Dziś Brytyjczycy wybierają Izbę Gmin. Wybory mogą przynieść historyczny rezultat

Dzisiaj Brytyjczycy wybierają deputowanych do Izby Gmin. Wybory – jak wskazują sondaże – mogą być wielkim sukcesem Partii Pracy, pozostającej od kilkunastu lat w opozycji. Ostatni przed wyborami sondaż dawał labourzystom 431 mandatów w 650-osobowej Izbie Gmin. Rządzący obecnie konserwatyści mogliby liczyć jedynie na 102 mandaty.

Zgodnie z sondażem YouGov, Liberalni Demokraci mogą liczyć na 72 mandaty, Szkocka Partia Narodowa – 18, prawicowa Reform UK oraz walijska Plaid Cymru – po 3, a Partia Zielonych – dwa.

Oznaczałoby to, że labourzyści odniosą największe zwycięstwo w swojej historii i zdobędą ponad dwa razy więcej mandatów, niż mieli dotychczas, a konserwatyści podniosą najgorszą porażkę w dziejach, tracąc ponad dwie trzecie posiadanych mandatów. 

Mandat poselski straci 16 spośród 26 członków gabinetu Rishiego Sunaka, w tym minister finansów Jeremy Hunt. Byłby to pierwszy przypadek w historii, by urzędujący minister finansów nie dostał się do parlamentu.

Koniec rządu konserwatystów

Wybory mogą okazać się klęską rządzących nieprzerwanie od 14 lat konserwatystów.

Problematyczna okazała się data wyborów wyznaczona przez premiera Rishiego Sunaka. 

Powszechnie spodziewano się, że wybory odbędą się w październiku lub listopadzie, tymczasem 22 maja Sunak niespodziewanie ogłosił ich rozpisanie już na 4 lipca. Uczynił to po serii dobrych danych gospodarczych, w tym zwłaszcza dotyczących inflacji, licząc, że uczyni z poprawiającej się sytuacji gospodarczej temat przewodni kampanii.

Tak się nie stało, bo po pierwsze sondaże dowodzą, że wyborcy w kwestii gospodarki – podobnie zresztą, jak we wszystkich innych kwestiach – większe zaufanie mają do Partii Pracy, a po drugie, w trakcie kampanii pojawiły się dwie sprawy, które skupiały na sobie uwagę i osłabiały i tak już kiepskie notowania konserwatystów. Najpierw okazało się, że Sunak wyjechał z obchodów 80-lecia desantu w Normandii po to, by nagrać wywiad telewizyjny. Potem wyszło na jaw, że kilka osób z Partii Konserwatywnej, w tym co najmniej dwoje kandydatów na posłów, tuż przed ogłoszeniem daty wyborów obstawiało ją u bukmacherów i prowadzone jest śledztwo, czy korzystali z poufnych informacji.

Erozja poparcia dla Partii Konserwatywnej rozpoczęła się, gdy pod koniec 2021 roku na jaw zaczęły wychodzić informacje o imprezach na Downing Street w czasie pandemii Covid-19, a przyspieszyła po ogłoszonych jesienią 2022 roku przez premier Liz Truss cięciach podatkowych, które nie bilansowały się w budżecie. W połączeniu z kryzysem kosztów utrzymania, który zaostrzył się w efekcie rosyjskiej inwazji na Ukrainę, niezdolnością rządu do naprawy służby zdrowia, zmagającej się z długimi kolejkami i niedofinansowaniem, a także niezdolnością do ograniczenia imigracji, spowodowało to, że Partia Pracy praktycznie nie musiała nic robić, by wygrać te wybory.

Nowy Blair

Labourzyści zaprezentowali przez wyborami bardzo bezpieczny i zachowawczy program, w którym nie ma praktycznie niczego, czego by już nie ogłosili przez poprzednie półtora roku. Ale nie ma też odpowiedzi, w jaki sposób zamierzają sfinansować swoje pomysły, choć ten zarzut dotyczy także innych partii. Lider Partii Pracy, Keir Starmer, porównywany jest do Tony’ego Blaira, głównie za sprawą uczynienia ugrupowania „wybieralnym dla centrowego elektoratu”.

Obecnie konserwatyści zajmują w Izbie Gmin 344 miejsca, a Partia Pracy – 205.

Lokale wyborcze otwarte są od godziny 7.00 do 22.00 czasu lokalnego. Do wyborów zgłoszono rekordową liczbę kandydatów – 4515.

Źródło: niezalezna.pl, PAP

Foto: Prime Minister’s Office – wikimedia.commons.org; OGL3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com