Dotarli do Kupiańska i Siewierska. Rosjanie posuwają się naprzód mikroatakami, choć trochę zwolnili

Fot. Gazeta.pl/map.ukrdailynews.com

Wrzesień upłynął pod znakiem nieco mniejszych zdobyczy Rosjan w terenie. Jednocześnie dotarli jednak do dwóch nowych i ważnych miast. Ukraińcy cofają się w wielu miejscach pod naciskiem, który wydaje się nie mieć końca. Choć nie pękają i owo cofanie się pozostaje stabilne.

Dwa nowe zagrożone bezpośrednio miasta to Kupiańsk i Siewiersk. Oba są w północnej części Donbasu, na pograniczu z obwodem charkowskim. Oba długo były istotnymi centrami logistycznymi na bliskim zapleczu frontu, który był w ich okolicy bardzo statyczny. Zmieniło się to jednak znacząco w ciągu ostatnich 2 miesięcy.Lata na zapleczu, teraz na froncie

O znacznie pogarszającej się sytuacji wokół Kupiańska pisaliśmy już w dwóch ostatnich miesięcznych podsumowaniach sytuacji na froncie. Choć we wrześniu Ukraińcy mieli tam przerzucić jakieś dodatkowe siły, to nie zmieniły one istotnie sytuacji. Rosjanie powoli, ale posuwają się naprzód, wchodząc od północy do miasta. Kontrolują już jego przemysłowe przedmieścia na tym kierunku i atakują dalej, przedzierając się nawet do centralnej części miasta. Choć na razie brak dowodów, aby byli w stanie utrzymać się tam na dłużej. Już sam fakt znajdowania się Rosjan w mieście znacznie utrudnił logistykę Ukraińców w całej okolicy, bo najlepsze drogi do niego prowadzące są w zasięgu nawet prostszych dronów. Utrata Kupiańska będzie niechybnie oznaczała też utratę znacznego ukraińskiego przyczółka na wschód od niego, po drugiej stronie rzeki Oskił.Siewiersk znajduje się około stu kilometrów dalej na południe. Pomiędzy nimi front pozostaje względnie stabilny. Rosjanie tylko miejscami nieznacznie posuwają się naprzód. Istotniejsze sukcesy mają w rejonie samego Siewierska i położonego nieopodal po drugiej stronie rzeki Doniec mniejszego miasta Łymań. Front w tej okolicy był bardzo stabilny praktycznie od końca 2022 roku, ale w ostatnich 2 miesiącach Rosjanie znacząco posunęli się naprzód. Aktualnie ich małe grupy szturmowe mają docierać nawet do wschodniego skraju Siewierska, choć wcześniej przez lata byli trzymani 10-15 kilometrów dalej na wschód. Podobnie jak w Kupiańsku, nie oznacza to jeszcze kontroli terenu przez Rosjan, bo ich małe grupki są regularnie eliminowane daleko za tym, co na większości map jest zaznaczone jako linia frontu.

Wyraźnemu pogorszeniu się sytuacji w rejonie obu miast nie towarzyszy jakiś nadzwyczajny wysiłek Rosjan. Owszem na przełomie sierpnia i września Ukraińcy raportowali tam wyraźnie częstsze ataki niż wcześniej, ale aktualnie ich liczba ponownie spadła. Główny wysiłek Rosjan na tym całym odcinku frontu zdaje się być skupiony w okolicy Łymania, ale tam sukcesy mają bardzo ograniczone.Priorytetowy rejon i największe sukcesy Rosjan

Zdecydowanie silniejsza presja niezmiennie jest dalej na południe, na długim odcinku frontu od rejonu Wełykiej Nowosiłki, przez Pokrowsk po Konstantynówkę. Oznacza to większość obwodu donieckiego i nieco zaporoskiego oraz dniepropietrowskiego. W tym szerokim na około 150 kilometrów rejonie Ukraińcy regularnie raportują zdecydowaną większość wszystkich rosyjskich ataków. W ostatnim tygodniu września było to 707 wobec 389 gdzie indziej. Podobna relacja utrzymuje się już od dawna, ponieważ ewidentnie obwód doniecki pozostaje priorytetem rosyjskiego dowództwa. Jeszcze we wrześniu pisaliśmy o ostrzeżeniach na temat gromadzenia tam znacznych świeżych rosyjskich sił, które miały zostać użyte do nowego ciężkiego uderzenia pomiędzy Pokrowskiem a Konstantynówką. W tym z użyciem znacznych ilości dawno niewidzianego na froncie sprzętu pancernego. Na razie te przewidywania zrealizowały się tylko częściowo. Owszem zgromadzone głównie oddziały rosyjskiej piechoty morskiej weszły do walki, ale bez ciężkiego sprzętu, tylko zgodnie z obecnym standardem – małymi grupkami, pieszo, na motocyklach czy samochodach pod osłoną bomb, artylerii i dronów.Na razie nie przełożyło się to na jakieś potwierdzone znaczące sukcesy Rosjan, ale najprawdopodobniej metodycznie posuwają się naprzód mniej więcej w połowie drogi między Pokrowskiem a Konstantynówką (szczegółowo opisane we wpisie na X umieszczonym powyżej). Znajduje się tam tylko kilka małych wsi. Podobnie niepewna sytuacja jest około 10 kilometrów na zachód, bliżej Pokrowska. W sierpniu Rosjanie dokonali tam zauważalnego włamania w ukraińską obronę, co skutkowało przerzuceniem przez Ukraińców rezerw i wszczęciem serii lokalnych kontrataków. Coś takiego jest teraz niezwykle rzadkie, bo ukraińskie dowództwo bardzo oszczędza swoje szczupłe siły. Kontrataki zatrzymały Rosjan i nawet ich odrzuciły. Do dzisiaj nie ma jednak pewności, czy Ukraińcom udało się zlikwidować wszystkie grupki Rosjan w tym rejonie. Najbardziej optymistyczne proukraińskie źródła opisywały liczne kotły, okrążenia i likwidację znacznych rosyjskich sił, ale rzeczywistość była mniej kolorowa. Wszystko wskazuje, że niewielkie grupki Rosjan, pomimo znajdowania się praktycznie w okrążeniu, od tygodni trwają w zagajnikach pomiędzy wsią Kuczeriw Jar a Majak. Ich zaopatrywanie ma być koszmarnie trudne i kosztowne, ale rozkaz jest nie cofać się ani o krok.

W samym Pokrowsku przez cały miesiąc nie doszło do istotnych zmian. Małe grupki Rosjan mają regularnie wdzierać się do południowej części miasta, ale potem zostają wyeliminowane i nie ustanawiają jakiejś trwałej kontroli. Choć w ostatnich dniach września miało udać im się ją osiągnąć na skraju przedmieść w rejonie wsi Żwirowe, o którą boje trwały od wielu miesięcy. Do Konstantynówki Rosjanom dalej, bo jeszcze nie dotarli do jej południowego skraju. Nie są jednak daleko, bo działają już w rozległych ogródkach działkowych pod miastem. Postępy mają jednak bardzo powolne, ewidentnie skupiając siły na kierunku, gdzie atakuje wspomniana piechota morska.Znacznie większe sukcesy terytorialne Rosjanie mają na polach ciągnących się na południe od Pokrowska po rejon Wiełykiej Nowosiłki. To tam jest większość ich wrześniowych zdobyczy. W kilku miejscach już na dobre wkroczyli do obwodu dniepropietrowskiego. Na szerokim odcinku posunęli się we wrześniu o około 10 kilometrów naprzód w linii prostej. W tym rejonie nie ma żadnych miast, tylko mniejsze wsie i pola. Jest też w większości płasko, bez większych przeszkód terenowych. Ukraińcy wyraźnie nie są w stanie zatrzymać Rosjan, którzy jak na tę fazę wojny systematycznie dość szybko posuwają się naprzód.

Pozostałe odcinki frontu pozostają bez większych zmian. W obwodzie zaporoskim po drobnych sukcesach Rosjan w sierpniu sytuacja się ustabilizowała. W rejonach walk przygranicznych w obwodach charkowskim i sumskim starcia znacznie straciły na intensywności względem końcówki lata. Obie strony traktują teraz te kierunku jako trzeciorzędne.

Brak przełomu, pozostaje pat

Ogólna sytuacja pozostaje podobna jak w poprzednich miesiącach. Rosjanie zachowują inicjatywę i wywierają znaczącą presję na Ukraińców. W wielu miejscach posuwają się naprzód, aczkolwiek powoli. Postępy liczone w skali miesiąca to w najlepszym wypadku około 10 kilometrów w linii prostej. Ogólnie we wrześniu Rosjanie mieli zająć nieco mniej lub znacząco mniej terenu niż w sierpniu. Według ukraińskiego źródła DeepState w minionym miesiącu Ukraina straciła 259 km2. Byłby to znaczny spadek względem sierpnia, kiedy doliczono się 464 km2 i najgorszy wynik Rosjan od wiosny. Fińska grupa analityków „Black Bird” twierdzi, że we wrześniu było to jednak 398 km2, co by było też najgorszym wynikiem od kwietnia, ale bliskim sierpniowych 430 km2. Źródła rosyjskie twierdzą natomiast, że we wrześniu zdobyto więcej terenu niż w sierpniu.

Przyjmując punkt gdzieś pośrodku tych rozbieżnych twierdzeń, można powiedzieć, że ukraińska obrona nie wali się, a Rosjanie nie uzyskują istotnej przewagi. Walki trwają względnie stabilnym rytmem. Ukraińcy ciągle cofają się, Rosjanie mają inicjatywę i przewagę liczebną, co wykorzystują do utrzymywania ciągłej presji. Nie ma jakichś wielkich wyraźnych ofensyw i skoncentrowanych uderzeń, ale ciągła presja na wybranych odcinkach frontu. Wyczerpane oddziały są wymieniane na świeższe i ciągle naprzód. Ataki przeprowadzane są głównie na bardzo małą skalę, teraz wręcz kilkuosobowymi grupami, których zadaniem jest uniknąć wykrycia, przeżyć ewentualne ataki dronów i zająć jakiś nadający się do ukrycia oraz obrony punkt. Wszystko to przy pomocy bombardowań wykrytych ukraińskich pozycji, ostrzały artyleryjskiego i własnych dronów. Potem czekać aż dotrze kolejna grupa i może zdoła pójść dalej.
Ukraińcom tak brakuje ludzi do obsadzenia pozycji obronnych, że Rosjanie bardzo często raczej przenikają przez obronę, niż wywalczają sobie przejście poprzez starcia w okopach i ziemiankach. Z tego też powodu rysowanie linii na mapie, określających gdzie kto jest, staje się bardzo trudne. Front jest bardzo porowaty. Na przykład Rosjanie mogą wrzucić filmik pokazujący obecność ich ludzi we wsi X, to tak naprawdę mogli się do niej przeczołgać pomiędzy ukraińskimi pozycjami. Po czym odcięci od wsparcia i dostaw zostali wyeliminowani przez drony albo kontratak małego oddziału Ukraińców. Ci mogą natomiast twierdzić, że gdzieś kogoś odcięli i okrążyli, ale tak naprawdę brakuje im ludzi i środków, aby dokumentnie wyeliminować tych jakoby okrążonych, którzy potem trwają zaopatrywani przez drony, albo dużo ryzykujących kurierów.

Sytuacja pozostaje patowa, choć ciągle z lekkim wskazaniem na Rosjan. Oni mają inicjatywę, oni posuwają się naprzód, oni na większą skalę atakują Ukrainę z powietrza.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 37
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com