Roland Garros ma nowego mistrza! Dramatyczny finał rozstrzygnął się w pięciu setach

Ekscytacja fanów, a frustracja zawodników oraz ich sztabów szkoleniowych – tak wyglądał męski finał tegorocznej edycji Roland Garros. Gra Carlosa Alcaraza i Alexandera Zvereva mocno falowała, a mecz był pełen zwrotów akcji. Hiszpan w trzecim secie wpadł w taki dołek, że wypuścił nawet prowadzenie 2:5, przegrywając pięć gemów z rzędu. Pozbierał się jednak, mimo problemów fizycznych i doprowadził do piątej partii. – Trzeba cieszyć się cierpieniem – mówił przed tym meczem Alcaraz. W bezpośrednim starciu o tytuł dotyczyło to obu graczy.

Po wycofaniu się z turnieju Novaka Djokovicia pewnym stało się, że tegoroczny Roland Garros będzie wyjątkowy, albowiem po raz pierwszy od 2004 roku triumfatorem zostanie tenisista spoza grona największych: Rafael Nadal, Novak Djoković, Roger Federer i Stan Wawrinka. Przed szansą stanęli zawodnicy, dla których był to debiut w finale paryskiej imprezy.

Carlos Alcaraz w wieku 21 lat jako najmłodszy gracz w historii skompletował finały na wszystkich nawierzchniach wielkoszlemowych. Dwa poprzednie wygrywał – US Open 2022 i Wimbledon 2023. Natomiast Alexander Zverev był w tym pojedynku pretendentem. Ostatnie cztery lata z rzędu docierał do półfinału Roland Garros, ale dopiero w tym roku po raz pierwszy udało mu się dotrzeć do samego końca. To dla niego drugi mecz o tytuł na Wielkim Szlemie. W US Open 2020 przegrał z Dominiciem Thiemem. 

Zverev rozpoczął od dwóch podwójnych błędów. „Spięty jest”

Jakie emocje towarzyszyły niemieckiemu tenisiście, świadczy fakt, iż zaczął od dwóch podwójnych błędów serwisowych z rzędu. Od razu wymienił rakietę. Carlitos Alcaraz musiał wykorzystać nerwowość rywala. Przełamał już na samym początku, ale później sam pokazał, że nie jest odporny na presję wielkoszlemowego finału.

Jednak to właśnie Hiszpan szybkiej wskoczył na coraz wyższe obroty. Zverev był zdominowany. Nie nadążał za rotowanym tempem gry narzucanym przez forehand rywala. – Jakiś spięty jest Zverev na początku tego pojedynku. Alcaraz nie czuje na razie żadnego zagrożenia – diagnozowali komentatorzy Eurosportu. Nie pomagał mu nawet serwis, przez co aż trzykrotnie w pierwszym secie został przełamany. Po niecałych trzech kwadransach 6:3 Alcaraz. 

Próbowali ujarzmić wiatr

Słabszy moment tenisisty z Murcji przyszedł w drugiej partii. I to już w pierwszym jego gemie. Prowadził już 40:0 i zanosiło się na wzorowe utrzymanie podania, jednakże doszło do 10-minutowej batalii z trzema break pointami dla rywala. Alcaraz wyszedł jednak z opresji, ale one wróciły w piątym gemie. Tym razem Zverev zdołał przełamać i niespodziewanie wyszedł na prowadzenie. Trzeba podkreślić, że w niedzielę nad kortem centralnym w Paryżu szalał wiatr. Żaden z graczy nie został chłopcem, który ujarzmił wiatr – nawiązując do klasyka kinematografii. 

Natomiast coraz lepiej z topspinowymi rotacjami z forehandu rywala radził sobie Alexander Zverev. Znalazł odpowiedni timing, przez co to on stał się bardziej agresywnym zawodnikiem na korcie. Lepiej funkcjonował także jego serwis. Dzięki tym narzędziom wygrał drugiego seta 6:2. Uderzająca była statystyka niewymuszonych błędów – 14:4 na niekorzyść Alcaraza.

Falowana gra w trzecim secie. Niespodziewany zwrot akcji

Obaj zdawali sobie sprawę z wagi trzeciego seta, który ustawiłby resztę pojedynku. Niemiecki tenisista zaczął w imponujący sposób przechodzić przez swoje gemy serwisowy. Natomiast jego rywal nie miał aż takiej swobody, ale także utrzymywał podanie bez choćby break pointu. 

Jednak to, co działo się wcześniej, w tenisie nie ma żadnego znaczenia. Pierwszy pękł ten rzekomo pewniejszy. Szóstego gema zaczął bardzo źle. Nie poradził sobie z dość przypadkowymi returnami Alcaraza. Hiszpan przy stanie 30:0 poczuł krew i wziął sprawy w swoje ręce. Bekhend po linii, a potem forehand dały mu przełamanie do zera. Jednak gra dwukrotnego mistrza wielkoszlemowego mocno falowała nawet na przestrzeni kilku minut, przez co już chwilę później musiał bronić trzech break pointów, ale w momencie problemów wchodził na najwyższy poziom. Wciąż nękał przeciwnika skrótami. 

Wydawało się, że zamknie tego seta przy swoim podaniu, ale w momencie ważnej próby zaczął podejmować dziwne decyzje. Trzy razy Zverev złapał go w pół kortu i doprowadził do przełamania powrotnego. To był jednak dopiero wstęp do całkowitego zwrotu akcji w tym secie. Nagle Carlos Alcaraz został całkowicie zdominowany przez długie zagrania Niemca. Zgubił timing uderzeń, sporo z nich było nieczystych i po ramie. 27-letni tenisista urodzony w Hamburgu korzystał z tego i wynikiem 7:5 wyszedł na setowe prowadzenie. Ze stanu 2:5 wygrał pięć gemów z rzędu.

Niewyobrażalna była zapaść Alcaraza, ale podobne fragmenty obserwowaliśmy też w jego poprzednich meczach, choć nie w takiej skali. W przerwie między setami siedział na ławce i nie dowierzał, że wypuścił taką przewagę. Pozbierał się jednak błyskawicznie. W mgnieniu oka odskoczył na 3:0 z przełamanie na początek czwartej partii. Uzyskał je po efektownym passing-shocie z forehandu po linii. W kolejny dołek wpadł natomiast Niemiec. Ponownie zaczął popełniać podwójne błędy serwisowe, przez co ponownie doszło do breaka. Carlos Alcaraz w pewnym momencie poprosił o przerwę medyczną. Masowane było lewe udo, ale i tak wygrał 6:1, doprowadzając do piątego seta. W nich Hiszpan do niedzieli legitymizowali się bilansem 10:1, ale to samo można powiedzieć o Niemcu w Roland Garros.

„Będą musieli po drodze cierpieć” – przewidzieli przyszłość

„Nie łączy ich prawie nic, łączy ich wspólna więź: wiedzą, że jeśli mają dziś wznieść trofeum, będą musieli po drodze cierpieć” – tak ten pojedynek zapowiadała oficjalna strona turnieju, przewidując niejako przyszłość i jego scenariusz. Przypominali także te złe wspomnienia obu zawodników z kortu Philippe Chatrier. Zverev w 2022 r. doznał paskudnej kontuzji kostki w starciu z Rafą Nadalem. Natomiast rok temu stawka meczu z Novakiem Djokoviciem sparaliżowała Carlosa Alcaraza. – Jestem silniejszy psychicznie. Wiedziałem, jak sobie poradzić w takich sytuacjach. Wiedziałem, że jeśli tam zostanę, skurcze miną. Musisz tam zostać i walczyć. Doświadczyłem tego w zeszłym roku. Trzeba cieszyć się cierpieniem. To jest klucz – mówił Hiszpan po wygranym półfinale z Sinnerem, co było istotne w kontekście piątego seta. Tak jak to, że to Zverev w drodze do finału spędził na korcie aż trzy godziny dłużej. 

Przed finałową partią publiczność wykrzyczała gromkie „Carlos! Carlos”, jasno sygnalizując, kogo chcą zobaczyć jako nowego króla na paryskim tronie. To mogło zdeprymować Zvereva, który rozegrał katastrofalnego gema przy swoim serwisie. Dwa zepsute woleje i podwójny błąd serwisowy – to musiało oznaczać przełamanie. Alcaraz ku uciesze publiczności osiągnął przewagę, choć do zwycięstwa droga wciąż była długa. Przekonał się o tym błyskawicznie: 0:40 i trzy break pointy dla Zvereva, ale Carlitos wykazał się ogromną siłą mentalną, wychodząc z opresji. Jeden wygrywający forehand umieścił nawet w samym narożniku kortu. – To było na pograniczu szaleństwa! – zachwycali komentatorzy Eurosportu. 

21-latek wciąż męczył się ze swoją grą, grał niemal na prostych nogach, ale w idealnych momentach wrzucał wyższy bieg, dominując nad rywalem. Pod tym względem był graczem dużo mądrzejszym taktycznie, co doprowadziło go do końcowego triumfu. Po czterech godzinach i 20 minutach gry wygrał 6:3, 2:6, 5:7, 6:1, 6:2, zostając ósmym Hiszpanem z tytułem na kortach imienia Rolanda Garrosa. Dołączył tym samym do swojego trenera Juana Carlosa Ferrero, który okazał się najlepszy w 2003 r. Alcaraz został także najmłodszym zawodnikiem w historii, który wygrał turniej wielkoszlemowy na wszystkich nawierzchniach. Zrobił to w trzech pierwszych finałach. Hiszpan wciąż króluje w Paryżu. Zamiast Rafy Nadala jest Carlos Alcaraz. Można zaryzykować tezę, że to pierwszy z wielu tytułów. 

Sport.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com