Rosja świętuje, choć nie wie co. Kreml rozdaje medale, Ukraina atakuje fabrykę pod Moskwą

Fot. REUTERS/Evgenia Novozhenina

12 czerwca Rosjanie obchodzą Dzień Rosji. Ale co właściwie świętują? Wiele osób w samej Rosji nie potrafi dziś odpowiedzieć na to pytanie. W praktyce to dzień pełen propagandy: parady, koncerty i wystąpienia Putina, który wręcza nagrody „zasłużonym” dla państwa. Tymczasem na okupowanych przez Rosję terytoriach Ukrainy trwa opór. Na Krymie pojawiły się zdjęcia z rosyjskimi paszportami i hasłami „To nie mój wybór”.

Co właściwie świętuje Rosja 12 czerwca? Oficjalnie to Dzień Rosji – państwowe święto, które Kreml wykorzystuje jako potężne narzędzie propagandy, zarówno wobec własnych obywateli, jak i mieszkańców okupowanych terytoriów Ukrainy. W przestrzeni publicznej dominują hasła o „wielkości Rosji”, „historycznej misji” i „szczęśliwej przyszłości” pod rosyjską władzą. Politycy, jak Dmitrij Miedwiediew, publikują mapy z niemal całą Ukrainą jako częścią Federacji Rosyjskiej, a wojna jest przedstawiana jako powód do dumy – okazja do uhonorowania „bohaterów frontu”.

Jednak tegoroczne obchody przerywa rzeczywistość, której nie da się całkowicie przykryć triumfalnymi koncertami. Jak podał w czwartek 12 czerwca ukraiński Sztab Generalny, liczba zabitych rosyjskich żołnierzy od początku inwazji przekroczyła już 1 milion. W tym samym dniu ukraińskie wojsko poinformowało o skutecznym ataku dronów na zakład „Rezonit” w obwodzie moskiewskim – fabrykę, która produkuje elektronikę dla rosyjskiego uzbrojenia. Ukraińska armia symbolicznie porównała rosyjskie straty do liczby ludzi potrzebnych do zbudowania cudów starożytnego świata. – Milion zniszczonych i okaleczonych Rosjan nie zbuduje już niczego, bo przyszli niszczyć cudzą ziemię – podkreślił Sztab.

Jak powstał Dzień Rosji i co miał oznaczać

Historia rosyjskiego święta sięga 12 czerwca 1990 roku, gdy I Zjazd Deputowanych Ludowych RFSRR (czyli rosyjskiej republiki wchodzącej w skład ZSRR) przyjął Deklarację o suwerenności państwowej Rosji. Rosjanie poszli wtedy śladem republik bałtyckich, które kilka miesięcy wcześniej rozpoczęły tzw. paradę suwerenności, ogłaszając swoją niezależność od Moskwy. Sama deklaracja nie oznaczała jeszcze wyjścia Rosji z ZSRR – przeciwnie, mówiła o stworzeniu „demokratycznego państwa prawa” w ramach zreformowanego Związku. Dokument ustanawiał jednak nadrzędność rosyjskiego prawa nad ustawodawstwem ZSRR i dawał podstawy do prac nad nową konstytucją – już w realiach po rozpadzie Związku Radzieckiego.

Rok później, w 1991 roku, dzień 12 czerwca został po raz pierwszy uznany za wolny od pracy, a dwa lata później – na mocy dekretu prezydenta Borysa Jelcyna – stał się oficjalnym świętem państwowym. Początkowo obchodzono go pod nazwą „Dzień przyjęcia Deklaracji o suwerenności Rosji”. Dopiero w 2002 roku przemianowano go na „Dzień Rosji” – tak jak brzmi dziś.Mimo oficjalnej rangi przez długi czas święto nie cieszyło się popularnością. Według danych rosyjskiego Funduszu Opinii Publicznej z 2006 roku większość Rosjan nie potrafiła poprawnie wskazać jego nazwy. Z kolei sondaż przeprowadzony przez Centrum Lewady w 2021 roku pokazał, że tylko 47 proc. obywateli wie, jak nazywa się to święto, a zaledwie 9 proc. uważa je za ważne. Co roku z okazji Dnia Rosji przemawia Władimir Putin, odbywają się państwowe ceremonie, wręczane są odznaczenia, a wieczorem w Moskwie organizowany jest koncert i pokaz fajerwerków.

W ostatnich latach – a szczególnie w czasie wojny z Ukrainą – znaczenie tego dnia zostało całkowicie podporządkowane propagandzie. Jak podaje ukraińskie Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji, 12 czerwca Kreml wykorzystuje do promowania agresywnych narracji: od gloryfikowania rosyjskiego imperializmu, przez historyczne fałszerstwa, po przedstawianie okupowanych terytoriów Ukrainy jako „powracających do ojczyzny”. Władze wykorzystują też ten dzień do gloryfikacji żołnierzy biorących udział w wojnie, a rosyjscy dyplomaci na całym świecie organizują wystawy i wydarzenia, które mają wzmacniać obraz Rosji jako silnego, wpływowego państwa.

Od suwerenności do symbolu imperialnych ambicji

Ukraińskie Centrum Strategicznych Komunikacji i Bezpieczeństwa Informacyjnego przypomina, że Rosja nigdy naprawdę nie zamierzała porzucić swojego imperialnego dziedzictwa ani pozwolić sąsiadom na prawdziwą niezależność. Pomimo demokratycznych deklaracji z 1990 roku, współczesna Federacja Rosyjska traktuje te postulaty jako „problematyczne” i coraz częściej odrzuca swoją rolę w rozpadzie ZSRR.

– Po latach próby „wstawania z kolan” Rosjanie zaczęli unikać rozmów o równości narodów i autonomii, a święto Dnia Rosji – którego geneza wiąże się z deklaracją suwerenności – jest dziś tematem, o którym w oficjalnym dyskursie wolą nie mówić – przypominają.

Jeszcze w swoim pierwszym przemówieniu z okazji 12 czerwca 2001 roku Władimir Putin podkreślał demokratyczny charakter dokumentu i obiecywał sukces, dobrobyt oraz wolności obywatelskie. – Dziś, 22 lata później, widać, dokąd zaprowadził kraj – do ograniczania praw i wolności, międzynarodowej izolacji, rehabilitacji stalinizmu i okrutnej wojny w Ukrainie, która kosztuje życie milionów ludzi po obu stronach frontu – mówią w Ukraińskim Centrum Strategicznych Komunikacji.

Jak zauważa szef ukraińskiego Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji Andrij Kowalenko, w wojnie z Ukrainą Rosja poniosła już milionowe straty. – Milion rosyjskich ofiar to tak zwane dążenie do świetlanej przyszłości – komentuje.

Tymczasem na okupowanych terytoriach Ukrainy działa ruch oporu „Żółta wstążka”, który 12 czerwca zorganizował akcje z ukraińską symboliką w miastach anektowanego Krymu oraz na Donbasie, Mariupolu i innych regionach. Aktywiści rozkleili setki plakatów i naklejek, podsycając nadzieję, że „rosyjski świat” nie przetrwa, a okupowane tereny wrócą do Ukrainy.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 184
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com