Trump nakazuje Pentagonowi „testować broń jądrową”. Siedem zdań, sześć nieprawdziwych

Fot. REUTERS/Evelyn Hockstein

Prezydent USA poczynił wpis masowego rażenia w mediach społecznościowych. Oznajmił w nim, że nakazuje natychmiastowe wznowienie testów „broni jądrowej”. Jak podkreśla wielu ekspertów, byłoby to ze strony USA głupotą, która najbardziej wzmocniłaby Chiny.

Większość ekspertów jest jednak zgodna, że Trump (lub raczej jego współpracownik pod jego dyktando) nie do końca wiedział, co pisze i użył pojęcia „broń jądrowa” (nuclear weapons) w niefortunny sposób. Gdyby jednak czytać dosłownie to, co wrzucił do sieci prezydent USA, to Amerykanie powinni niebawem zacząć zarzucone wraz z końcem zimnej wojny próbne eksplozje jądrowe na poligonie w Nevadzie.

Wpis odległy od faktów

Trump swój post na temat broni masowego rażenia wrzucił do sieci 29 października wieczorem. Nie jest szczególnie długi. Siedem zdań, z czego sześć zawiera nieprawdę. Wątpliwości nie ma tylko co do podpisu. Po kolei:

USA mają więcej broni jądrowej niż jakiekolwiek inne państwo.

To fałsz. Rosja ma więcej głowic jądrowych niż USA. Oficjalnych dokładnych danych na temat całych arsenałów nie ma, ale nieoficjalne szacunki np. Federation of American Scientists (FAS) z czerwca tego roku podają 5459 głowic dla Rosji, 5177 dla USA (strategiczne i taktyczne, gotowe do użycia, składowane i przeznaczone do utylizacji). Kiedy jeszcze Rosja w pełni wypełniała zapisy traktatu rozbrojeniowego Nowy Start (tzn. do 2023 roku), to według ostatnich oficjalnych danych miała 1549 gotowych do użycia głowic strategicznych. USA podawały wówczas ze swojej strony liczbę 1420.

Udało się to osiągnąć [rzekomą największą liczbę głowic – przyp. red.], w tym kompletne odnowienie i modernizację istniejącej broni jądrowej, podczas mojej pierwszej kadencji.

To fałsz. Modernizacja amerykańskiego arsenału to proces prawie nieustanny i rozłożony na dekady. Cztery lata jednej kadencji prezydenckiej to dla tych procesów mgnienie oka. Poza tym większość współczesnych prac zaczęła się za administracji George W. Busha i Baracka Obamy (głównie). Potrwają do połowy wieku.

Z powodu ogromnej niszczycielskiej siły tej broni nie chciałem tego, ale nie miałem wyboru!

Fałsz. Trump często podkreśla swoją niechęć do broni jądrowej, ale nie są znane żadne jego inicjatywy, które jakoś by się do niej odnosiły. To za jego pierwszej kadencji zatwierdzono, wyprodukowano i wysłano na patrole bojowe na okrętach podwodnych zmodyfikowane głowice W76-2 o znacznie zmniejszonej mocy. Zwolennicy tego projektu argumentowali, że są konieczne do lepszego odstraszania Rosji. Przeciwnicy twierdzili, że to zbyteczne zwiększanie ryzyka użycia broni jądrowej. Trump przychylił się do głosu tych pierwszych, choć nie musiał, bo program budził wiele kontrowersji w Waszyngtonie i jego zamknięcie nie byłoby trudne.

Rosja jest druga na liście [jeśli chodzi o zasoby broni jądrowej – przyp. red.], a Chiny na dalekim trzecim miejscu, ale za pięć lat się z nami zrównają!

Fałsz. O Rosji już pisaliśmy. Chiny według oficjalnych szacunków wywiadu USA osiągną poziom ponad 1000 głowic za pięć lat. Będzie to nadal około 5 razy mniej, niż mają Amerykanie.

Z powodu testów prowadzonych przez inne państwa, poleciłem Departamentowi Wojny rozpoczęcie testów naszej broni jądrowej na analogicznych zasadach.

Fałsz, tudzież manipulacja i nieścisłości. Po pierwsze nic nie wiadomo o testach broni jądrowej w innych państwach. Po drugie w USA to nie Departament Obrony [to nadal oficjalna nazwa, mimo że Trump zdecydował o zmianie na Departament Wojny – przyp. red.]) zarządza tą bronią i jej produkcją, rozwojem oraz testami. Zajmuje się tym Departament Energii.

Ten proces rozpocznie się natychmiast!

Fałsz, ponieważ jest to coś niemożliwego do zrobienia natychmiast lub choćby szybko. USA nie mają aktywnego programu testów jądrowych. Nie ma na ten cel funduszy w budżecie. Według szacunków jednego z najlepszych ekspertów w temacie – Hansa Kristensena z FAS, pokazowa prosta eksplozja bez realnych celów badawczych możliwa jest w najlepszym wypadku za sześć – dziesięć miesięcy. Prawdziwy test z odpowiednim programem badawczym to dwa-trzy lata.

Dziękuję za uwagę w tej sprawie! PREZYDENT DONALD J. TRUMP

Zdanie prawdziwe. Tak naprawdę wraz z podpisem jedyne niezawierające fałszu, nieścisłości czy błędów.Amerykanie mogą tylko stracić

Biorąc pod uwagę to, jak odległy do faktów jest wpis Trumpa, należy go traktować z dystansem. Jednak nie zmienia to faktu, że prezydent USA pisze, iż nakazał „natychmiastowe wznowienie testów broni jądrowej”. Na pewno wywoła to reakcje w Chinach i Rosji, choć formalnie testy nie są zakazane. W 1996 roku ONZ uchwaliło traktat o całkowitym zakazie prób jądrowych i między innymi Chiny, Rosja oraz USA go podpisały, ale potem nie ratyfikowały. Porozumienie faktycznie jest więc nieskuteczne.

Niezależnie od tego Amerykanie sami w 1992 roku zawiesili testy jądrowe na mocy moratorium ogłoszonego jednostronnie przez prezydenta George H. Busha. Rosja zrobiła to samo rok wcześniej, po tym jak już raz w latach 80. jeszcze jako ZSRR, ogłosiła takie moratorium i próbowała do analogicznego bezskutecznie przekonać Amerykanów. Udało się dopiero po zakończeniu zimnej wojny. Chińczycy ogłosili zakończenie swoich testów w 1996 roku. Wszystkie aktualnie największe mocarstwa jądrowe zaprzestały swoich prób na mocy jednostronnych decyzji. Wszystkie mogą je więc jednostronnie odwiesić i wznowić testy. Na przykład w 1992 roku, kiedy Bush ogłosił moratorium, na poligonie w Nevadzie trwały przygotowania do kolejnych niewielkich podziemnych eksplozji jądrowych. Wiele kluczowych elementów infrastruktury zakonserwowano i pozostawiono w miejscu. Pisaliśmy o tym szczegółowo. USA teoretycznie zachowały więc potencjał do względnie szybkiego odtworzenia programu testów. Okresowo wracają dyskusje na ten temat.

Podstawowe pytanie jednak jest: Po co? Część ekspertów w krótkich komentarzach w sieci podkreśla, w tym wspomniany Kristensen, że byłoby to głupie w sytuacji USA. Amerykanie mają bezsprzecznie największą wiedzę praktyczną na temat broni jądrowej. Ich program badawczy w tej dziedzinie był najdłuższy, największy (1030 testów) i najlepiej finansowany ze wszystkich mocarstw. Zgromadzili więc najwięcej danych, które teraz mogą wprowadzać do superkomputerów celem symulacji eksplozji termojądrowych i działania głowic oraz ich elementów. W ten sposób od lat 90. wszystkie mocarstwa „testują” swoją broń masowego rażenia. Wirtualnie. Tylko jakość tych symulacji wprost zależy od jakości wprowadzonych na początku danych. Amerykanie, mając ich największą i najlepszą bazę są więc na bardzo dobrej pozycji względem np. Chin, które w porównaniu z nimi miały mikry program testów jądrowych (45 detonacji), na dodatek wykorzystujący znacznie gorsze technologie badawcze.

Powszechnie uznaje się więc, że USA mają najlepiej dopracowane głowice termojądrowe. W całej tej kwestii nie chodzi bowiem o sprawdzanie, czy broń jądrowa działa. To już wiadomo. Chodzi o opracowywanie jak najbardziej zminiaturyzowanych i niezawodnych głowic, a do tego okresowe sprawdzanie, czy na przykład wyprodukowane dekady wcześniej inicjatory eksplozji działają jak powinny. Nie trzeba do tego ogromnych detonacji w powietrzu jak w latach 1940-60. Większość testów jądrowych w ostatnim okresie zimnej wojny miała miejsce głęboko pod ziemią i były niewielkie. Można przypuszczać, że gdyby je teraz wznowiono, wyglądałyby podobnie. Tylko zdaniem ekspertów najwięcej zyskałyby na tym Chiny. Mogłyby zasypać przepaść wiedzy dzielącą je od USA i Rosji. Teraz mają bowiem technologie i środki do prowadzenia programu badawczego na najwyższym poziomie.
Może chodziło o co innego i powinniśmy zgadywać

Można też próbować racjonalizować to, co napisał Trump. Być może nie dokonał rozróżnienia pomiędzy samą bronią jądrową i środkami jej przenoszenia. Ta pierwsza to same ładunki termojądrowe. Te drugie to rakiety, bomby, samoloty i okręty, które są narzędziem do dostarczenia ich do celu. Gdyby wszystko wrzucić do jednego zbioru, to rzeczywiście Chiny i Rosja często, a nawet coraz częściej, przeprowadzają ich testy i tworzą nowe. Władimir Putin wręcz ma w ostatnich dniach serię propagandowych wystąpień, zawierających słabo zawoalowane groźby pod adresem Zachodu, w których ogłasza udane testy, które dotyczą a to rakiety Buriewiestnik, a to pojazdu podwodnego Posejdon. Tylko tak naprawdę Amerykanie nie są za nimi w tej kwestii. Wręcz przeciwnie. Też regularnie testują swoje środki przenoszenia, a proces tworzenia nowych lub modernizacji starszych prowadzą znacznie racjonalniej.

Dopiero co pod koniec września US Navy przeprowadziła serię czterech odpaleń rakiet balistycznych Trident II z pokładu atomowego okrętu podwodnego. Największą od wielu lat, bo standardem jest jeden, może dwa starty podczas jednych ćwiczeń. Lotnictwo USA regularnie przeprowadza natomiast testy lądowych rakiet balistycznych Minuteman III, a jego bombowce przystosowane do przenoszenia broni jądrowej równie regularnie odbywają ćwiczebne loty bojowe. Równocześnie USA rozwijają całą triadę nowych nosicieli broni jądrowej (programy właśnie głównie z ery Obamy) w postaci bombowców B-21, okrętów podwodnych typu Columbia i rakiet międzykontynentalnych Sentinel. Trwają też mniej widoczne programy modernizacji głowic oraz bomb jądrowych.

Trudno więc powiedzieć, co może wyniknąć ze słów Trumpa. O ile cokolwiek konkretnego naprawdę wyniknie. Jeśli nie, to same w sobie takie wpisy są ryzykowną grą w bardzo drażliwej dziedzinie arsenałów jądrowych. Jeśli tak, to skutki będą trudne do przecenienia i z dużym prawdopodobieństwem będą  negatywne dla USA. Nie wspominając o reszcie świata, niezaangażowanej w zbrojenia jądrowe.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 59
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com