Białoruś zbiera wojsko na granicy. Ukraina ostrzega. Analitycy nie mają wątpliwości

Fot. Min. Obrony Białorusi
Ukraińcy twierdzą, że pod pozorem ćwiczeń białoruskie wojsko prowadzi niepokojące działania przy granicy. Po raz kolejny odżywają spekulacje o białoruskiej agresji na Ukrainę. Co mówią eksperci i co z tego wynika – pisze specjalizujący się w wojskowości dziennikarz Gazeta.pl Maciek Kucharczyk.
O działaniach białoruskiego wojska napisało w niedzielę w komunikacie ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Według danych wywiadowczych, siły zbrojne Białorusi, pod przykrywką ćwiczeń, gromadzą ludzi, wyposażenie, czołgi, artylerię i systemy przeciwlotnicze w regionie Homelskim, blisko północnych granic Ukrainy. Najemnicy z byłej grupy Wagnera też się tam znajdują. Prowadzenie ćwiczeń blisko granicy i czarnobylskiej elektrowni jądrowej są zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego Ukrainy i ogólnie bezpieczeństwa świata.
Ponadto władze Białorusi są wzywane do niepodejmowania agresywnych działań i wycofania wojsk. Specjaliści obserwujący białoruskie siły zbrojne oraz sama białoruska opozycja nie są jednak przekonani co do istnienia realnego zagrożenia dla Ukrainy.
Co się dzieje na Białorusi?
Według projektu Hajdun zajmującego się śledzeniem aktywności wojska białoruskiego i rosyjskiego w Białorusi, prowadzonego przez opozycjonistów skupionych wokół Antona Motolko, skala zaangażowanych sił jest mała. Według nich realnie w pobliże granicy przerzucono około 1100 ludzi. Znajdują się w pasie o głębokości 50 kilometrów od terytorium Ukrainy. W ocenie Hajdun takie siły nie stanowią realnego zagrożenia dla Ukraińców.Szerzej sytuację opisuje polski analityk Konrad Muzyka, którego firma Rochan Consulting specjalizuje się między innymi w obserwacji sił zbrojnych Białorusi. Jego zdaniem działania białoruskiego wojska, na które teraz zwrócili uwagę Ukraińcy, trwają już od kilku tygodni. Mają to być przygotowania do większych manewrów, w których najprawdopodobniej postawione przeciw sobie zostaną oba dowództwa operacyjne białoruskich wojsk lądowych: zachodnie i północno-wschodnie. Białorusini pierwszy raz tego rodzaju duże ćwiczenie przeprowadzili we wrześniu 2023 roku.
– Chociaż wiele elementów tegorocznych ćwiczeń jest podobnych do tych w 2023 roku, zauważalnej zmianie uległ rejon koncentracji biorących w nich sił. Rozmieszczenie ich w obwodzie Homelskim, który służył wojsku rosyjskiemu jako punkt wyjściowy do ataku na Kijów w 2022 roku, jest szczególnie niepokojące – pisze na X Muzyka. Zaznacza, że choć oczywiście ciągle obserwowanie działań Białorusinów jest bardzo ważne, to w ocenie jego i jego współpracowników jest mało prawdopodobne, aby aktualnie rozważali działania ofensywne przeciw Ukrainie.- Nasza długoterminowa ocena jest taka, że siły zbrojne Białorusi, ze względu na swój charakter, do przeprowadzenia jakichkolwiek działań ofensywnych potrzebowałyby znaczącego zwiększenia liczebności poprzez mobilizację. Nawet po tym, przede wszystkim opierałyby się o poradziecki sprzęt, który przeszedł minimalną mobilizację, co czyni je słabo przygotowanymi na wyzwania współczesnego pola walki – opisuje Muzyka. Dodaje, że ze swojej strony Ukraińcy znacznie ufortyfikowali i zaminowali pas przygraniczny. Przeprowadzenie skutecznego ataku wymagałoby więc zgromadzenia przytłaczających sił. Takich Mińsk nie jest w stanie zebrać.
Zagrożenie powtórką z Kurska, ale w wykonaniu Białorusi
W ocenie Muzyki Ukraińcy mogą być zaniepokojeni możliwością niewielkiej operacji, która doprowadziłaby do zajęcia małego obszaru Ukrainy i zmusiła ich do przeniesienia sił z innych frontów. – Prawdopodobieństwa takiej operacji jest niskie, ale nie można jej wykluczyć całkowicie. Ustalenie, czy Łukaszenka rzeczywiście zdecydowałby się na taki krok, jest poza możliwościami białego wywiadu. Wiemy jednak, że obecnie zgromadzone siły są zbyt małe, aby spełniały doktrynalne wymogi dla prowadzenia operacji ofensywnych – pisze.
Ocena analityka pokrywa się z tym, co pisaliśmy wcześniej, przy okazji innych ćwiczeń białoruskiego wojska. Przeprowadzenie przez nie dużej operacji ofensywnej, która istotnie zagroziła zachodniej Ukrainie, wymagałoby długotrwałej i wyraźnie widocznej mobilizacji oraz przygotowań. Tego aktualnie nie widać. Nie może być też pewności co do woli samego prezydenta Aleksandra Łukaszenki i białoruskiego społeczeństwa do otwartego przyłączenia się do wojny.
Źródło: gazeta.pl