Kreml pracuje nad reelekcją Władimira Putina. W wygraniu wyborów ma mu pomóc „demokratyczny rywal”

Mikhail Metzel / AP
W przyszłym roku w Rosji odbędą się wybory prezydenckie. W związku z tym Kreml już opracowuje strategię, dzięki której Władimir Putin będzie mógł je wygrać. Wśród pomysłów ma być m.in. udział „demokratycznego rywala”.
17 marca 2024 roku w Rosji mają się odbyć wybory prezydenckie, jeśli nie zostanie tam ogłoszony stan wojenny, a wojsko wytrzyma kontrofensywę Ukrainy. Putin nie potwierdził jeszcze, czy jest zainteresowany reelekcją, jednak przedstawiciele władz już teraz zastanawiają się nad strategią wyborczą.
Władze Rosji chcą, aby w wyborach wziął udział „kandydat demokratyczny”
Według doniesień rosyjskiego dziennika „Wiedomosti” Putin ma się obawiać, że podobnie jak Alaksandr Łukaszenka, po wyborach nie zostanie uznany przez państwa demokratyczne za prezydenta Rosji. W związku z tym Kreml ma szukać kandydata spoza partii kontrolowanych przez rosyjskie władze. Ma to zwiększyć frekwencję podczas wyborów, podzielić opozycję i pokazać „rzetelność rosyjskich wyborów”. Powołując się na czterech informatorów związanych z Kremlem rosyjski dziennik podał, że kandydatem może być Aleksiej Wieniediktow. Był on niegdyś redaktorem radia Echo Moskwy, które zostało zlikwidowane przez rosyjskie władze.
Aleksiej Wieniediktow zaprzeczył, że jest zainteresowany startem w wyborach. – Polityka to sprawa zbiorowa i to nie dla mnie. Nie mam ochoty brać udziału w kampanii. Nikt, kto mnie zna, nie zaproponuje mi tego, a ci, którzy mnie nie znają i zaoferują, otrzymają moją odmowę – mówił Rosjanin.
W rozmowie z „Rzeczpospolitą” Aleksiej Wieniediktow, który prowadzi teraz w internecie niezależne radio Żywoj Gwozd, również zaprzeczył tym doniesieniom. Przekazał, że nie zamierzał i nie zamierza brać udziału w wyborach prezydenckich. – Wygląda to na operację piarowską. Chcą skłócić mnie ze sporą częścią moich słuchaczy, z rosyjskimi emigrantami i zagranicznymi przyjaciółmi. Chcą też skłócić mnie z moimi kolegami po fachu – mówił Wieniediktow, cytowany przez „Rzeczpospolitą”.
Aleksiej Baranowski, członek oraz rzecznik prasowy rosyjskiego Legionu Wolność Rosji, walczącego po stronie Ukrainy, przekazał, że do wyborów nie powinno dojść. – Pracujemy nad tym, by do żadnych tak zwanych wyborów nie doszło, a Putin przed tym znalazł się już w Hadze. Każdy udział kandydatów opozycji demokratycznej w tych wyborach prowadziłby tylko do legitymizacji uzurpowanej przez Putina władzy – przekazał w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. – Apelujemy do społeczeństwa międzynarodowego, by nie uznawało wyników tak zwanych wyborów w 2024 r. w Rosji, tak samo jak nie uznaje wyniku wyborów, które we wrześniu przeprowadzono na okupowanych terytoriach – dodał.
Rosjanie zaniepokojeni wiekiem Władimira Putina?
Według rosyjskich sondaży przeprowadzonych w maju br. wiek Władimira Putina jest jedną z rzeczy, które mają niepokoić jego wyborców. Jeszcze bardziej problematyczne okazały się „uległość Putina” oraz bagatelizowanie spraw wewnętrznych kraju.
Portal Meduza informował w sierpniu, że Kreml wybierając kandydatów w nadchodzących wyborach, ma się kierować przede wszystkim ich wiekiem. Wśród zarejestrowanych kandydatów nie powinni znajdować się politycy poniżej 50. roku życia – wynika z ustaleń portalu (Putin ma obecnie 70 lat). „Zdaniem urzędników obecność takich kandydatów na kartach do głosowania może skłonić Rosjan do myślenia, że 70-letni Putin nie jest już tą samą osobą, która twardą ręką doszła do władzy” – podała Meduza.
Administracja rosyjskiego prezydenta oczekuje, że oprócz Putina w wyborach wystartują przedstawiciele Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej, Partii Liberalno-Demokratycznej oraz „Nowych Ludzi” (jej lider Siergiej Mironow zapowiedział, że partia nie wystawi kandydata i poprze kandydaturę Władimira Putina).
Źródło: gazeta.pl