Słowacja odmawia udziału w unijnym programie wsparcia wojskowego dla Ukrainy

Fot. REUTERS/Adriano Machado

Decyzja rządu Roberta Ficy o wycofaniu się z udziału w nowym programie Unii Europejskiej, mającym na celu finansowanie dostaw uzbrojenia i amunicji dla Ukrainy, budzi w Europie duże kontrowersje. Dla wielu obserwatorów to nie tylko gest polityczny, lecz także realny krok osłabiający wspólnotową solidarność wobec rosyjskiej agresji. 

Premier Fico od początku swojego powrotu do władzy powtarza tezę, że „konfliktu na Ukrainie nie da się rozwiązać militarnie” i że „potrzebne są rozmowy pokojowe”. W praktyce jednak taka narracja jest zbieżna z przekazem Kremla, który od miesięcy stara się wmówić Europejczykom, że dalsze wspieranie Kijowa jedynie „przedłuża wojnę”. Większość państw UE – w tym Polska, Czechy, kraje bałtyckie czy Niemcy – pozostaje przy stanowisku, że bez wzmocnienia ukraińskiego potencjału obronnego nie można mówić o żadnym trwałym pokoju.

Unijny program, z którego Słowacja się wycofała, miał być narzędziem koordynacji pomocy wojskowej. Zakładał wspólne finansowanie produkcji amunicji i uzbrojenia, by skrócić czas dostaw i zmniejszyć obciążenie pojedynczych państw. Brak udziału Bratysławy to więc nie tylko polityczna demonstracja, ale także rezygnacja z wpływu na kształt unijnej polityki obronnej. W oczach partnerów z regionu Słowacja, zamiast budować wspólne bezpieczeństwo, wybrała drogę izolacji.

Fico od dawna wykorzystuje politykę zagraniczną jako instrument nacisku na Brukselę. W czasie rozmów o dziewiętnastym pakiecie sankcji wobec Rosji domagał się ustępstw dla słowackiego sektora energetycznego i motoryzacyjnego, grożąc blokadą decyzji. Teraz stosuje podobną taktykę w sprawie pomocy wojskowej, próbując zyskać wewnętrzne poparcie wyborców, zmęczonych wojną i zaniepokojonych rosnącymi kosztami życia. 

Słowacki premier stara się kreować wizerunek „rozsądnego pragmatyka”, który chce chronić interes narodowy. Jednak w rzeczywistości jego decyzje coraz częściej wpisują się w strategię rozbijania europejskiej jedności – strategię, na której najbardziej zależy Moskwie. Odrzucenie udziału w unijnym programie wsparcia wojskowego to kolejny sygnał, że Fico nie zamierza angażować się w politykę odstraszania Kremla, nawet jeśli kosztem jest reputacja Słowacji jako lojalnego partnera w NATO i UE.

Nie można też zapominać o konsekwencjach gospodarczych. Wycofanie się z europejskiego programu oznacza utratę dostępu do funduszy na modernizację przemysłu obronnego. Wiele słowackich zakładów mogło dzięki temu otrzymać zamówienia na produkcję amunicji i części do sprzętu wojskowego. Teraz te kontrakty trafią do Czech, Polski czy Niemiec. Słowacja, zamiast wzmacniać własną gospodarkę w ramach unijnego projektu, sama pozbawia się tej szansy.

Polscy eksperci zwracają uwagę, że decyzja Bratysławy osłabia również regionalną współpracę obronną w Europie Środkowej. Polska, Czechy i państwa bałtyckie konsekwentnie dążą do zwiększania zdolności obronnych w regionie i wspólnego wsparcia dla Kijowa. Słowacja, odmawiając udziału w programie, wysyła sprzeczny sygnał – zamiast solidarności wybiera polityczny dystans.

W Bratysławie krok ten tłumaczy się potrzebą „ochrony narodowych interesów” i „uniknięcia dalszego angażowania w wojnę”. Jednak to właśnie brak zaangażowania może w dłuższej perspektywie okazać się najbardziej kosztowny. Każdy sukces Rosji na Ukrainie zwiększa bowiem zagrożenie dla całej Europy, a zwłaszcza dla państw położonych najbliżej granicy konfliktu – w tym Słowacji.

Decyzja Roberta Ficy może przynieść mu krótkoterminowe korzyści polityczne w kraju, ale długofalowo osłabia pozycję Słowacji w Unii Europejskiej. W oczach wielu europejskich partnerów Bratysława przestaje być postrzegana jako przewidywalny i konstruktywny uczestnik wspólnej polityki. To cena, jaką Słowacja płaci za próbę balansowania między Brukselą a własnym, coraz bardziej prorosyjskim kursem rządu.

W Europie Środkowej coraz wyraźniej widać dwie ścieżki. Jedną – proeuropejską, zorientowaną na solidarność i bezpieczeństwo wspólnoty.

Drugą – pełną wahań, kalkulacji i politycznych targów. Słowacja, przynajmniej na razie, wybrała tę drugą.

Autor: Franciszek Kozłowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 39
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com