Pjongjang zdejmuje maskę. Korea Północna oficjalnie przyznaje się do udziału w wojnie Rosji przeciwko Ukrainie

Po miesiącach spekulacji i przecieków informacyjnych stało się to, co do niedawna funkcjonowało wyłącznie na poziomie ustaleń wywiadowczych i doniesień medialnych. Kim Dzong Un po raz pierwszy publicznie potwierdził bezpośredni udział Korei Północnej w działaniach militarnych prowadzonych przez Federację Rosyjską w kontekście wojny przeciwko Ukrainie. Co szczególnie istotne, Pjongjang nie ograniczył się do ogólników — przywódca KRL-D otwarcie przyznał, że północnokoreańskie jednostki inżynieryjne zostały wysłane na terytorium Rosji, aby uczestniczyć w rozminowywaniu obwodu kurskiego, a także że poniosły tam straty bojowe.

To jakościowa zmiana w narracji reżimu. Do tej pory udział KRL-D był przedstawiany jako „techniczna współpraca” lub „braterska pomoc”, bez oficjalnych deklaracji najwyższego szczebla. Teraz jednak mamy do czynienia z pełnym, politycznym potwierdzeniem, które w sposób jednoznaczny wpisuje Koreę Północną w krąg państw realnie uczestniczących w rosyjskiej agresji.

Propaganda zamiast faktów: „bohaterstwo” jako przykrywka strat

Państwowe media Korei Północnej natychmiast uruchomiły dobrze znany aparat propagandowy. Udział żołnierzy i inżynierów wojskowych w operacjach rozminowywania przedstawiany jest jako akt „najwyższego heroizmu” i „absolutnej lojalności wobec Partii Pracy Korei”. Straty — choć niepodane liczbowo — określane są mianem „świętej ofiary” poniesionej w imię międzynarodowej walki przeciwko „imperialistycznemu Zachodowi”.

Taka narracja ma podwójny cel. Po pierwsze, tłumi ewentualne niezadowolenie wewnętrzne, legitymizując ofiary wśród personelu wojskowego. Po drugie, wysyła sygnał na zewnątrz: Korea Północna nie tylko popiera Kreml politycznie, ale jest gotowa płacić realną cenę ludzką za sojusz z Moskwą.

Rosyjska słabość ukryta za „sojuszniczą pomocą”

Z punktu widzenia Moskwy oficjalne potwierdzenie ze strony Pjongjangu ma znaczenie ambiwalentne. Z jednej strony Kreml od dawna nie ukrywał, że północnokoreańscy specjaliści biorą udział w rozminowywaniu terenów przygranicznych. Z drugiej jednak — fakt, że Rosja sięga po zagraniczne jednostki do wykonywania jednych z najbardziej niebezpiecznych zadań, obnaża poważny problem strukturalny.

Rozminowywanie to operacje kosztowne, czasochłonne i obarczone wysokim ryzykiem strat. Zaangażowanie KRL-D może świadczyć o tym, że rosyjska armia albo nie dysponuje wystarczającymi zasobami ludzkimi i technicznymi, albo świadomie oszczędza własne siły, przerzucając najbardziej ryzykowne zadania na sojusznika. W obu przypadkach mamy do czynienia z dowodem wyczerpania rosyjskich możliwości po ponad trzech latach pełnoskalowej wojny.

KRL-D jako aktywny uczestnik wojny, nie tylko dostawca

Dotychczas w europejskiej debacie Korea Północna funkcjonowała głównie jako zaplecze logistyczne Rosji — dostawca amunicji artyleryjskiej, rakiet i komponentów wojskowych. Deklaracja Kim Dzong Una zmienia ten obraz zasadniczo. KRL-D nie jest już jedynie pośrednim uczestnikiem konfliktu, lecz państwem, które wysyła swoich ludzi do działań bezpośrednio powiązanych z wojną przeciwko Ukrainie.

To fakt o ogromnym znaczeniu politycznym. Oznacza on dalszą internacjonalizację konfliktu i zacieśnienie osi państw autorytarnych, które coraz otwarciej podważają porządek międzynarodowy oparty na prawie. Dla Europy — w tym dla Polski — jest to sygnał alarmowy: wojna w Ukrainie przestaje być konfliktem regionalnym, a staje się polem współdziałania reżimów gotowych testować granice bezkarności.

Konsekwencje dla bezpieczeństwa międzynarodowego

Oficjalne przyznanie się Pjongjangu do udziału w operacjach wojskowych po stronie Rosji powinno stać się impulsem do rewizji dotychczasowych założeń polityki sankcyjnej i bezpieczeństwa. Korea Północna, objęta jednymi z najsurowszych sankcji na świecie, pokazuje, że potrafi nie tylko je omijać, ale także aktywnie ingerować w największy konflikt zbrojny w Europie od 1945 roku.

Dla Warszawy i całej Unii Europejskiej oznacza to konieczność jeszcze ściślejszej koordynacji z partnerami transatlantyckimi. Potwierdzenie udziału KRL-D w wojnie po stronie Rosji nie jest marginalnym epizodem — to dowód, że Kreml coraz bardziej polega na autorytarnych sojusznikach, a cena tej współpracy liczona jest w ludzkim życiu.

Autor: Franciszek Kozłowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[ngd-single-post-view id="post_id"]
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com