Napięcia w relacjach polsko-ukraińskich. „Nawrocki w Kijowie byłby ciosem w strategię Kremla”

Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Karol Nawrocki jest zapraszany do Kijowa, ale na razie nie planuje wizyty u Wołodymyra Zełenskiego. – Wizyta prezydenta Polski w Kijowie byłaby jasnym sygnałem: jesteśmy zjednoczeni, a Putinowi nie udało się nas podzielić. To nie gest, to element bezpieczeństwa – podkreślają rozmówcy Gazeta.pl w Kijowie.

Karol Nawrocki tuż przed zaprzysiężeniem rozmawiał telefonicznie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Zapewniał wówczas o dalszym wsparciu dla Ukrainy i podkreślał, że współpraca musi opierać się na „wzajemnym szacunku i prawdziwym partnerstwie”. Od tamtej pory liderzy nie spotkali się jednak osobiście. W rozmowie z tygodnikiem „Wprost” Nawrocki przyznał, że relacje z Zełenskim są „odpowiednie, choć nie przyjacielskie”. – Są na poziomie zapewniającym współpracę Polski i Ukrainy, ale nie ukrywam, że wiele spraw widzę zupełnie inaczej niż prezydent Ukrainy – mówił.

O relacjach między prezydentami mówił także w TVN24 Marcin Przydacz, szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta. – Jeśli pan prezydent Zełenski chce zobaczyć Karola Nawrockiego, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wsiadł w pociąg i przyjechał do Warszawy – stwierdził. Przydacz podkreślił, że kluczowe będą „konkretne działania” ze strony Kijowa, m.in. w kwestiach historycznych i gospodarczych. – Wizyta głowy państwa powinna być finałem pewnego procesu, a nie jego początkiem – dodał.

Jak informowała „Gazeta Wyborcza”, mimo sygnałów z Kijowa polski prezydent nie planuje wizyty w Ukrainie, co potwierdziło również Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP. Z kolei poseł Paweł Kowal w radiowej Trójce przypomniał, że bezpieczeństwo Polski zależy m.in. od współpracy z Ukrainą. – Jeśli ktoś myśli „bezpieczeństwo Polski” to rozumie, że dzisiaj dla tego bezpieczeństwa są podstawowe adresy: Kijów, Waszyngton, Bruksela – podkreślił.Ukraiński ekspert: Kijów nie powinien biernie czekać na zmianę retoryki Nawrockiego

Politolog Jewhen Mahda w rozmowie z Gazeta.pl ocenia, że obecna linia Pałacu Prezydenckiego w Warszawie jest elementem świadomej strategii politycznej wobec Kijowa. Według niego twarda postawa Karola Nawrockiego i jego kancelarii ma przede wszystkim konsolidować konserwatywny elektorat.

Mahda podkreśla, że obecna faza chłodu w relacjach na linii Warszawa-Kijów może potrwać tak długo, jak długo obóz prezydencki będzie widział polityczne korzyści w dystansowaniu się od Ukrainy.

Jednocześnie analityk zaznacza, że Kijów nie powinien biernie czekać na zmianę retoryki prezydenta Nawrockiego. W jego ocenie Ukraina musi aktywnie proponować ramy współpracy i nowe idee polityczne, które mogłyby stać się wspólnym fundamentem – niezależnie od bieżących napięć czy kalendarza wyborczego. – Nie możemy stać z boku. Powinniśmy przedstawić Karolowi Nawrockiemu koncepcję nowego polsko-ukraińskiego prometeizmu, który pozwoli skupić się na zwalczaniu rosyjskiego wpływu i działać skuteczniej – zaznacza Mahda.

Ekspert apeluje również, aby bilateralnych relacji nie sprowadzać wyłącznie do kontaktów prezydentów. – Nie powinniśmy czekać na spotkanie dwóch głów państw. Trzeba zapewniać współpracę Polski i Ukrainy na wszystkich poziomach i nie personalizować tego procesu – podsumowuje.

Będzie spotkanie Nawrocki-Zełenski? „To czas współpracy, nie dystansu”

Ukraińska dziennikarka, działaczka społeczna i szefowa projektów współpracy międzynarodowej w organizacji „Holka” Marharyta Sytnyk w rozmowie z Gazeta.pl nie ukrywa, że obecny chłód między Warszawą a Kijowem jest dla wielu Ukraińców bolesny i zaskakujący. Jej zdaniem „chłodny, a czasem wręcz lodowaty dystans”, który widać na poziomie prezydentów, jest odbierany jako potencjalne wyzwanie dla bezpieczeństwa obu państw. – To moment, kiedy powinniśmy maksymalnie konsolidować wysiłki i wzmacniać bezpieczeństwo Ukrainy – co automatycznie oznacza również wzmocnienie bezpieczeństwa Polski – podkreśla Sytnyk.

Ekspertka zaznacza, że dobrze rozumie polską perspektywę historyczną – spędziła w Polsce siedem lat i podkreśla wagę kwestii ekshumacyjnych. – Te sprawy są ważne i trzeba je dokończyć. Ukraina to robi. Ale wojna nie czeka. Naszym głównym przeciwnikiem jest Rosja, która już teraz wysyła drony do polskich miast i prowadzi wojnę hybrydową przeciwko Polsce – dodaje.Sytnyk zwraca uwagę, że pogorszenie relacji jest widoczne i odczuwalne w całej Ukrainie, także w regionach bezpośrednio zagrożonych rosyjskimi atakami. – Moja mama mieszka w obwodzie sumskim, przy najdłuższej granicy z Rosją. Ludzie, którzy tam żyją, w Charkowie, Chersoniu czy Donbasie, wiedzą, że jeśli te regiony nie wytrzymają, konsekwencje będą tragiczne. Kolejna fala uchodźców to jedno – ale mogą to być również rosyjskie rakiety i drony przy polskiej granicy. Dlatego z taką przykrością obserwujemy polityczne gesty, które w Ukrainie odbierane są jako brak zrozumienia skali zagrożenia – mówi.

Jak podkreśla, doświadczenie Ukrainy w prowadzeniu wojny i budowaniu odporności jest dziś cenne także dla Polski. – Ukraińscy żołnierze z Chersonia, Charkowa, Donbasu mają praktyczną wiedzę o współczesnej rosyjskiej agresji. To zasób, który Polska może wykorzystać. To czas współpracy, nie dystansu – zaznacza Sytnyk.

Według niej relacje Warszawy i Kijowa powinny teraz wysyłać jednoznaczny sygnał, także do Moskwy. – Potrzebujemy wspólnego, silnego głosu wobec Rosji. Wizyta prezydenta Karola Nawrockiego w Kijowie dałaby jasny sygnał: Polska i Ukraina pozostają zjednoczone, a Putinowi nie udało się nas podzielić. To więcej niż symbol – to element bezpieczeństwa – podsumowuje.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 33
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com