Chiny kipią ze złości i ostrzegają Japonię. „Wysłaliśmy sygnał. To dopiero początek”

Fot. REUTERS/Yonhap News Agency

Rośnie napięcie na linii Chiny – Japonia. Chińczycy wysłali jasny sygnał Japończykom, że nie zamierzają odpuszczać. Stawiają jasne żądania.

Konflikt dyplomatyczny między Chinami a Japonią narasta od dwóch tygodni. Do sporu nawiązano teraz w dzienniku „Global Times”, będącym propagandową tubą chińskich władz. W komentarzu redakcyjnym podkreślono, że Chiny są państwem ceniącym sobie spokój i przyjaźń, ale mogą zdecydowanie odpowiedzieć, jeśli Japonia nie zmieni narracji. 

Chińczycy domagają się przeprosin. Grożą poważnymi konsekwencjami

„Jeśli Japonia uparcie będzie podążać własną drogą, odmawiać wycofania błędnych uwag, a nawet dopuszczać się prowokacyjnych zachowań, Chiny mają pełne uzasadnienie i potrzebę podjęcia dalszych i bardziej zdecydowanych działań” – czytamy w chińskim dzienniku. „Mamy nadzieję, że strona japońska zatrzyma się, natychmiast wycofa swoje błędne uwagi i podejmie konkretne działania w celu ochrony całościowych relacji chińsko-japońskich, zamiast podążać dalej złą drogą. W przeciwnym razie ci, którzy igrają z ogniem, nieuchronnie poniosą jeszcze poważniejsze konsekwencje” – dodano.

W podobnym tonie wypowiadała się w ostatnich dniach rzeczniczka chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Mao Ning. – Jeśli Japonia odmówi wycofania się z tych uwag, a nawet będzie popełniać kolejne błędy, Chiny nie będą miały innego wyboru, jak tylko podjąć zdecydowane i zdecydowane środki zaradcze. Wszelkie konsekwencje z tego wynikające poniesie strona japońska – mówiła podczas konferencji prasowej. Chińczycy odpowiadają ograniczeniami, ale Japonia się nie cofa

Chińskie władze żądają od premier Sanae Takaichi, aby wycofała się ze słów sugerujących możliwość zaangażowania się Japonii w ewentualny konflikt w Cieśninie Tajwańskiej. Chiny jak mają w zwyczaju, wykorzystują instrumenty gospodarcze jako narzędzia kar wobec państw, które nie podporządkowują się ich woli. Całkowicie wstrzymano już import japońskich owoców morza. „Global Times” napisało, że „to jedynie sygnał”. Wydano również ostrzeżenie przed wyjazdami do Japonii, co poskutkowało zwrotem pół miliona biletów lotniczych, tylko do końca tego roku. Z kin wycofano japońskie filmy. Wyliczono, że kryzys dyplomatyczny z Chinami może kosztować Japonię ponad 14 miliardów dolarów. Mowa tylko o kosztach związanych z ograniczeniem podróży.

Anonimowi japońscy urzędnicy w rozmowie z Agencją Reutera przyznali, że „Takaichi nie jest w stanie spełnić głównego żądania Pekinu, który domaga się wycofania komentarza, że atak na Tajwan, demokratycznie zarządzaną wyspę, do której prawa rości sobie Pekin, mógłby spotkać się z odpowiedzią militarną ze strony Tokio”. Także Chińczycy nie chcą schodzić od swojej agresywnej retoryki. Liu Jinsong, wysoki rangą chiński urzędnik podczas rozmów dyplomatycznych miał na sobie garnitur zapinany na pięć guzików i pozbawiony kołnierzyka, co nawiązuje do powstania chińskich studentów w 1919 r. przeciwko japońskiemu imperializmowi.  

Na razie nic więc nie wskazuje, by sytuacja miała się załagodzić. W Chinach antyjapońskie nastroje nawet się nasilają. Znany nacjonalistyczny komentator nazwał premierkę Japonii „złą wiedźmą”, a karykatura na profilu chińskich sił zbrojnych w serwisie X przedstawiała ją palącą pacyfistyczną konstytucję Japonii. Sytuacja jest na tyle poważna, że Japończykom, przebywającym na terytorium Chin, polecono unikanie zatłoczonych miejsc, respektowanie lokalnych zwyczajów, a nawet na szczególną ostrożność w rozmowach z Chińczykami. Odradza się wychodzenie z domu w pojedynkę, zaleca podjęcie wszelkich środków ostrożności podczas podróży z dziećmi.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 28
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com