Negocjacje z Rosją tracą sens? „Putin wciąż liczy na Trumpa”

Fot. REUTERS/Anton Vaganov / REUTERS/Denis Balibouse

Druga runda rozmów pokojowych w Stambule zakończyła się bez przełomu. Ukraińscy eksperci podkreślają, że dalsze rozmowy bez realnego zaangażowania Rosji tracą sens, a humanitarne kwestie można rozwiązywać poza oficjalnymi negocjacjami.

Choć do ostatniej chwili nie było jasne, czy rozmowy w ogóle się odbędą, w niedzielny wieczór prezydent Wołodymyr Zełenski potwierdził: ukraińska delegacja jedzie do Stambułu. W poniedziałek 2 czerwca w XIX-wiecznym pałacu spotkali się wysłannicy Rosji i Ukrainy. Efekt? Porozumienie wyłącznie w kwestiach humanitarnych. O zawieszeniu broni lub realnych krokach ku pokojowi wciąż nie ma mowy.

Rosjanie chwalą się „największą wymianą jeńców” od początku inwazji – ponad tysiąc osób ma zostać uwolnionych w ramach formuły „wszyscy za wszystkich”. Wymienione mają też zostać ciała poległych żołnierzy – po 6 tysięcy z każdej strony. Ukraińscy eksperci nie mają jednak złudzeń: to tylko gesty. – Rosja nadal oczekuje kapitulacji – komentują analitycy w Kijowie.Eksperci z Kijowa: Putin nie chce pokoju. Wciąż liczy na Trumpa i własne przetrwanie

Choć rosyjska delegacja w Stambule próbowała prezentować się jako otwarta na rozmowy, ukraińscy analitycy nie mają wątpliwości: to nie był żaden krok ku zakończeniu wojny. Ich zdaniem Kreml nie szuka realnego pokoju, lecz gra na czas, licząc na zmęczenie Zachodu.

– Donald Trump nieustannie powtarza, że chce szybko zakończyć wojnę. Tyle że to właśnie jego deklaracje wydłużają wojnę – pisze kijowski ekonomista Serhij Fursa, analityk firmy Dragon Capital. – Putin ma dziś w rękach czek od Trumpa. Nie ma na nim konkretnej kwoty, ale jest otwarta data. To pozwala mu wierzyć, że w każdej chwili będzie mógł „zatrzymać wojnę”, bez konsekwencji – tłumaczy.

Zdaniem eksperta Putin gra na przetrwanie – zarówno armii, jak i reżimu. Z jednej strony wojna drenuje gospodarkę, z drugiej – zapewnia kontrolę i „utylizuje” potencjalnie niepokorną część społeczeństwa. – Gdyby Putin wiedział, że przedłużanie wojny będzie oznaczać dla niego większe sankcje i większy ból, może oceniłby ryzyko inaczej. Ale nie czuje presji. Trump daje mu iluzję wyjścia z twarzą – ocenia Fursa.

Na to samo zwraca uwagę ukraiński deputowany Mykoła Kniażycki, komentując ujawnione przez strony projektu memorandum. – Ukraińska wersja to propozycja zawieszenia broni. Rosyjska? Żądania wzięte z alternatywnej rzeczywistości – mówi.

W dokumencie przedstawionym przez Moskwę znalazły się warunki, których Ukraina nawet teoretycznie nie może zaakceptować, m.in. uznanie aneksji pięciu ukraińskich obwodów, wycofanie z nich wojsk i ograniczenie liczebności sił zbrojnych. – Prościej byłoby zaprosić Putina do Kijowa i oddać mu biurko w Kancelarii Prezydenta. Tyle że ten absurd rozpisali na trzy strony A4 – ironizuje Kniażycki.

Jego zdaniem Rosja nie jest zainteresowana prawdziwym zawieszeniem broni. – Gdyby naprawdę chcieli zakończyć działania wojenne, zrobiliby to jednostronnie – choćby tylko na froncie, choćby na czas wymiany ciał poległych. Ale nie, oni wolą udawać – podkreśla.

Fesenko: „Pajączyna” wzmocniła pozycję Ukrainy. Ale pokój jest daleko

Ukraiński politolog Wołodymyr Fesenko podkreśla, że przeprowadzona 1 czerwca operacja SBU pod kryptonimem „Pajączyna” miała nie tylko militarny, ale też silny wymiar polityczno-symboliczny. – To był ból w imperialne ego Rosji, który wywołał histeryczne reakcje propagandystów i polityków w Moskwie. Jednak najbardziej istotne jest to, że operacja ta wzmocniła pozycję Ukrainy przy stole negocjacyjnym, zwłaszcza w przeddzień drugiej rundy rozmów w Stambule – pisze ekspert.Ekspert zauważa także istotny wymiar dyplomatyczny. – Nie ma żadnych przesłanek, że Ukraina konsultowała tę operację z USA. I bardzo możliwe, że właśnie dlatego odniosła ona sukces. Jak pokazują wcześniejsze doświadczenia, zbyt szeroka koordynacja z Zachodem często skutkowała przeciekami i utratą efektu zaskoczenia – mówi ekspert z Kijowa.

– Prawdziwe negocjacje się nie toczą, to teatr, w którym Rosja gra na czas, a Ukraina pokazuje, że nie zamierza być biernym statystą – mówi Fesenko. Jego zdaniem propozycje rosyjskie dotyczące zawieszenia broni są nie do przyjęcia, a jedyną realną wartością rozmów pozostają kwestie humanitarne.

Były ambasador Ukrainy w USA i Francji, Ołeh Szamszur, nie ma wątpliwości: obecny proces negocjacyjny nie prowadzi donikąd. – To nie są realne rozmowy o pokoju, lecz element rosyjskiej operacji informacyjnej i propagandowej – mówi w rozmowie z telewizją Espreso. Jego zdaniem, kluczowe kwestie humanitarne – jak wymiana jeńców czy zwrot ciał poległych – można rozwiązywać kanałami technicznymi, bez upublicznionej fasady dyplomatycznej.

– Rosja nie wykonała żadnego kroku w stronę zawieszenia broni, a składane przez nią „propozycje” są celowo nie do zaakceptowania – tłumaczy Szamszur. W jego ocenie Kreml świadomie wysyła do stołu warunki, które Ukraina musi odrzucić, aby móc później publicznie oskarżać Kijów o niechęć do pokoju. To klasyczny mechanizm obliczony na stworzenie dymnej zasłony w mediach i przed zachodnimi partnerami.

Szamszur podkreśla, że Ukraina powinna rozważyć wycofanie się z dalszych rund negocjacji w takiej formule. – Nie ma sensu dalej brać udziału w tej grze i pozwalać Putinowi rozgrywać drugi akt „dyplomatycznego teatru”. Jednocześnie trzeba zadbać o to, by takie wyjście z rozmów nie zraziło naszych partnerów – zwłaszcza w Waszyngtonie i Brukseli – dodaje dyplomata.

Zdroj: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 261
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com