Dziwne oświadczenie UE ws. „wyborów” w Rosji. Skrytykowano „restrykcyjne” warunki

Fot. REUTERS/Maxim Shemetov
Przedstawiciele Unii Europejskiej skrytykowali „restrykcyjne” warunki, w jakich odbyły się tzw. wybory prezydenckie w Rosji. Według wydanego przez szefa unijnej dyplomacji oświadczenia głosowanie nie jest jednak uznane za nielegalne. Przeciwnego zdania są kraje bałtyckie, które mówią o „imitacji wyborów”.
W niedzielę 17 marca zakończyły się tak zwane wybory prezydenckie w Rosji. Według Centralnej Komisji Wyborczej Władimir Putin z ponad 87-procentowym poparciem wygrał prowadzone przez trzy dni głosowanie. Tym samym po raz piąty zostanie prezydentem Federacji. Jego kadencja potrwa do 2030 roku. W związku z wyborami szef unijnej dyplomacji Joseph Borell wydał specjalne oświadczenie.
Rosyjska imitacja wyborów nielegalna? Zdaniem Unii Europejskiej nie wszędzie
Według unijnego przedstawiciela wybory prezydenckie w Rosji odbyły się w „stale kurczącej się przestrzeni politycznej”, co spowodowało alarmujący wzrost naruszeń praw obywatelskich i politycznych Zwrócono także uwagę na uniemożliwienie wielu kandydatom startu w wyborach, w tym wszystkim tym, którzy sprzeciwiają się rosyjskiej inwazji na Ukrainę. „Działanie to pozbawiło rosyjskich wyborców możliwości prawdziwego wyboru i mocno ograniczyło ich dostęp do dokładnych informacji” – podkreślił Borell. W oświadczeniu przywołano także śmierć Aleksieja Nawalnego, która wywołała ogromne poruszenie na całym świecie. „To kolejny przejaw przyspieszających i systematycznych represji” – czytamy w dokumencie. Pomimo wszystkich tych zarzutów Unia Europejska nie poddała w wątpliwość wyników głosowania i nie kwestionowała jego legalności.
W dokumencie „zdecydowanie potępiono” i nazwano „nielegalnymi” wyłącznie wybory, które zostały przeprowadzone na okupowanych terenach Ukrainy w tym w Autonomicznej Republice Krymu i mieście Sewastopol, a także w częściach obwodów donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego. „Unia Europejska nie uznaje i nigdy nie uzna ani przeprowadzenia tych tak zwanych 'wyborów’ na terytoriach Ukrainy, ani ich wyników. Są one nieważne i nie mogą wywoływać żadnych skutków prawnych. Przywódcy polityczni Rosji i osoby zaangażowane w ich organizowanie poniosą konsekwencje tych nielegalnych działań” – napisano w oświadczeniu. Co istotne UE „tzw. wyborami” nazywa wyłącznie te przeprowadzone na okupowanych terenach Ukrainy.
Kraje bałtyckie potępiły tzw. wybory prezydenckie w Rosji
Stanowisko w kontekście tzw. wyborów prezydenckich w Rosji przekazały także kraje bałtyckie. Resorty dyplomacji tych państw wprost przyznały, że nie uznają głosowania. Minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis powiedział, że „imitacja wyborów prezydenta Rosji odbyła się w warunkach bezprecedensowego ograniczenia praw obywatelskich i politycznych”. Zaznaczył również, że takiego głosowania nie można nazwać wyborami. – Prawo nie może powstać z bezprawia, a przymus, ucisk i oszustwo nie mogą dać podstaw legitymacji, która będzie uznana na arenie międzynarodowej – zwrócił uwagę szef litewskiej dyplomacji. Podkreślił, że ta „sfałszowana i pozorowana procedura”, nazywana wyborami przypomina tragiczną farsę.
Łotewskie MSZ zwróciło z kolei uwagę, że człowiek odpowiedzialny za rozpoczęcie niszczycielskiej wojny w Europie, został ponownie wybrany na stanowisko prezydenta Rosji. Łotwa uważa, że wybory te nie mają legitymacji demokratycznej i wskazuje, że odbyły się one w warunkach całkowitego stłumienia działalności niezależnych mediów, bez udziału opozycji i bez obecności niezależnych obserwatorów międzynarodowych w tym OBWE. Estońskie MSZ potępiło również przeprowadzenie „tzw. wyborów Putina na okupowanych przez Rosję terytoriach gruzińskich oraz w regionie Mołdawii”.
Źródło: gazeta.pl