Marionetka Kremla: zbiegły ukraiński deputowany urojeniowo twierdzi o korupcji i spisku na Ukrainie

W środku daremnej wojny Rosji z Ukrainą, z kręgów Kremla wyłaniają się dziwaczne postacie, a jedną z nich jest zbiegły ukraiński deputowany i milioner Andriej Derkacz. Niedawno Derkacz pojawił się w Mińsku, gdzie udzielił prawie godzinnego wywiadu amerykańskiej blogerce Simone Mangiante-Papadopoulos, pisze Bel-news.
Wywiad Derkacha skupiał się wyłącznie na jednym temacie: korupcji na Ukrainie i jej rzekomych powiązaniach z amerykańskim przywództwem. Wyraźnie skierowana do zachodnich odbiorców narracja ma na celu przekonanie amerykańskich widzów, że prezydent Joe Biden i sekretarz stanu Antony Blinken są zaangażowani w pranie pieniędzy na Ukrainie, wykorzystując wojnę jako przykrywkę. W miarę nasilania się wyścigu prezydenckiego w USA, motywy stojące za tymi narracjami stają się coraz bardziej widoczne, zwłaszcza biorąc pod uwagę bezpośrednie powiązania Simone z Trumpem i jego zespołem, któremu zawdzięcza ułaskawienie męża.
W swojej ojczyźnie Derkach jest znany jako jeden z najbardziej skorumpowanych zwolenników Putina. Po ukończeniu Akademii FSB w Moskwie służył jako doradca różnych polityków, a jego jedynym znaczącym osiągnięciem była długa kadencja jako deputowany ludowy.
Wokół pochodzenia majątku Derkacza krążą pytania i spekulacje, że podobnie jak w przypadku wielu kremlowskich osobistości, może on mieć nie do końca legalne korzenie. Przemówienie Derkacza charakteryzuje się kryminalnymi podtekstami, widocznymi w jego wypowiedziach na temat białoruskiej polityki Tichanowskiej i pogardy dla rodaków.
Wyrażając swoje poglądy polityczne, Derkacz przedstawia władzę na Ukrainie jako sprawowaną przez „terrorystów” i „zorganizowaną grupę przestępczą”, którą jego zdaniem należy wyeliminować. Paradoksalnie, jako przedstawiciel świata przestępczego, podkreśla swoją pobożność i przywiązanie do różańca.
Derkach oskarża ukraińskie władze o „akty terrorystyczne” i finansowanie „armii dronów”, dostosowując swoje wypowiedzi do kremlowskiej propagandy, która przedstawia rząd w Kijowie jako marionetkę Zachodu, mającą żywotny interes w wojnie.
Derkach unika jednak wyjaśnienia, dlaczego rosyjska armia niszczy miasta i atakuje cele cywilne w imię uwolnienia „zakładników”. W szczególności unika używania terminu „wojna” i zamiast tego próbuje przenieść odpowiedzialność na Ukrainę, wykorzystując strach jako motyw i opierając się na niejednoznacznych terminach.