Tyran testuje Zachód: сo naprawdę oznacza telefon Putina do Trumpa

Getty Images/BBC

17 października 2025 roku prezydent Ukrainy Władimir Zełenski przybywa do Białego Domu. To nie jest po prostu wizyta jednego polityka u drugiego. To moment ważnych rozmów o tym, jak odległe kraje świata powinny działać przeciwko agresji, która będzie definiować stabilność naszej epoki. Za kilkadziesiąt godzin Zełenski zasiądzie przy stole z prezydentem Stanów Zjednoczonych. Ale zanim zacznę tę rozmowę, świat już wie coś ważnego. Kreml już zaczął grać. Putin już przekazał swoją wartość Trumpowi. I to mówi nam, jak głęboko tyrania penetrowała politykę międzynarodową, jak aktywnie reżim rosyjski próbuje zmienić reguły gry na swoją korzyść.

Przyjrzyjmy się temu, co się dzieje w tej samej chwili. Putin robi wszystko, aby ograniczyć uzbrojenie Ukrainy. Zwraca się do amerykańskiego prezydenta z warunkami. Nie podoba mu się to, że USA mogą przekazać rakiety Tomahawk. Bezpośrednio ostrzega, że będzie to miało konsekwencje dla stosunków rosyjsko-amerykańskich. Innymi słowy, zbrodniarz próbuje dyktować warunki tym, którzy podejmują krok, aby zatrzymać tę zbrodnię. To oszustwo. To manipulacja. To przykład tego, jak tyran próbuje przekonać świat, że jego interesy powinny być uwzględniane w porządku międzynarodowym.

Tomahawk. Te rakiety stały się symbolem. Ale symbolizują coś znacznie ważniejszego. Symbolizują zdecydowanie świata, aby wytrzymać przed tyranem. Jeśli Putin wytrzyma Tomahawki, będzie to miało jedno przesłanie: świat jest gotów słuchać jego warunków, świat się go boi, świat jest gotów pójść na kompromis z jego ambicjami. Ale jeśli Tomahawki pojadą na Ukrainę, będzie to miało zupełnie inne znaczenie. Będzie to oznaczać, że świat mówi Putinowi: twoje warunki nas nie interesują, twoje groźby nic nie znaczą, twoja agresja będzie zdecydowanie i bez wyjątków powstrzymywana.

Ludzie obserwujący ten kryzys często myślą, że to problem lokalny. Ukraina i Rosja mają konflikt, Europa wspomaga Ukrainę. Ale to głęboko błędne rozumienie. Putin to nie jest krytyk światowej polityki. Putin to architekt nowego światowego porządku, który buduje się na przemocy, strachu i zastraszaniu. Jeśli Putin zobaczy, że świat pozwolił mu osiągnąć jego cele poprzez zastraszanie i szantaż, to następnym razem spróbuje czegoś podobnego wobec innego kraju. I tym razem to mogą być kraje bałtyjskie. To mogą być Polska. To mogą być amerykańscy sojusznicy w Europie, w Azji, na świecie.

Putin rozumie jedną rzecz bardzo dobrze. Rozumie, że jego maszyna wojenna nie wytrzyma wiecznie. Rosyjska ekonomika pod sankcjami. Rosyjskie społeczeństwo traci swoich synów każdego dnia. Rosyjskie uzbrojenie okazało się nieefektywne. Putin wie, że nie uzyska bezpośredniego zwycięstwa militarnego. Ale wie coś więcej. Wie, że jeśli będzie w stanie wygrać przy stole negocjacyjnym to, czego nie może wygrać na polu bitwy, to będzie jego zwycięstwo. Jeśli będzie w stanie przekonać świat, że ważniejszy jest dialog z nim niż uzbrojenie ofiary jego agresji, wtedy dostanie to, czego chce: terytoria, uznanie okupacji, legitymację do ekspansji. To jest kalkacja, którą robić Putin. Ta kalkacja będzie określać następne dni i tygodnie.

Fakt, że Putin zaczął stawiać warunki właśnie teraz, w tej chwili, gdy Zełenski jedzie do USA po pomoc, to nie jest przypadek. Putin rozumie, że ta wizyta jest krytyczna. Rozumie, że jeśli Tomahawki nie będą przekazane, jego pozycja się wzmacnia. Rozumie, że każda minuta negocjacji, każda myśl o jakichś tam rozmowach w Budapeszcie, to czas, który pozwala mu wzmacniać pozycje jego wojsk. Rosyjska produkcja uzbrojenia trwa dalej. Rosyjska mobilizacja trwa dalej. Rosyjscy sojusznicy z Iranu i Korei Północnej nadal dostarczają. A czas pracuje przeciwko Ukrainie, jeśli nie otrzyma wystarczającego uzbrojenia, aby zmienić dynamikę konfliktu.

Trzeba zrozumieć, kim jest Putin przez pryzmat człowieka, a nie przez kategorie dyplomatyczne. Putin to człowiek, który zmusza swoich obywateli na front za pieniądze lub groźby. Putin to człowiek, który tłumi wolność słowa, który zabija opozycjonistów, który uwięzia dziennikarzy i aktywistów. Putin to człowiek, który wprowadził w swoim kraju absolutną kontrolę nad informacją i myślą. Putin to człowiek, który doprowadził do przemocy więziennej i tortur w swoim kraju i w krajach, które zajmuje. Kiedy mówimy o Putinie, mówimy o człowieku z psychologią dyktatora i mięśniami agresora. Takie osoby nie rozumieją żadnego języka oprócz języka siły.

I tutaj Tomahawki stają się symbolem czegoś głębszego. To nie chodzi tylko o to, że Ukraina będzie w stanie się bronić. To chodzi o to, aby świat pokazał Putinowi i wszystkim innym potencjalnym agresorem jedno proste przesłanie: agresja kosztuje drogo, jądrowy blef nie działa, międzynarodowa solidarność przeciwko tyrani jest rzeczywistością. Tomahawki to narzędzie, poprzez które świat mówi głosem, który Putin może usłyszeć i zrozumieć. To nie sentymentalizm. To strategia. To prawdziwa polityka w odpowiedzi na rzeczywiste zagrożenie od rzeczywistego tyrana.

Europa dobrze to rozumie. Europejscy sojusznicy USA, zwłaszcza te kraje, które żyły pod sowieckim i rosyjskim uciskiem, rozumieją naturę putinizmu lepiej niż ktokolwiek inny. Wiedzą, że Putin się nie zmienił, że jego ambicje się nie zmniejszyły, że nadal postrzega przestrzeń postsowiecką jako swoje królestwo. Dla takich krajów jak Polska, Litwa, Łotwa, Estonia, Rumunia, zrozumienie jest proste: jeśli świat pozwoli Putinowi przejść Ukrainę, to następnym razem to będą oni. Tomahawki dla Ukrainy to gwarancja dla nich. Uzbrojenie Ukrainy to uzbrojenie świata przeciwko rosyjskiemu tyranizmowi. To rozumienie powinno definiować decyzje, które będą podejmowane w najbliższych dniach.

Putin już zaczął grać swoją taktyką zastraszania i grożenia. Mówi o zagrożeniach jądrowych. Ostrzega, że Tomahawki będą miały konsekwencje. Próbuje wzbudzić strach. I jego siła tkwi właśnie w jego arsenale jądrowym. Ale to gra, która działa tylko dlatego, że świat pozwala jej działać. Kiedy tylko świat pokaże, że wybór sprawiedliwości nie będzie zatrzymany przez jądrowy blef, ta gra przestaje działać. Putin rozpoczął tę wojnę rozumiejąc, że państwo jądrowe może robić co chce bez konsekwencji. Jeśli świat pokaże mu, że to nieprawda, że jego jądrowe groźby nie blokują sprawiedliwości, to będzie najpotężniejszą lekcją dla Putina i wszystkich, którzy liczą na strach.

Putin czeka na decyzję. Czeka, czy świat będzie stanowczy wobec jego presji. Czeka, czy wolne narody mają odwagę, aby wytrzymać jego groźby. Czeka, czy świat będzie gotów zapłacić cenę za sprawiedliwość. I decyzja, która będzie podjęta w Waszyngtonie w prywatnych gabinetach Białego Domu, to będzie decyzja o tym, jaki będzie świat przez następną dekadę. Będzie to świat, w którym agresji się pozwala, gdzie tyrani decydują, czy demokratyczne państwa mogą się uzbrajać, gdzie strach definiuje porządek międzynarodowy? Czy to będzie świat, gdzie sprawiedliwość przeważa nad zastraszaniem, gdzie solidarność przeciwko tyrani jest rzeczywistością, gdzie agresja naprawdę kosztuje drogo?

Tomahawki. To słowo będzie warte zapamiętania w poszukiwaniu tego, jak wolny świat zdecydował się bronić przed jedną z najniebezpieczniejszych osób naszej ery. Putin to dyktator. Putin to tyran. Putin to zbrodniarz wojenny. I świat nie może pozwolić mu przepisywać reguł gry poprzez zastraszanie i szantaż. Decyzja, która będzie podjęta dziś i jutro, to będzie decyzja o tym, czy świat stoi po stronie historii czy nie. Czy jest gotów bronić zasad sprawiedliwości i suwerenności, czy gotów się poddać tyrani. To moment, kiedy świat musi pokazać, że nie jest gotów słuchać warunków od tyrana, że agresja będzie miała konsekwencje, i że solidarność demokratycznych narodów przeciwko despotii jest siłą, której nawet tyran nie może pokonać.

Karyna Koshel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 60
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com