Rosyjski szpiegostwo staje się normą w Europie: małżeństwo Rosjan szpiegowało dla FSB w Polsce

gur.gov.

Polskie organy ścigania zatrzymały małżeństwo rosyjskich obywateli podejrzanych o pracę dla FSB. Na pierwszy rzut oka jest to kolejna wiadomość w długiej liście podobnych incydentów, które w ostatnich latach stały się niemal rutynowe dla europejskich służb specjalnych. Ale za każdym takim zatrzymaniem kryje się więcej niż tylko sprawa kryminalna. To fragment ogromnej mozaiki, którą Kreml metodycznie układa w całej Europie, przekształcając pokojowe państwa w teatr operacji hybrydowych. Aby zrozumieć prawdziwą skalę zagrożenia, trzeba przyjrzeć się systematyczności rosyjskiej działalności, jej celom i metodom, a także temu, na ile adekwatna jest odpowiedź Zachodu.

Rosyjska działalność szpiegowska w krajach UE i NATO nie jest wynikiem inicjatywy pojedynczych entuzjastów czy chaotycznych prób zdobycia jakichś informacji. To dobrze zorganizowany, wielopoziomowy system, który odziedziczył najlepsze praktyki sowieckiego KGB i dostosował je do realiów XXI wieku. FSB, GRU (obecnie oficjalnie Główny Zarząd Sztabu Generalnego), SWR i inne służby specjalne otrzymują kolosalne finansowanie z budżetu państwa, które mimo sankcji wciąż pozwala Moskwie utrzymywać rozbudowaną sieć agentów na całym świecie.

System ten działa według kilku zasad jednocześnie. Po pierwsze, wykorzystanie legalnych przykrywek: przedstawicielstwa dyplomatyczne, misje handlowe, centra kulturalne, dziennikarze państwowych mediów. Za oficjalnym statusem kryją się kadrowi oficerowie wywiadu, którzy koordynują pracę sieci agenturalnych. Po drugie, rekrutacja lokalnych mieszkańców lub obywateli państw trzecich, którzy nie wzbudzają podejrzeń kontrwywiadu. Małżeństwo zatrzymane w Polsce to typowy przykład takich „śpiących agentów”, którzy mogą przez lata żyć zwykłym życiem, gromadząc informacje lub czekając na aktywację w celu wykonania konkretnego zadania. Po trzecie, Rosja aktywnie wykorzystuje cyberspionage jako uzupełnienie klasycznej pracy agenturalnej. Grupy hakerskie powiązane z rosyjskimi służbami specjalnymi, takie jak APT28 (Fancy Bear) czy APT29 (Cozy Bear), regularnie atakują systemy rządowe, infrastrukturę krytyczną i prywatne firmy w krajach europejskich. Często cyberataki i fizyczni szpiedzy działają w powiązaniu: agenci na miejscu mogą uzyskiwać dostęp do zamkniętych sieci, instalować oprogramowanie do zdalnego dostępu lub wykradać fizyczne nośniki informacji.

Ważne jest zrozumienie, że ten system nie improwizuje. Działa według długoterminowych planów, które są opracowywane na najwyższym szczeblu moskiewskiej władzy. Kreml inwestuje w wywiad nie dla abstrakcyjnego zbierania informacji, ale dla konkretnych celów strategicznych, o których trzeba mówić osobno.

Zatrzymanie rosyjskich agentów właśnie w Polsce nie jest przypadkowe. Kraj ten znalazł się na linii frontu rosyjsko-zachodniego konfliktu z kilku powodów, które czynią go szczególnie cennym dla kremlowskich służb specjalnych. Geograficzne położenie Polski czyni ją kluczowym hubem tranzytowym między Europą Zachodnią a Ukrainą. Praktycznie wszystkie duże dostawy pomocy wojskowej przechodzą przez polskie terytorium. Rosja doskonale to rozumie i dąży do pełnej kontroli nad informacjami o tych dostawach. Wiedząc, co, kiedy i dokąd jest transportowane, Moskwa może planować uderzenia na terytorium Ukrainy w momencie przybycia tych ładunków lub nawet rozważać możliwość dywersji na samej polskiej ziemi, co stanowiłoby poważną prowokację wobec kraju NATO.

Politycznie Polska jest jednym z najbardziej konsekwentnych i zdecydowanych krytyków rosyjskiej agresji. Warszawa nie tylko popiera sankcje, ale aktywnie lobbuje za ich zaostrzeniem. Polscy politycy otwarcie nazywają putinowski reżim zbrodniczym i domagają się trybunału za zbrodnie wojenne. Dla Moskwy jest to nie do przyjęcia i stara się ona wszelkimi metodami osłabić polski wpływ w UE i NATO. Materiały kompromitujące polskich polityków, dywersje ekonomiczne, próby zachwiania stabilności wewnętrznej – to wszystko narzędzia nacisku na Warszawę.

Kraje europejskie nie siedzą z założonymi rękami. W ostatnich latach znacznie zintensyfikowały działalność kontrwywiadowczą, co doprowadziło do rekordowej liczby wykrytych agentów i wydalonych rosyjskich dyplomatów. To ważny krok, ale trzeba uczciwie ocenić, czy Europa robi wystarczająco dużo dla ochrony przed rosyjskim zagrożeniem.

Po rozpoczęciu pełnowymiarowej wojny przeciwko Ukrainie w 2022 roku kraje europejskie masowo wydalały rosyjskich dyplomatów, którzy zajmowali się szpiegostwem. Setki oficerów rosyjskich służb specjalnych, którzy działali pod dyplomatycznym przykryciem, zostały zmuszone do opuszczenia Europy. Był to bolesny cios w rosyjskie możliwości wywiadowcze, ale nie śmiertelny. Moskwa szybko się dostosowała, przestawiając się na wykorzystanie agentów bez oficjalnego statusu, obywateli państw trzecich i cyberspionage.

Służby specjalne krajów bałtyckich, Polski, Czech okazały się najskuteczniejsze w walce z rosyjskim szpiegostwem. To nie przypadek: kraje te mają historyczne doświadczenie w przeciwstawianiu się sowieckiemu imperializmowi i rosyjskiej agresji, ich służby kontrwywiadowcze zachowały pamięć instytucjonalną i zrozumienie metod działania. Aktywnie dzielą się doświadczeniem z partnerami z UE i NATO, przeprowadzają wspólne operacje, wymieniają dane wywiadowcze.

Jednak w krajach Europy Zachodniej sytuacja jest bardziej skomplikowana. Niemcy, Francja, Włochy przez długi czas prowadziły politykę „dialogu” z Moskwą, co doprowadziło do rozluźnienia środków kontrwywiadowczych. Tam nagromadziły się ogromne rosyjskie sieci agenturalne, których oczyszczenie będzie trudniejsze. Ponadto w tych krajach istnieją silne lobby proputinowskie, interesy ekonomiczne związane z rosyjskim rynkiem, siły polityczne, które sprzeciwiają się twardej linii wobec Moskwy. Wszystko to utrudnia skuteczną pracę kontrwywiadowczą.

Technologicznie Europa znacznie wzmocniła ochronę infrastruktury krytycznej. Wzmocniono cyberbezpieczeństwo sieci rządowych, wprowadzono dodatkowe protokoły bezpieczeństwa fizycznego w obiektach energetycznych, utworzono specjalne jednostki do szybkiego reagowania na zagrożenia hybrydowe. Ale problem w tym, że infrastruktura krytyczna Europy jest ogromna i niezwykle rozbudowana. Ochrona absolutnie wszystkiego jest fizycznie niemożliwa, a Rosja dobrze o tym wie, stale szukając nowych punktów wrażliwych.

Prawnie wiele krajów zaostrzyło ustawodawstwo dotyczące szpiegostwa i zdrady stanu, zwiększyło terminy kar, uprościło procedury deportacji podejrzanych. Ale tutaj powstaje konflikt między bezpieczeństwem a fundamentalnymi wartościami europejskimi: prawami człowieka, domniemaniem niewinności, ochroną danych osobowych. Rosja cynicznie wykorzystuje ten konflikt, licząc, że europejskie demokracje nie odważą się na naprawdę twarde środki, obawiając się oskarżeń o autorytaryzm.

Największym problemem jest brak jednolitej europejskiej strategii przeciwdziałania rosyjskiemu szpiegostwu. Każdy kraj działa osobno, koordynacja jest niewystarczająca, wymiana informacji niepełna. Rosja wykorzystuje tę fragmentację, przerzucając swoich agentów z jednego kraju do drugiego, wykorzystując różnice w prawodawstwie i poziomach czujności służb specjalnych. Europa potrzebuje scentralizowanego systemu monitorowania i reagowania na rosyjskie zagrożenia hybrydowe, ale stworzenie takiego systemu napotyka na zazdrosne podejście krajów do własnej suwerenności w kwestiach bezpieczeństwa.

Każda wykryta rosyjska sieć w krajach NATO to osłabienie machiny wojennej Kremla. Rosja wydaje ogromne zasoby na tworzenie i utrzymanie tych sieci. Kiedy zostają wykryte, te inwestycje przepadają, agenci trafiają do więzień, plany się rozpadają. Moskwa musi zaczynać od nowa, co zabiera czas, pieniądze i uwagę, które mogłaby skierować na wojnę przeciwko Ukrainie. Każda udana operacja kontrwywiadowcza w Europie to sygnał dla społeczności międzynarodowej o powadze rosyjskiego zagrożenia. Kiedy obywatele zachodni widzą, że rosyjscy agenci działają w ich miastach, że Moskwa planuje dywersje na ich ziemi, lepiej rozumieją naturę putinowskiego reżimu. To tworzy polityczne poparcie dla twardego stanowiska wobec Rosji.

Zatrzymanie małżeństwa rosyjskich agentów w Polsce to nie odosobniony incydent, ale symptom zakrojone na szeroką skalę wojny hybrydowej, którą Rosja prowadzi przeciwko całemu cywilizowanemu światu. Ta wojna nie ogranicza się do pól bitew Ukrainy. Toczy się w biurach budynków rządowych, na serwerach infrastruktury krytycznej, w mieszkaniach niczym niewyróżniających się ludzi, którzy potajemnie pracują dla wrogich służb specjalnych.

Europa długo nie chciała uznać rzeczywistości tej wojny. W końcu było wygodnie wierzyć, że z putinowskim reżimem można się dogadać, że więzi ekonomiczne są ważniejsze od zasad, że rosyjska agresja to tymczasowa aberracja, która sama się rozwiąże. Ale rzeczywistość okazała się bardziej brutalna niż iluzje. Rosja nie zamierza się zatrzymać, nie zamierza grać według zasad, nie zamierza stać się „normalnym” krajem. Teraz Europa stoi przed wyborem. Może kontynuować fragmentaryczne reagowanie na rosyjskie działania, połowicznie, z oglądaniem się na interesy ekonomiczne i poprawność polityczną. Albo może uznać rzeczywistość wojny hybrydowej i odpowiedzieć na nią z całą stanowczością, na jaką stać społeczeństwa demokratyczne w obliczu egzystencjalnego zagrożenia.

Karyna Koshel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 41
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com