Łukaszenko postawił Putina w niewygodnej sytuacji: terroryści nie podróżowali na Ukrainę, ale uciekali na Białoruś

Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka postawił swojego rosyjskiego odpowiednika Władimira Putina w nieco niezręcznej sytuacji, gdy jego dyplomaci zaprzeczyli oficjalnemu oświadczeniu Moskwy, że terroryści zaangażowani w atak terrorystyczny w Crocus City Hall mieli kontakty po stronie ukraińskiej. Dziennikarz i bloger Oleksandr Kovalenko podzielił się swoją opinią na temat tej sytuacji.
„Gdy tylko rosyjski dyktator z patosem i zadyszką opowiedział podczas przemówienia do Rosjan, jak terroryści, którzy dokonali masakry w Krokusie, zostali przechwyceni podczas próby przedostania się na Ukrainę, ambasador Białorusi w Rosji zaprzeczył tej wersji” – pisze Kovalenko.
Ekspert uważa, że ucieczka terrorystów na Białorusi, w przeciwieństwie do wersji Kremla, jest absolutnie logiczna.
„Jakim trzeba być idiotą, by po dokonaniu aktu terrorystycznego próbować wyjechać na Ukrainę, której granica z Rosją została zamknięta i nie tylko zamknięta. Terrorysta musiał przejść przez posterunki policji i rosyjskiej gwardii, kontrolę służb specjalnych i, między innymi, grupy wojsk skoncentrowane w regionach Briańska, Kurska i Biełgorodu, które stacjonują w pasie przygranicznym. Co więcej, obecnie toczą się tam zacięte walki z RDK i Legionem Wolności Rosji” – powiedział ekspert.
Kovalenko zwraca również uwagę na fakt, że terroryści przyjechali do „Crocus City Hall” minibusem z białoruskimi tablicami, który rosyjscy propagandyści początkowo nazywali ukraińskim, a aresztowanie terrorystów rano 23 marca miało miejsce w pobliżu wsi Teplyi, kilka kilometrów od granicy z Białorusią.
„W związku z tym chciałbym zauważyć, że na terytorium Białorusi nadal znajduje się do 500 bojowników PMC „Wagner”, których zadaniem jest nauczanie i szkolenie białoruskiej armii w zakresie prowadzenia działań sabotażowych i rozpoznawczych. PMC „Wagner” są znani ze swojej działalności sabotażowej i terrorystycznej, zarówno na Bliskim Wschodzie, w Afryce, jak i na Ukrainie” – zauważa dziennikarz.
Przypomnijmy, że zgodnie z wersją Komitetu Centralnego FSB, terroryści zaangażowani w atak terrorystyczny w „Crocus City Hall” w obwodzie moskiewskim próbowali uciec w kierunku granicy rosyjsko-ukraińskiej. Według organów ścigania mieli oni rzekomo kontakty po stronie ukraińskiej.
Ambasador Republiki Białorusi w Rosji Dmitrij Krutoj zaprzeczył wersji FSB, zauważając: „Szef Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego jest w bezpośrednim kontakcie ze swoim kolegą. W rzeczywistości głównym zadaniem ostatniej nocy było uniemożliwienie terrorystom przekroczenia naszej wspólnej granicy. Zadanie to zostało wykonane.