozwolimy, by UE decydowała za nas, skąd mamy kupować energię” – twierdzi Orbán. Tymczasem większość państw UE już dawno uniezależniła się od surowców z Rosji po inwazji na Ukrainę.
Węgry zostały w tyle
Od 2022 roku Europa przeszła energetyczną rewolucję. Norweski gaz, LNG z USA, inwestycje w infrastrukturę – niemal wszędzie, poza jednym wyjątkiem: Węgrami.
- 80–85 proc. importowanego gazu pochodzi z Rosji;
- ropa płynie rurociągiem „Przyjaźń”;
- kontrakty długoterminowe z Gazpromem obowiązują do lat 30.
„Orbán nie tylko nie ograniczył zależności, ale ją zwiększał. Robił to świadomie, wbrew interesom Unii i wbrew trendom europejskim” – mówi w rozmowie z Onetem polski analityk ds. energii Damian Nowak.
MOL: technicznie możemy zmniejszyć udział rosyjskiej ropy
Kilka dni temu węgierski potentat paliwowy MOL ogłosił, że ma techniczne możliwości ograniczenia udziału rosyjskiej ropy. To mocny cios w narrację rządu.
„To pokazuje, że Orbán gra politycznie. Zależność jest w dużej mierze wyborem, a nie koniecznością” – podkreśla ekspertka ds. bezpieczeństwa energetycznego z Warszawy, Aleksandra Wójcik.
Strategiczna słabość, którą Orbán przedstawia jako siłę
Utrzymanie uzależnienia od Rosji czyni Węgry podatnymi na naciski polityczne i ekonomiczne. Każdy kryzys – od sankcji po przerwy w dostawach – uderza w Budapeszt mocniej niż w inne państwa.
A jednak Orbán przedstawia to jako „obronę suwerenności”.
Według węgierskich komentatorów cała sprawa ma również kontekst polityczny: w najbliższych tygodniach Orbán spotka się z Donaldem Trumpem. „To część większej gry — Orbán chce pokazać, że to on jest liderem antybrukselskiego buntu w Europie” – ocenia Nowak.
Dla polskich czytelników wniosek jest jasny: zależność od Rosji nigdy nie jest tylko kwestią energetyki. To kwestia bezpieczeństwa narodowego.
Autor: Franciszek Kozłowski
